Po co firmom kolarska grupa?

W sobotę rozpoczyna się Tour de France. Wyścig jak magnes przyciąga poważnych sponsorów, którzy nieraz tylko dlatego, by pokazać logo swojej firmy, inwestują w zespoły kolarskie miliony euro.

Publikacja: 02.07.2016 09:47

Po co firmom kolarska grupa?

Foto: PAP

Według wszystkich możliwych międzynarodowych badań Tour de France znajduje się w ścisłej czołówce najbardziej popularnych i najchętniej oglądanych sportowych zawodów na świecie. Transmisję z wyścigu przeprowadza blisko setka kanałów telewizyjnych, relacje trafiają do 190 krajów, a według organizatorów śledziło je w ubiegłym roku 3,5 miliarda telewidzów. Na trasie Wielkiej Pętli gromadzi się od 10 do 15 milionów kibiców. Tour de France ustępuje zainteresowaniem jedynie igrzyskom olimpijskim i piłkarskim mistrzostwom świata. Dla biznesu to idealna platforma dla reklamy, zwłaszcza że w przeciwieństwie do olimpiad czy mundialu w TdF kolarze, jeśli nie są mistrzami krajowymi, nie noszą narodowych symboli. Mogą więc służyć za afisz.

W tym roku na starcie wyścigu w jednym z najbardziej malowniczych miejsc we Francji na grobli prowadzącej do Mont Saint-Michel stanie 196 zawodników jeżdżących w 22 profesjonalnych grupach. Podobnie jak dla każdego kolarza w czasie kariery, dla każdego istniejącego zespołu kolarskiego sensem istnienia jest start w Tour de France. To bardzo drogie przedsięwzięcie, ale marketingowo niezwykle opłacalne.

Płaca minimalna 60 tysięcy rocznie

Do tego roku, aby być pewnym otrzymania zaproszenia do udziału w tej największej kolarskiej imprezie, zespół musi należeć do grona ekip World Tour Teams. Aby tam się znaleźć trzeba spełnić jednak kilka jasno sprecyzowanych warunków narzuconych przez Międzynarodową Federację Kolarską (UCI). Podstawowym jest posiadanie gwarancji bankowych i przejście szczegółowego audytu przez rekomendowanego przez UCI audytora. Grupa z World Tour musi zatrudnić 26 zawodników tak, żeby była w stanie uczestniczyć we wszystkich wyścigach rangi World Tour, a nie tylko w Tour de France. Minimalna płaca w takiej drużynie wynosi obecnie 60 tys. euro rocznie, jeśli zawodnik prowadzi własną działalność gospodarczą. Ale taką pensję posiadają kolarze młodzi, bez dorobku. Aby zatrudnić gwiazdę, trzeba wyłożyć na stół nawet kilka milionów euro. W rosyjskim zespole Tinkoff blisko 4 miliony euro zarabia jeden z najlepszych współczesnych kolarzy Hiszpan Alberto Contador i mistrz świata Słowak Peter Sagan. W brytyjskim Sky Team kontrakt byłego mistrza świata Michała Kwiatkowskiego opiewa na 2 miliony euro.

Koszt utrzymania takich grup nie ogranicza się do gołych pensji zawodników. W każdej pracują trenerzy, masażyści, mechanicy, dyrektorzy sportowi. Wszystkie zespoły współpracują z klinikami medycznymi, laboratoriami. Najsłabsza ekipa World Tour zatrudnia co najmniej 50 osób, a uważany za najbogatszy Sky ponad 100. Budżet sponsorowanych przez stację telewizyjną Brytyjczyków za 2014 rok wynosił 24,5 mln funtów i był o 11 procent wyższy niż rok wcześniej. Najwięcej kosztów pochłonęło wynagrodzenie dla kolarzy i sztabu – 18,2 mln funtów, a drugie miejsce na liście wydatków zajęło wyposażenie zawodników w rowery i stroje – 2,2 mln funtów. Te nakłady ograniczają czasami umowy barterowe z firmami produkującymi sprzęt rowerowy, motoryzacyjnymi dostarczającymi samochody na wyścigi itp. W ubiegłym roku najmniejszy budżet (8,5 mln euro) z uczestników TdF z grup World Tour miała włoska Lampre-Merida. Średnia dla World Tour wyniosła 12 mln euro.

Taka reklama się opłaca

W taką formę reklamy poprzez kolarstwo angażują się firmy z całego świata z najróżniejszych branż. Najchętniej robią to oczywiście producenci rowerów (BMC, Cannondale, Giant, Merida, Trek), ale także producent blach ocynkowanych (Lampre), hiszpańska sieć komórkowa (Movistar), francuski ubezpieczyciel (AG2R), francuskie i belgijskie loterie (Lotto, FDJ), rosyjska firma kredytowa (Tinkoff) czy stolica Kazachstanu (Astana).

