Sztuka lubi spokój

Zostań sponsorem aukcji polskiej sztuki na świecie.

Publikacja: 13.02.2016 14:47

Obraz Bartłomieja Kotera osiągnął jedną z najwyższych cen na aukcji w Brukseli.

Obraz Bartłomieja Kotera osiągnął jedną z najwyższych cen na aukcji w Brukseli.

Foto: Archiwum

Wszyscy czekają na pierwsze w tym roku wielkie aukcje, na których licytowane będą obrazy po kilkaset tysięcy złotych. Mają one być testem nastrojów nabywców sztuki w nowej sytuacji politycznej.

Panuje opinia, że sztuka to najbardziej luksusowy towar. Żeby była kupowana, potencjalni klienci muszą czuć bezpieczeństwo finansowe i wierzyć, że tak samo będzie w najbliższej przyszłości. Sztuka lubi spokój! Marek Lengiewcz z domu aukcyjnego Rempex podkreśla, że samoocena klientów nie zależy od zimnej analizy faktów. Jest bardziej irracjonalna, zależy od ogólnych nastrojów.

Paradoksalnie, choć przyszłość gospodarki budzi różne wątpliwości, na tegorocznych aukcjach pojawili się nowi klienci. Zawzięcie licytują malarstwo w średnich cenach (20–50 tys. zł). Komentują, że nie chcą inwestować w przedsiębiorstwa. Wolą kupić obraz i obserwować, co będzie dalej.

A gdzie sponsorzy?

Mamy za sobą aukcję, która – miejmy nadzieję – zapoczątkuje pozytywny przełom w handlu polską sztuką, wszyscy czekają na pozytywną rewolucję.

2 lutego w Brukseli odbyła się aukcja najmłodszej polskiej sztuki. Zorganizował ją warszawski dom aukcyjny Art in House (www.artinhouse.pl) do spółki z belgijską firmą The Bru Sale (www.thebrusale.com).

Wystawiono 173 obrazy. Sprzedano 100, z tego 39 zostanie na świecie. Wylicytowali je klienci np. z USA, Australii, Niemiec, Francji. Pozostałe prawdopodobnie kupili Polacy z kraju. Wszystkie ceny wywoławcze wynosiły 200 euro. Trzy najwyższe ceny osiągnęły obrazy Katarzyny Słowiańskiej-Kucz (1,7 tys. euro). Dzieło Bartłomieja Kotera kupiono za 1,6 tys. euro. Obraz Wojciecha Brewki osiągnął cenę 1,3 tys. euro. Około 40 obrazów sprzedano za cenę wywoławczą. To są wyniki podobne do tych na krajowej aukcji tego typu sztuki.

Polska sztuka była w Brukseli doskonale anonimowym towarem. Aukcję dostrzegła nasza Telewizja Polonia. W miejscowej prasie przed aukcją ukazały się trzy wzmianki. Nie miały oczywiście żadnego znaczenia w bieżącym szumie informacyjnym.

Tu pojawia się kluczowa moim zdaniem kwestia. Mianowicie dlaczego tego typu imprezy nie mają u nas sponsora? To nic, że aukcja nastawiona jest na zysk. Targi Sztuki w Bazylei przynoszą zyski organizatorom, uczestnikom i miastu, a jednak programowo mają sponsora. Bank UBS dzięki temu, że sponsoruje sztukę, buduje zaufanie wśród stałych i nowych klientów.

Gdyby wcześniej ktoś zasponsorował odpowiednio nagłośnioną wystawę młodej polskiej sztuki w Brukseli, byłaby ona mniej anonimowym towarem. Sponsor nie musi mieć zysków finansowych. Często ważniejszy jest zysk wizerunkowy, doraźny oraz przejście do historii w roli mecenasa kultury.

Art in House to nowa firma. Odważnie złamała panujące na krajowym rynku schematy. Grupka zapaleńców na co dzień z konieczności pracuje w innych zawodach. Nie zastąpią oni państwowych instytucji, które w innych krajach skutecznie zajmują się propagandą rodzimej sztuki w świecie. Co zrobić, żeby licytowaną w świecie polską sztukę w większym stopniu kupowali międzynarodowi klienci?

Kolejna aukcja Art in House odbędzie się w 2017 r. prawdopodobnie w Londynie. Szacuje się, że w całej Wielkiej Brytanii żyje około 3 milionów Polaków, w samym Londynie około 800 tysięcy. Czy oni zechcą kupować polską sztukę?

Zależy nam przede wszystkim na międzynarodowych klientach. Taka aukcja, zorganizowana przez tę lub inną firmę, powinna się odbyć w Londynie jeszcze w tym roku. Na to potrzeba pieniędzy. Aukcje te powinny odbywać się regularnie, żeby zostały zauważone.

Chętnie kupujemy numizmaty

Krajowy rynek obrazów jest chimeryczny, zależy m.in. od nastrojów politycznych. Natomiast numizmaty niezmiennie kupowane są na cotygodniowych aukcjach internetowych wielkich antykwariatów. Kupowane są codziennie, tak samo entuzjastycznie jak przed wyborami. Nabywcy nie mają wątpliwości, że to dobry towar w każdej sytuacji gospodarczej.

Jest już katalog najbliższej aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego (www.wcn.pl), która odbędzie się 27 lutego. Zgromadzono blisko tysiąc obiektów, w cenach wywoławczych od 150 zł do 45 tys. zł. To wymarzona okazja dla mądrego ojca lub dziadka, który chce zainteresować dziecko historią Polski, w tym historią gospodarki.

Wszystko tu jest. Na przykład najpiękniejsze wizerunki polskiego Orła, są pieniądze zastępcze, odznaczenia bojowe. Już za 250 zł, jeśli nie będzie licytacji, kupić można ozdobne pokwitowanie wpłaty na Skarb Narodowy w 1924 r. Wpłaty dokonali pracownicy Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Takie dokumenty skuteczniej uczą historii niż szkolne podręczniki.

Okazuje się, że polski Order Virtuti Militari był tak popularny, że Rosjanie wzorowali na nim odznakę pamiątkową Pułku Grenadierów Gwardii Cesarskiej. Wyceniono ją na 4 tys. zł. Gdyby to był Order Virtuti Militari z XIX wieku, kosztowałby od 20 tys. do 50 tys. zł. Wersja z XX-Lecia Międzywojennego byłaby tańsza (5–15 tys. zł).

Są też bajkowe monety ze świata. Złote monety z Bizancjum można oglądać jak obrazy, bo przedstawiają mnóstwo dokładnie wybitych szczegółów. Można je kupić już za 400 zł.

Oprócz obrazów i numizmatów jest na rynku rzemiosło artystyczne, którym handluje się coraz rzadziej. Galeria Connaisseur (www.connaisseur.art.pl) to jedna z niewielu stołecznych firm handlujących przede wszystkim wysokiej klasy dawnym rzemiosłem. Dobrą rekomendacją są wyliczone na stronie firmy dzieła sprzedane do największych krajowych muzeów, w tym na Wawel.

Wnętrze antykwariatu ma specjalny „pałacowy" wystrój, zaprojektowany przez Andrzeja Grzybowskiego, autora wystroju m.in. historycznych sal Zamku Królewskiego. Grzybowski zaprojektował też np. słynny dom Nad Wodą w Konstancinie przy ulicy Chylickiej, kupiony przed laty przez Ryszarda Krauzego. Dom do złudzenia przypomina Łazienki Królewskie...

W antykwariacie Connaisseur teraz można kupić np. efektowne wazony z wytwórni w Delfcie. Para kosztuje 20 tys. zł. Tradycyjnie ustawia się je na barokowej szafie (też jest do kupienia). Wazony mają wysokość 60 cm, szafa około 2,2 metra. Zatem wnętrze mieszkalne powinno mieć wysokość co najmniej 4 metrów, żeby nad wazonami była zachowana przestrzeń.

To jest inny świat! To jest wspaniały relaks. Na miejscu w antykwariacie przejrzymy albumy z historycznymi wnętrzami. Będziemy wiedzieli, jak stylowo urządzić nasz nowy dom. Faktem jest, że w Krakowie jest większy popyt na wysokie szafy barokowe. Dlaczego? Bo zachowało się tam więcej wysokich mieszkań niż w stolicy.

[email protected]

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza