Windykatorzy toczą walkę o biznesowe życie

Zagraniczne firmy coraz śmielej poczynają sobie w Polsce. Ich obecność w ciągu kilku lat może diametralnie zmienić nasz rynek.

Aktualizacja: 06.02.2017 21:05 Publikacja: 02.08.2015 09:30

Windykatorzy toczą walkę o biznesowe życie

Foto: Bloomberg

Dla polskich spółek windykacyjnych zbliża się czas wielkiej próby. Wszystko dlatego, że o portfele wierzytelności muszą walczyć już nie tylko między sobą, ale także z zagranicznymi podmiotami. Konkurencja jest z najwyższej półki i ma coraz większą chęć, by zaznaczyć swoją obecność w Polsce. Jeśli zrealizuje swoje ambitne plany, dla naszych graczy może to oznaczać nie tylko pogorszenie rentowności biznesu. Wiele firm może wręcz zniknąć z rynku.

Dojrzałość ma swoją cenę

Polski rynek windykacyjny od dobrych kilku lat przeżywa rozkwit. Podaż wierzytelności rośnie z roku na rok. Szacuje się, że w 2014 r. wyniosła 14–15 mld zł wartości nominalnej. W tym roku ma paść kolejny rekord. Mowa jest nawet o podaży wielkości 20 mld zł. W naszym regionie Europy staliśmy się największym rynkiem, a co jest równie ważne – najbardziej ucywilizowanym pod względem sprzedaży złych długów. Coraz więcej banków przeprowadza cykliczne otwarte przetargi na sprzedaż przeterminowanych wierzytelności. Wielu ekspertów mówi wprost, że nasz rynek wchodzi w fazę dojrzałości (niektórzy twierdzą nawet, że już w niej jesteśmy). A ta, niestety, ma swoją cenę.

Dynamiczny rozwój rynku przyciągnął bowiem do Polski zagraniczny kapitał. Od dobrych kilkunastu lat o długi Polaków walczy szwedzka firma Intrum Justitia. Chętnych, by zaistnieć na naszym rynku, z roku na rok jest jednak coraz więcej. Pod koniec ubiegłego roku polską grupę Navi przejął szwedzki Hoist. Głównym akcjonariuszem EGB Investments został z kolei francusko-włoski fundusz private equity z grupy 21 Partners. Firma Ultimo została przejęta przez norweską firmę B2Holding. Wszystkie te wydarzenia przyćmiła jednak informacja o wejściu do Polski amerykańskiej grupy PRA. Przypadku w tym ruchu nie ma. Firma już w raporcie za 2014 r. sygnalizowała, że największe rynki, na których działa – amerykański i brytyjski – są wysoko konkurencyjne. Szukanie nowych miejsc do zarobku wydaje się więc świadomą strategią spółki. A jeśli wierzyć rynkowym plotkom, PRA nie jest ostatnią firmą, którą interesuje podbój Polski.

– Zagraniczne spółki, które naszym zdaniem z dużym prawdopodobieństwem mogą zdobyć znaczący udział w polskim rynku, to PRA Group i Hoist Finance. Spore szanse ma również Intrum Justitia, która funkcjonuje na polskim rynku od 1998 r., ale nie rozwinęła znacząco działalności – uważa Adrianna Kocięda, analityk NWAI DM.

Być może polskie firmy nie przestraszyłyby się samych nazw zagranicznych konkurentów, gdyby nie pieniądze, jakie za nimi stoją. Eksperci do znudzenia powtarzają, że jednym z elementów sukcesu w branży windykacyjnej jest dostęp do taniego finansowania. Dzięki temu można skutecznie walczyć na przetargach wierzytelności. Bo o ile lokalne podmioty pod względem znajomości polskiego rynku biją zagranicznych graczy na głowę, o tyle już porównanie dostępności i kosztu kapitału wypada na korzyść tych drugich. Jak wyliczyli ostatnio analitycy NWAI DM, koszt pozyskania kapitału przez zagraniczne firmy jest średnio o około 3,35 pkt proc. mniejszy niż w przypadku polskich spółek. Dla banków które sprzedają przeterminowane wierzytelności, w ostatecznym rozrachunku mało istotne będzie jednak, co się później z nimi stanie. Ważniejsze jest, jak wiele można na nich jeszcze zarobić. A zagraniczne firmy z zapleczem finansowym są w stanie sfinansować naprawdę duże transakcje. To zresztą determinuje też zachowanie strony podażowej. Jeszcze do niedawna głównymi partnerami dla banków w transakcjach były polskie firmy, których możliwości nabywania pakietów wierzytelności były ograniczone. Dlatego też na rynku sprzedawano przede wszystkim mniejsze portfele, tak aby polscy windykatorzy byli w stanie sfinansować ich zakup. Kiedy Polską zainteresowały się zagraniczne firmy, coraz częściej sprzedawane są duże pakiety o wartości nominalnej nawet 1–2 mld zł. Eksperci nie mają złudzeń, że portfele, za które trzeba płacić 200–300 mln zł, niedługo mogą się stać standardem na naszym rynku. Takiego obciążenia finansowego nie jest w stanie wytrzymać żadna polska firma. Ciężko sobie wyobrazić, aby nawet Kruk, lider rynku, był w stanie samodzielnie wyłożyć taką kwotę na pojedynczą inwestycję.

Czas konsolidacji

Jeśli rzeczywiście przewidywania te się potwierdzą, polskich windykatorów czekają wielkie zmiany. – Przez ostatnie lata rynek wierzytelności był jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się branż w Polsce. Wraz z jego wzrostem skrzydła rozwinęły takie spółki, jak Kruk, Best, Kredyt Inkaso oraz Ultimo, dochodząc do pułapu kilkusetmilionowych obrotów. Uważam, że zdarzenia i trendy, które w ostatnim roku miały miejsce na rynku wierzytelności, m.in. erozja marż oraz wzmożone zainteresowanie zagranicznych podmiotów polskim rynkiem, wskazują na to, iż wchodzi on w fazę dojrzałości, której kolejnym etapem będzie konsolidacja – mówi Adrianna Kocięda,

O konsolidację polskich spółek może być jednak ciężko. Przedstawiciele branży windykacyjnej często powtarzają bowiem, że nie widzą wartości dodanej w przejmowaniu innych firm. Co innego zagraniczne podmioty. Sygnały płynące o ich potencjalnych ruchach już można było zauważyć.

– W wywiadzie opublikowanym w Credit Today we wrześniu 2014 r. prezes PRA Group potwierdził, że po nabyciu przez nią Aktiv Kapital spółka jest zainteresowana kolejnymi akwizycjami, zarówno jeśli chodzi o zwiększenie swojej obecności na rynkach, na których jest już obecna, jak i o wejście na nowe – zauważa Łukasz Jańczak, analityk BESI.

– Duże zagraniczne podmioty mogą być zainteresowane przejęciem polskich graczy w celu szybkiego pozyskania udziału w rynku i lokalnego know-how – twierdzi z kolei Kocięda. Największe prawdopodobieństwo realizacji tych planów dają jednak tylko firmy o ugruntowanej pozycji, z dużymi portfelami obsługiwanych wierzytelności. Ci, którzy nie spełniają tych kryteriów, mogą mieć duży problem.

– Mniejsze spółki zostaną przejęte lub wycofają się z rynku, będąc pod presją narastającej konkurencji – mówi Kocięda. W poglądzie tym nie jest osamotniona.

– Wejście zagranicznych firm windykacyjnych na polski rynek z pewnością istotnie zmieni jego strukturę oraz przyspieszy procesy konsolidacyjne w branży. Przewagą zagranicznych spółek jest przede wszystkim dostęp do tańszego finansowania i znacznie większe możliwości inwestycyjne niż spółek lokalnych. Pomimo relatywnie dużej konkurencji polski rynek nadal jest atrakcyjny i myślę, że w najbliższym czasie pojawią się na nim kolejni globalni gracze, którzy będą szukać możliwości akwizycyjnych lub też nawiążą współpracę z krajowymi serwiserami o silnej pozycji rynkowej. To z kolei może spowodować marginalizację mniejszych lokalnych podmiotów – uważa z kolei Michał Fidelus, analityk Vestor DM.

Zbliża się chwila prawdy

Nie dziwi więc fakt, że wielu lokalnych graczy pręży muskuły. Chcą pokazać zagranicznym podmiotom, że są godnymi zaufania partnerami biznesowymi czy to w roli serwisera, czy też koinwestora przy kolejnych zakupach wierzytelności. Gra bowiem toczy się nie tylko o duże pieniądze, ale przede wszystkim o przetrwanie.

[email protected]

Mniejsi ustąpią miejsca dużym

Piotr Krupa, prezes, Kruk

O konsolidacji na rynku zakupów wierzytelności mówi się od jakiegoś czasu, spoglądając również z perspektywy całego rynku europejskiego. Oczekujemy, że będzie ona widoczna na poziomie transakcji zakupów wierzytelności, w których mniejsze podmioty będę ustępować miejsca dużym graczom i pozostanie im rola serwisera lub w najlepszym wypadku mniejszościowego koinwestora. Spodziewamy się także możliwości sprzedaży portfeli przez mniejsze firmy zarządzające wierzytelnościami na rynku wtórnym. Kruk od wielu lat jest liderem w tej części Europy i będzie naturalnym kandydatem do bycia jednym z przewodnich podmiotów, gdy konsolidacja będzie postępować. Mamy apetyt i możliwości na zwiększanie inwestycji i rozwój zarówno w kraju, jak i za granicą. Przy obecnych wymaganiach rynku szansę mają tylko największe podmioty mające duże doświadczenie, efektywny model biznesowym i dostęp do kapitału. Do tego grona należą duże, międzynarodowe podmioty, w tym Kruk. PRT

Polska bardziej atrakcyjna

Paweł Szewczyk, prezes, Kredyt Inkaso

Polski rynek zarządzania wierzytelnościami przechodzi obecnie transformację z fazy wzrostu do fazy dojrzałości, jaką cechują się rynki Europy Zachodniej. Dla inwestorów, którzy od wielu lat inwestują w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Skandynawii, Polska staje się bardzo interesującym rynkiem. Wpływ na to ma w pierwszej kolejności rentowność, jaką się u nas uzyskuje, a w drugiej wielkość rynku. Obecnie coraz większa grupa banków oferuje portfele, których wartość nominalna przekracza 1 mld zł, a cena sprzedaży waha się w granicach 200–300 mln zł, a to już są wartości, dla których warto się pokusić o wejście na nowe rynki. Ponadto w istotny sposób otwiera się w Polsce rynek wierzytelności korporacyjnych. Według mnie za dwa–trzy lata na naszym rynku nie będzie już podmiotów małych, lecz wzorem tego, co mogliśmy zaobserwować np. w Wielkiej Brytanii, pozostanie grupa trzech–czterech podmiotów dużych i kilku podmiotów o średniej wielkości, która znajdzie swoją niszę do inwestycji.

Zagraniczne firmy sondują Polskę

Sławomir Szarek, prezes, Casus Finanse

Co najmniej dwie–trzy duże międzynarodowe firmy sondują obecnie możliwość wejścia na nasz rynek. Są dwa scenariusze ich obecności. Mogą wejść kapitałowo do którejś z istniejących spółek lub kupować portfele na własny rachunek, a ich obsługę zlecać polskim serwiserom i z czasem przejmować te kompetencje. Trzeba jednak pamiętać, że dla największych światowych graczy dolna granica nominalnej wartości portfela wierzytelności to około 1 mld zł. Takich transakcji jest w Polsce kilka w ciągu roku, co automatycznie tworzy barierę dla szerszej ekspansji dużych, międzynarodowych grup. Aktywność zagranicy będzie prowadziła do konsolidacji rynku. Nie sądzę natomiast, aby polskie spółki połączyły siły, bo tutaj synergie są ograniczone. Z czasem mniejsi gracze będą znikać z rynku i za kilka lat w Polsce będzie około dziesięciu liczących się podmiotów zarządzających wierzytelnościami. Część z nich to będą podmioty zagraniczne. Miejsce Casus Finanse jest w pierwszej piątce, ale nasze ambicje są jeszcze większe. PRT

Parkiet PLUS
"Agent washing” to rosnący problem. Wielkie rozczarowanie systemami AI
Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"