Mroczne widmo Brexitu

Wynik referendum w sprawie pozostania w UE może przynieść rynkom gwałtowny, ale raczej krótkotrwały wstrząs.

Publikacja: 14.06.2016 12:00

Boris Johnson, były burmistrz Londynu i zarazem nieformalny przywódca obozu zwolenników Brexitu (na

Boris Johnson, były burmistrz Londynu i zarazem nieformalny przywódca obozu zwolenników Brexitu (na muralu całujący się z Donaldem Trumpem) może zostać następnym brytyjskim premierem. Jeśli Brytyjczycy zdecydują w referendum 23 czerwca o Brexicie i premier David Cameron straci stanowisko.

Foto: Archiwum

Czy warto tak ważną sprawę powierzać werdyktowi wyborców? – takie pytanie zadaje sobie zapewne wielu brytyjskich i unijnych polityków, a także część analityków rynków finansowych. Sondaże w zeszłym tygodniu zaczęły pokazywać wyraźną przewagę zwolenników Brexitu w referendum, do którego dojdzie 23 czerwca. Opinia publiczna okazała się w miarę odporna na alarmistyczne prognozy dotyczące możliwych skutków gospodarczych wyjścia kraju z UE. Przemówiły za to do niej argumenty zwolenników Brexitu dotyczące niekorzystnych aspektów migracji do Wielkiej Brytanii. Swoje zrobiła również rosnąca niechęć do „oderwanej od rzeczywistości" biurokratycznej elity z Brukseli oraz do premiera Davida Camerona. Rynek dopiero zaczyna rozumieć, że Brexit jest realnym scenariuszem. Zepchnęło to jeszcze mocniej w dół rentowność brytyjskich i innych zachodnioeuropejskich obligacji i osłabiło funta wobec dolara od końca kwietnia o ponad 1,5 proc. Paniki jednak nie ma. Londyński indeks FTSE100 przez ostatni tydzień rósł na fali globalnego optymizmu związanego z polityką Fedu. To nie oznacza jednak, że do wstrząsu na rynkach już dojść nie może. Analitycy coraz częściej przyznają, że brytyjskie referendum staje się dla rynków ważniejszym tematem niż Fed. – Rynek czuł się zbyt wygodnie z podejściem mówiącym, że wszystko pójdzie dobrze. Będzie dużo gorzej przygotowany na ewentualny Brexit niż na pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii – twierdzi Ulrich Leuchtmann, analityk z Commerzbanku.

– Brexit może mieć potencjalnie bardzo duże konsekwencje dla rynku akcyjnego i to na całym świecie. Tymczasem na razie rynki najwyraźniej kompletnie nie przejmują się taką możliwością i nawet nie próbują uwzględnić takiego ryzyka w wycenach akcji. Co prawda, obserwujemy napływ kapitału do funduszy ETF odzwierciedlających indeks VIX, potocznie zwany indeksem strachu, ale już sam VIX znajduje się na razie bardzo nisko, a giełdy za oceanem ponownie znajdują się w okolicy historycznych szczytów – mówi „Parkietowi" Mateusz Adamkiewicz, analityk HFT Brokers.

– Po ostatnich sondażowych wynikach, w których szanse na wyjście i pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej wynoszą 50 na 50, widać, że rynek nie reaguje już tak emocjonalnie, wyprzedając brytyjskie akcje i funta. Wcześniej, wzrost poparcia dla Brexitu szokowo osłabiał funta i FTSE100. Teraz reakcja jest już minimalna, a nawet więcej, brytyjskie akcje w ostatnim czasie są mocniejsze od innych europejskich rynków. Widać więc, że rynek zdyskontował już 50 proc. prawdopodobieństwo Brexitu. To nie oznacza jednak, że do wyników referendum można podchodzić spokojnie, bo dopiero część ewentualnego „szoku" jest uwzględniona w cenach akcji – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Łukasz Wardyn, dyrektor na Europę Wschodnią w CMC Markets.

Czerwcowa burza

Gdy przychodzi do prognozowania rynkowych skutków wyniku referendum, to wśród analityków panuje szerokie przeświadczenie, że w przypadku, gdyby Brytyjczycy zdecydowali się na Brexit, pierwsza reakcja giełd byłaby gwałtowna. – Negatywny wynik referendum z pewnością spowoduje nerwową reakcję rynków z uwagi na istotny wzrost niepewności wśród inwestorów. W bazowym scenariuszu należy założyć ucieczkę od ryzykownych aktywów, lecz jej trwałość zależy w pierwszym okresie od czynników politycznych, które są trudno przewidywalne – mówi „Parkietowi" Sebastian Trojanowski, zarządzający portfelami TMS Brokers.

– W przypadku zagłosowania za wyjściem można się spodziewać krótkoterminowej wyprzedaży na większości rynków akcyjnych na świecie, a szczególnie europejskich. Niepewna przyszłość Wielkiej Brytanii i całej Unii, obawy przed możliwością emocjonalnego zagłosowania obywateli kolejnego kraju Unii za wyjściem i negatywna atmosfera będą przeważać, przynajmniej w dniu po potwierdzeniu wygranej opcji opowiadającej się za wyjściem – uważa Wardyn.

– Trudno jest dokładnie oszacować konsekwencje Brexitu, ale osłabienie funta i euro na szerokim rynku możemy brać za pewnik. Kapitał na pewno przesunie się w stronę takich bezpiecznych przystani, jak obligacji czy japońskiego jena, ale zyska także dolar. Przy takich nastrojach rynkowych i umocnieniu dolara na korektę skazana będzie także Wall Street. Na razie amerykańskie akcje ignorują wszystkie czynniki przemawiające za spadkami, ale w obliczu Brexitu inwestorzy nie pozostaną już obojętni. Do tego dojdą także rynki wschodzące, które tracą najmocniej w chwilach niepewności – prognozuje Adamkiewicz. Jego zdaniem w przypadku zagłosowania przez Brytyjczyków za Brexitem rynki może czekać podobnie gwałtowna przecena jak w styczniu.

