Szwedzka marka, założona w 1924 roku przez Gustafa Larsona i Assara Gabrielsona, od początku słynęła z bardzo solidnych samochodów, idealnych na wymagające szwedzkie drogi. Z czasem jej renomę podniosły innowacje związane z bezpieczeństwem. Doczekała się kilku kultowych modeli, między innymi opisywanej na naszych łamach w lutym serii 240. Jej bezpośrednim poprzednikiem była seria 140, następca słynnego Amazona.
Jej produkcja ruszyła 19 sierpnia 1966 roku. Na początku dostępny był tylko sedan – Volvo 144, ale już rok później do oferty dołączył model 142, czyli dwudrzwiowe coupé, a w 1968 roku zadebiutowało kombi, z oznaczeniem 145. W 1970 roku pokazano wersję 145 Express, kombi o powiększonej przestrzeni bagażowej, z podniesionym dachem.
Warto na chwilę zatrzymać się przy nazwach. Właśnie przy tym samochodzie Volvo wprowadziło nowy sposób ich tworzenia. Nomenklatura ta obowiązywała potem przez kilka kolejnych dekad. Pierwsza cyfra w nazwie oznaczała serię, druga liczbę cylindrów, a trzecia liczbę drzwi.
Model 140 wyróżniał się zaawansowaniem pod względem bezpieczeństwa aktywnego i pasywnego. Karoseria była bardzo odporna na skręcanie, miała kontrolowane strefy zgniotu i wzmocnienia zabezpieczające nadwozie podczas dachowania czy koziołkowania. Zastosowano także nowoczesny jak na owe czasy system hamulcowy, z tarczami przy każdym z kół. Volvo 140 miało dwa niezależne obwody hamulcowe. Każdy z nich działał na przednie koła i na jedno z kół tylnych. W przypadku uszkodzenia jednego z obwodów hamulce nadal działały na obydwa przednie koła i na jedno z kół tylnych. Stosowano także specjalne zawory redukcyjne, które miały przeciwdziałać blokowaniu się kół podczas gwałtownego hamowania. Był to unikalny patent szwedzkiej marki.
Na tym nie koniec. Zaprojektowano także łamaną kolumnę kierowniczą oraz deskę rozdzielczą wyposażoną w specjalne wzmocnienia, które chroniły kierowcę podczas kolizji. W późniejszych wersjach zastosowano zagłówki siedzeń, zwijane, bezwładnościowe pasy bezpieczeństwa oraz kontrolkę przypominającą o konieczności ich zapięcia. To wszystko było oczywiście wyposażeniem standardowym.