Sponsorzy nie mogą liczyć, jak w przypadku sponsora piłkarskiego, na żadne dochody – wpływy z biletów, sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych, pieniądze z transferów, choć te czasami się zdarzają. Wszystkie frukty z TdF zgarnia organizująca go firma ASO, w przypadku innych wyścigów jest podobnie, ale nie w takiej skali. Powoli ta era się kończy, sponsorzy się buntują, chcą też mieć udział w zyskach, które poniekąd sami wypracowują. Być może niedługo zmieni się formuła World Tour, bo ASO zapowiedziało wycofanie z tego cyklu Wielkiej Pętli i innych własnych wyścigów.

Do tej pory nagrodą za dobroczynność sponsorów jest start w największych wyścigach, choć wszystkim zależy przede wszystkim na TdF, większe i mniejsze zwycięstwa w nich odniesione, ale – patrząc wyłącznie z biznesowego punktu widzenia – mimo wszystko ogólnoświatowa reklama. I to się naprawdę może opłacić. Dobrym przykładem jest tu francuski zespół AG2R. Jego francuscy kolarze w 2013 roku wygrywali najważniejsze górskie etapy touru. Specjaliści obliczyli, że ekwiwalent reklamowy tych sukcesów wyniósł 95 mln euro, a firma wydała wtedy na utrzymanie zespołu „zaledwie" 10 mln euro. Ocenia się, że 1 euro zainwestowane w grupę kolarską daje przeciętnie 6,5 euro dochodu w postaci ekwiwalentu reklamowego, pod jednym jednakże warunkiem, że ekipa wystartuje w Tour de France, najlepszej ekspozycji kolarskiej na świecie.

Dwie polskie drogi do Tour de France

Nigdy jeszcze w historii nie zdarzyło się, żeby w Wielkiej Pętli pojechała polska grupa, nie ma jej w World Tour. Pewien ślad zostawiła firma Animex, będąc na początku lat 90. trzecim sponsorem włoskiego zespołu DelTongo – Colnago. Do tej pory w wielkich trwających trzy tygodnie tourach Giro d'Italia w 2003 i 2015 roku dwukrotnie wystartowali kolarze zespołu CCC, sponsorowanego przez notowaną na GPW firmę dolnośląskiego biznesmena Dariusza Miłka. Zarówno on jak i inny prezes giełdowej spółki Piotr Bieliński z Action marzą o tym, by wejść do kolarskiej elity, pić szampana na Polach Elizejskich po zakończeniu TdF, choć każdy podąża do tego celu inną drogą.

Miłek za warunek sine qua non stawia, by jego kolarze wystąpili, jeśli CCC zachowa centralne miejsce w nazwie zespołu. Może to być trudne, bo w tym roku dolnośląska firma zasiliła budżet kwotą 14,5 miliona złotych. To trzy czwarte wydatków na cały team. Można pojechać w TdF z tak chudym w wielkim kolarskim świecie portfelem jedynie w wypadku specjalnego zaproszenia, ale organizatorzy zachowują to prawo tradycyjnie dla grup francuskich lub o dużym potencjalne sportowym bądź pochodzących z krajów gwarantujących większe zainteresowanie kibiców. To ostatnie kryterium spełnia w tym i poprzednich latach niemiecka Bora-Argon. W przyszłym roku właściciel TdF, skłócony z UCI, prawdopodobnie sam będzie wysyłał zaproszenia do wybranych grup. Może spojrzy łaskawym okiem na CCC, ale przychylność najlepiej w tym środowisku zapewnić sobie dobrymi kolarzami w kadrze, a co za tym idzie wyższym budżetem. Miłek postawił cel, żeby CCC przejechało francuski wyścig najpóźniej w 2018 roku. Rozmawia z wielkim sponsorem, ale twardo stawia warunek, że to jego firma ma być na pierwszym miejscu.

Z tego przywileju zrezygnował Bieliński. Jego grupa kolarska od zawsze zawierała w nazwie brand Action lub produktów sprzedawanych przez tę firmę, ale nie zawsze na pierwszym miejscu. Obecnie zespół nazywa się Verva ActiveJet. Pomoc Orlenu ma być przydatna w zabiegach o start w TdF. Drużyna składa się jednak niemal wyłącznie z młodych polskich zawodników, co jest projektem ambitnym, ale niepozwalającym na razie na zrealizowanie francuskich ambicji polskich sponsorów.

[email protected]

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza