Europa wciąż jest bardzo daleka od wyjścia z kryzysu. Takie wrażenie można odnieść, przyglądając się kursom akcji wielu europejskich banków. Dotyka je już kolejna fala przeceny, a inwestorzy martwią się o ich kondycję, tak jakbyśmy nadal mieli pamiętną jesień 2008 r. lub jesień 2011 r., czas eskalacji kryzysu w strefie euro. Pod silną presją są akcje czołowych włoskich banków (o ich problemach pisałem szeroko choćby w „Parkiecie" z 16 lipca) i papiery banków portugalskich. Obok nich wśród źródeł zagrożeń niektórzy analitycy wymieniają jednym tchem Deutsche Bank, największego niemieckiego pożyczkodawcę i zarazem światową potęgę w bankowości inwestycyjnej.
„Czy Deutsche Bank to następny Lehman?" – pytał w czerwcu 2015 r. posługujący się pseudonimem Tyler Durden autor popularnego bloga finansowego Zerohedge. Od tamtej pory akcje Deutsche Banku staniały o około 55 proc. Od szczytu z 2007 r. są one już o 87 proc. niżej. Kilka tygodni temu osiągnęły one rekordowo niską cenę. Kapitalizacja Deutsche Banku zmniejszyła się do zaledwie 18 mld euro. Deutsche Bank to instytucja istniejąca od 1870 r. (z przerwą na lata 1948–1957, gdy była podzielona na kilka banków w wyniku decyzji alianckich władz okupacyjnych), jedna z ikon międzynarodowych finansów, a jest wyceniana przez rynek na podobnym poziomie jak np. Snapchat, producent popularnej aplikacji na smartfony. Czy tak duża przecena akcji, jaką obserwowaliśmy, jest tylko przykładem bezmyślnego stadnego zachowania inwestorów, czy też ma poważne podstawy?
– Warto zauważyć, iż ostatnie spadki wycen spółek sektora bankowego dotyczą nie tylko Deutsche Banku, ale większości europejskich instytucji finansowych. Rynki giełdowe nie zachowują się obecnie zgodnie z teorią rynków efektywnych budujących wyceny w oparciu o racjonalne oczekiwania i dyskontowanie dostępnych informacji, ale reagują bardzo impulsywnie – bliżej koncepcji opisanej przez teorię chaosu. Inwestorzy kierują się silnie emocjami pod wpływem wydarzeń politycznych oraz często szczątkowych lub źle zinterpretowanych informacji – mówi „Parkietowi" Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Banku Polska. Przekonuje, że sytuacja się poprawi. – Jesteśmy przekonani, że w miarę, jak czynniki analizy fundamentalnej zaczną przeważać w ocenach, kursy akcji Deutsche Banku będą ponownie rosnąć – dodaje Kalicki.
Góra derywatów
Czemu inwestorzy skoncentrowali swoje obawy akurat na Deutsche Banku? Ich niepokój budzi m.in. wielka góra instrumentów pochodnych, którymi obraca Deutsche Bank. Według raportu za 2015 r. jego całkowita ekspozycja na rynku derywatów wynosiła na koniec zeszłego roku 41,94 bln euro (54,9 bln USD po kursie z tego tygodnia). Była więc znacznie większa niż nominalny PKB Niemiec (3,4 bln USD), a także całej Unii Europejskiej (17 bln USD) i stanowiła blisko dwie trzecie PKB całego świata (73,2 bln USD). Oczywiście nie oznacza to, że jeśli coś pójdzie nie tak, to Deutsche Bank poniesie straty o takiej kosmicznej skali. To po prostu wartość derywatów, którymi Deutsche Bank wówczas obracał. Ryzyko związane z derywatami jest dla niego o wiele, wiele mniejsze.
– Dodatnia wartość rynkowa instrumentów pochodnych w ujęciu sprawozdawczym MSSF (pozytywna wartość bilansowa tzw. trading assest) DB na koniec 2015 r. wyniosła 507,5 mld euro, co stanowi mniej niż połowę stanu z końca 2008 r. Należy jednak podkreślić, że sprawozdawczość MSSF nie uwzględnia faktu, iż około 90 proc. powyższej wartości stanowi przedmiot tzw. ramowych umów kompensacyjnych (netting agreements) lub jest zabezpieczona w postaci środków pieniężnych lub innych instrumentów finansowych. Rachunkowość MSSF uniemożliwia instytucjom europejskim wykazanie wartości „netto" ekspozycji na derywaty w bilansie. Z kolei banki amerykańskie prowadzące sprawozdawczość w ujęciu US GAAP wykazują swoje wartości księgowe z tytułu instrumentów pochodnych w ujęciu skorygowanym o kompensację (netting) i zabezpieczenie gotówkowe. Na tej podstawie na koniec 2015 r. wartości księgowe z tytułu instrumentów pochodnych Deutsche Banku wynosiły jedynie około 50 mld euro, w dużej mierze na poziomie zgodnym z instytucjami rówieśniczymi, a w niektórych przypadkach nieco niższych w sprawozdaniu na koniec 2015 r. – wyjaśnia Sabina Salamon, rzecznik prasowy Grupy Deutsche Banku w Polsce.