Wielu analityków jest jednak przekonanych, że gwałtowna wyprzedaż powinna być krótkotrwała. Na nastroje inwestorów mogą bowiem działać czynniki łagodzące. – Rynek może się szybko uspokoić. Pozostanie dużo niewiadomych, co do wpływu Brexitu na brytyjską i europejską gospodarkę, w tym potencjalną pozycję Niemiec, Francji czy Polski. Ich wpływ może być zarówno negatywny, jak i pozytywny, a przynajmniej być pozytywnie interpretowany. Namacalnych efektów Brexitu (zakładając, że nie będzie to początek końca Unii Europejskiej) nie poznamy przez wiele miesięcy lub nawet lat. To nie będzie szybki proces – twierdzi Wardyn.

– Wielką niewiadomą jest wpływ takiej decyzji na realną gospodarkę, gdyż nie wiadomo, jaki zostałby przyjęty nowy model relacji polityczno-gospodarczych Wielkiej Brytanii z UE. Cały proces wyjścia Wielkiej Brytanii z UE byłby rozłożony na co najmniej kilka lat i tyle samo trwałyby negocjacje w zakresie nowego modelu relacji. Dlatego też w mojej ocenie reakcja rynków może być gwałtowna, lecz krótkotrwała. Pewne ryzyko w tym scenariuszu dotknie brytyjskiego sektora finansowego w związku z możliwą utratą części biznesu na rzecz kontynentalnych centrów finansowych. Potencjalnie skorzystać na tym scenariuszu może przede wszystkim Frankfurt – wskazuje Trojanowski. Według niego wpływ kwestii Brexitu na polską giełdę również powinien być ograniczony. – Wpływ na giełdę warszawską może być dość neutralny, ponieważ krajowy rynek jest przygnieciony wewnętrznymi ryzykiem i w ostatnim czasie wykazuje niewielką korelację z tym, co się dzieje na zachodnich parkietach. Oczywiście, nie sposób wykluczyć emocjonalnej reakcji inwestorów na otwarciu, lecz także w tym wypadku myślę, że może być ona krótkotrwała – dodaje Trojanowski.

Skutki trudne do oszacowania

Trudniejszą do przewidzenia kwestią wydaje się być reakcja rynków w scenariuszu, w którym Brytyjczycy opowiedzą się za pozostaniem w Unii. Czy inwestorzy poczuliby wystarczająco dużą ulgę, by popchnąć w górę ceny akcji? Czy też specjalnie, by się tym wszystkim nie przejęli? Zdania wśród ekspertów są podzielone.

– W przypadku pozostania Wielkiej Brytanii w UE można oczekiwać bardzo silnego impulsu wzrostowego dla rynków akcji na całym świecie. Byłby to tak zwany relief rally. Podobnie mogą reagować rynki wschodniej Europy, w tym GPW, ponieważ wzrośnie apetyt na ryzyko – przekonuje Wardyn.

– W przypadku pozytywnego wyniku (tj. za pozostaniem w UE) spodziewałbym się umiarkowanie pozytywnej reakcji, gdyż wiązałoby się to z wymazaniem pewnego dyskonta, które inwestorzy uwzględniają w związku z potencjalnym Brexitem i jego konsekwencjami. Jednakże byłoby to utrzymanie status quo, więc nie liczyłbym na istotne zwyżki z tym związane, szczególnie że konsekwencje Brexitu są w znacznym stopniu o charakterze długoterminowym i obecnie są trudno kwantyfikowalne – uważa Trojanowski.

Problem z ocenianiem skutków Brexitu lub jego braku dla rynków i dla gospodarki polega z jednej strony na ich długofalowości, a z drugiej na zbyt dużej liczbie niewiadomych. Co prawda zdecydowana większość ekonomistów twierdzi, że wyjście Albionu z Unii Europejskiej wpędziłoby brytyjską gospodarkę w recesję, co miałoby poważne skutki dla spółek i inwestorów w całej Europie. Np. firma Euler Hermes przewiduje, że Brexit doprowadziłby do wzrostu upadłości spółek w UE, gdyby Wielkiej Brytanii nie udało się później zawrzeć umowy o wolnym handlu z Unią. To jak głębokie byłyby to zaburzenia jest jednak zależne od wielu czynników, sprowadzających się do tego, jak Londyn ułożyłby sobie relacje z Brukselą. Możliwe, że wynegocjowałby sobie bardzo korzystny specjalny status. Możliwe jest jednak również, że Brexit sprowokowałby secesję Szkocji i brytyjska gospodarka by się przez to zmniejszyła. Przeciwni Brexitowi ekonomiści wskazują, że Wielka Brytania nie powinna rezygnować z wielu korzyści związanych z bycia częścią Wspólnoty. Zwolennicy wyjścia z UE wskazują jednak, że „antydemokratyczne, zbiurokratyzowane" i coraz silniej ingerujące w politykę europejskich rządów unijne struktury mogą stanowić przeszkodę w rozwoju gospodarczym Wielkiej Brytanii i całej Europy. Jeśli wierzymy w sukces europejskiego projektu, Brexit jest szaleństwem, ale dla eurosceptyków, szaleństwem jest pozostawanie w UE.

[email protected]

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza