Odbywa się już po pięć aukcji sztuki dziennie. W grudniu będzie ich jeszcze więcej. Zaczęła się coroczna przedgwiazdkowa kumulacja. Skutkiem tego trudno zapoznać się z ofertą. Oczywiście można kupować obraz telefonicznie po pobieżnym obejrzeniu go tylko w internecie. Smakosz sztuki będzie chciał obejrzeć obrazy bezpośrednio!
Wyjątkowy obraz trafi się 28 listopada w Sopockim Domu Aukcyjnym (www.sda.pl). Obraz „wyjątkowy", a w sumie nieefektowny. To „Autoportret" (60 na 53 cm) Tadeusza Pruszkowskiego (1888–1942). W 1929 roku artysta przedstawił siebie w czapce pilota i z pędzlem w ustach. Warto przed zakupem zachwycić się tym obrazem, przeżyć go.
Dopłacisz za legendę
Cena jak na klasyka jest względnie niska (22 tys. zł). Laikowi może się ona wydać astronomicznie wysoka, bo malarz, niestety, nie jest gwiazdą rynku. Za co zapłaci nabywca?
Obraz broni się sam. Nabywca dodatkowo zapłaci za legendę. Pruszkowski to legenda dwudziestolecia międzywojennego na miarę Paryża. Nazwisko malarza błyszczy w pamiętnikach z epoki. Założyciel Bractwa św. Łukasza, jednego z najważniejszych ugrupowań artystycznych przed wojną. Organizator słynnych plenerów malarskich w Kazimierzu nad Wisłą, gdzie zbudował sobie willę na wzgórzu pomiędzy zamkiem a Górą Trzech Krzyży.
Ostatnim uczniem Pruszkowskiego był zmarły ostatnio Wojciech Fangor. Opowiadał mi, jak Pruszkowski, pilot i właściciel samolotu, dla sportu przelatywał pod przęsłami Mostu Poniatowskiego. Był też rajdowcem, grał na skrzypcach, pięknie śpiewał i lubił kobiety. Fangor z przejęciem powtarzał, że Pruszkowski to był prawdziwy brylant życia towarzyskiego.