Bez OFE będzie lepiej

Zaskakujące deklaracje dotyczące likwidacji funduszy emerytalnych tylko na moment wstrząsnęły warszawskim parkietem.

Aktualizacja: 11.07.2016 01:10 Publikacja: 10.07.2016 08:22

Od poniedziałku do czwartku indeks giełdy we Frankfurcie tracił 3,7 proc., co oznaczało najmocniejsz

Od poniedziałku do czwartku indeks giełdy we Frankfurcie tracił 3,7 proc., co oznaczało najmocniejszą tygodniową przecenę od lutego.

Foto: Archiwum

Choć po prezentacji koncepcji zmian wciąż pozostaje wiele pytań, to jeden z głównych powodów obaw naszych inwestorów przestaje mieć kluczowe znaczenie. Jednak na razie reakcja rynku jest umiarkowanie pozytywna.

Prywatyzacja zamiast nacjonalizacji

Obawy związane z likwidacją OFE i przekazaniem zarządzanych przez nie aktywów pod państwową pieczę, oznaczającym uzyskanie przez państwo istotnego wpływu na sporą grupę prywatnych firm, zostały w dużej mierze zażegnane. Na szczegóły i konkrety trzeba będzie jeszcze poczekać, ale jeden z głównych czynników ciążących nad całym rynkiem, a przede wszystkim nad segmentem małych i średnich firm, traci swój destrukcyjny wpływ na giełdową koniunkturę. Ta jednak nie chce się radykalnie poprawić, co na razie wiązać można z negatywnym wpływem sytuacji w otoczeniu.

Chwile grozy, jakie przeżyli w miniony poniedziałek warszawscy inwestorzy, na szczęście szybko minęły, ale wyjaśnienia wicepremiera Morawieckiego dotyczące sposobu ostatecznego rozwiązania kwestii OFE nie spowodowały też euforii. Zniżkujący w najgorszym momencie o 2,6 proc. indeks średnich spółek zakończył sesję spadkiem o 1,9 proc., ale w kolejnych dniach nie był w stanie powrócić powyżej poziomu z jej zamknięcia, podobnie jak pozostałe główne wskaźniki. Większość opinii wskazuje, że należy się cieszyć z „polubownego" sposobu załatwienia sprawy, czyli likwidacji OFE w drodze ich przekształcenia w TFI i prywatyzacji będących w ich gestii aktywów w postaci akcji zamiast nacjonalizacji, której obawiano się najbardziej. Nacjonalizacją ma jednak zostać objęta jedna czwarta zgromadzonych w OFE składek, a więc jakieś koszty tej operacji przyszli emeryci poniosą. Dla inwestorów najważniejsze jest jednak to, że zmiany nie „dotkną" akcji polskich spółek. Na razie podchodzą do nich z rezerwą, choć nie można wykluczyć, że wkrótce nastroje na warszawskim parkiecie ulegną bardziej wyraźnej poprawie. Gdyby jeszcze było wiadomo, co z tymi frankami...

Na świecie wciąż niepewnie

Sytuacja na głównych rynkach zagranicznych nadal pozostaje pod wpływem wyników brytyjskiego referendum, choć można się doszukiwać obaw związanych także z innymi czynnikami. Mogą one uwidocznić się w najbliższym czasie. Chodzi przede wszystkim o sytuację w Chinach oraz nastawienie Fedu, ale Europa także ma swoje problemy, nawet nie licząc Wielkiej Brytanii.

Od poniedziałku do czwartku indeks giełdy we Frankfurcie tracił 3,7 proc., co oznaczało najmocniejszą tygodniową przecenę od lutego. Jedynym pocieszeniem jest to, że w trakcie tych czterech sesji nie zszedł poniżej dołka z końca czerwca i utrzymał się powyżej 9400 punktów. Sięgające zaledwie 0,5 proc. czwartkowe odreagowanie, po trzech dniach mocnych spadków, nie wyglądało jednak imponująco. Niezbyt optymistycznie prezentuje się także sytuacja na Wall Street. S&P500 utknął w okolicach 2100 pkt, a próby pokonania tego poziomu szły bardzo opornie. Decyzje w sprawie kierunku ruchu na amerykańskim parkiecie powinny się rozstrzygnąć w najbliższych dniach. Kluczem może być interpretacja danych makroekonomicznych, w tym w szczególności dotyczących kondycji rynku pracy. Indeks rynków wschodzących spadł do czwartku o 2,6 proc., co nie jest dobrym sygnałem dla naszego parkietu. Na tle zarówno giełd rozwiniętych, jak i emerging markets, pozytywnie wyróżniał się za to parkiet w Chinach. Shanghai Composite poszedł w górę o 1,9 proc. Jednak piątkowy spadek o 1 proc. może sygnalizować obawy przed publikacją ważnych danych makroekonomicznych, czekających inwestorów w najbliższych dniach.

Dolar zbiera siły, juan razi słabością

Choć w ostatnich dniach i tygodniach uwaga koncentrowała się przede wszystkim na notowaniach funta i jena, to jednak największy wpływ na sytuację na rynkach finansowych będzie mieć zachowanie dolara i juana. Pikujący do poziomów najniższych od ponad 30 lat funt, przestaje już powoli robić wrażenie na inwestorach, podobnie jak prognozy zakładające jego dalszą przecenę. Znacznie więcej emocji budzi wciąż zyskujący na wartości jen. Wraz ze zbliżaniem się kursu dolara do poziomu 100 jenów, zwiększa się prawdopodobieństwo podjęcia bardziej zdecydowanych działań przez japońskie władze monetarne. Napięcie będzie rosło wraz ze zbliżaniem się posiedzenia Banku Japonii, zaplanowanego na 29 lipca. Mimo wysiłków szwajcarskiego banku centralnego, mierzonych dynamiką przyrostu rezerw walutowych, które w czerwcu osiągnęły rekordowo wysoką wartość, indeks mierzący siłę franka wobec głównych walut osiągnął w miniony czwartek poziom najwyższy od maja ubiegłego roku. Z kolei Dollar Index znalazł się w minionym tygodniu najwyżej od czerwca 2002 r. i to właśnie siła amerykańskiej waluty będzie prawdopodobnie czynnikiem najsilniej oddziałującym na sytuację na rynkach finansowych. W naturalny sposób uwaga inwestorów koncentrować się będzie na sygnałach płynących z amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Czynnikiem, który może w najbliższym czasie stać się źródłem niepokoju, jest także sytuacja juana. Od pewnego już czasu przebijają się do świadomości informacje o postępującym osłabieniu chińskiej waluty. Kurs dolara osiągnął w minionym tygodniu 6,7 juana i był to poziom najwyższy od końca 2010 r. Spekuluje się, że chińskie władze będą próbowały nie dopuścić do osłabienia waluty do poziomu powyżej 6,8 juana za dolara. Z tego punktu widzenia pewnym zaskoczeniem była informacja o zaskakującym wzroście chińskich rezerw walutowych w czerwcu. Emocje mogą się pojawić w kolejnych dniach, wraz z serią informacji makroekonomicznych z Chin. Już w niedzielę opublikowane zostaną dane o inflacji, w środę poznamy dynamikę eksportu i importu, a w piątek się dowiemy, w jakim tempie rozwijała się chińska gospodarka w II kwartale. Oczekuje się spadku dynamiki PKB z 6,7 do 6,6 proc. Rynki z pewnością będą reagowały na te impulsy.

Rajd srebra i złota, odwrót ropy

Rywalizacja srebra i złota o miano tegorocznego inwestycyjnego hitu nabrała w ostatnich dniach jeszcze mocniejszych rumieńców. Cena tego pierwszego do minionego poniedziałku rosła o 48 proc., a uwzględniając sesyjne maksimum, aż o 52 proc., osiągając poziom najwyższy od lipca 2014 r. W kolejnych dniach byki zostały zdecydowanie skontrowane, ale miejsca na bezpieczną realizację zysków jest jeszcze sporo. Notowania złota, zwyżkujące od początku roku o 28 proc., lekkiej zadyszki dostały dopiero w czwartek, cofając się o 0,3 proc., do poziomu 1361 dolarów za uncję, broniąc się jednocześnie przed spadkiem poniżej 1350 dolarów. Wciąż znajdują się najwyżej od prawie trzech lat. Dalszy rozwój wypadków na rynku obu metali zależeć będzie od nastawienia inwestorów do ryzyka oraz siły dolara. Prognozy analityków są, jak zwykle, dość zróżnicowane. Podczas gdy jedni sugerują kontynuację trendu, inni spodziewają się głębszej korekty, a w przypadku złota nie wykluczają nawet powrotu w okolice majowego dołka, czyli do 1200 dolarów za uncję. Obserwując rosnącą górę obligacji skarbowych charakteryzujących się ujemną rentownością, kupowanie złota i srebra wydaje się całkiem sensowną alternatywą, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę perspektywę wielkiej rotacji, czyli odwrotu od bezpiecznej dłużnej przystani, który kiedyś musi nastąpić.

Już teraz mamy okazję obserwować nabierającą dynamiki ewakuację kapitału z rynku ropy naftowej. Pierwsze cztery sesje minionego tygodnia przyniosły spadek cen surowca o ponad 8 proc. To największa przecena od załamania z pierwszej połowy stycznia. W najbliższych dniach powinny rozstrzygnąć się losy tendencji. W czwartek notowania WTI obroniły się przed spadkiem poniżej 45 dolarów za baryłkę. Biorąc pod uwagę, że tak znaczący spadek nie był spowodowany napływem żadnych dramatycznych sygnałów, sytuację można określić mianem bardzo nerwowej. Tym bardziej że sięgająca ponad 5,5 proc. czwartkowa przecena zbiegła się z informacją o nieco większym, niż oczekiwano, spadku zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych, choć o połowę niższym niż w poprzednim tygodniu.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza