Nie ma powodów do strachu ani do euforii

Na horyzoncie nadal nie widać czynnika, który mógłby zwiększyć dynamikę zmian na rynkach lub zmienić kierunek ruchu.

Publikacja: 07.08.2016 09:30

Bank Anglii pod wodzą gubernatora Marka Carneya musi być gotowy do podjęcia kolejnych kroków luzując

Bank Anglii pod wodzą gubernatora Marka Carneya musi być gotowy do podjęcia kolejnych kroków luzujących politykę pieniężną, ale nie będzie działać pochopnie.

Foto: Archiwum

Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na resztę wakacji jest kontynuacja dotychczasowych tendencji z ewentualnymi drobnymi lokalnymi korektami.

Bank Anglii spełnił zadanie

Zgodnie z zapowiedziami i zdrowym rozsądkiem brytyjska polityka pieniężna została poluzowana w odpowiedzi na zagrożenia związane z Brexitem. Kierunek, w jakim podążać będzie tamtejsza gospodarka, jest dla każdego oczywisty. Pewną niewiadomą jest jedynie tempo i skala pogarszania się sytuacji. Bank Anglii musi więc być czujny i gotowy do podejmowania kolejnych kroków. Nie musi jednak działać nerwowo, a deklaracje dotyczące utrzymania poziomu stóp procentowych w okolicy zera, jednak po dodatniej stronie, należy uznać za wiążące. Prawdopodobieństwo wejścia w recesję w najbliższych kwartałach jest minimalne, więc dramatycznych scenariuszy, które ewentualnie mogłyby skłonić do rozważenia polityki ujemnych stóp, nie ma sensu rysować.

Rynki na razie powinny się cieszyć pierwszą od siedmiu lat obniżką kosztu pieniądza oraz zwiększeniem skali i zakresu skupu aktywów. W efekcie rentowność dziesięcioletnich obligacji brytyjskich spadła do historycznie niskiego poziomu, funt się osłabił, choć rekordu w tym zakresie nie pobił, a londyńskie indeksy zyskały po około 1,5 proc.

O ile kierunek ruchu dla papierów skarbowych i waluty jest oczywisty, o tyle kwestia perspektyw dla rynku akcji jest znacznie bardziej złożona. Można uznać, że odrobienie strat, wywołanych szokiem po zaskakującym wyniku referendum, jest na tyle sporym osiągnięciem, że w znacznym stopniu wyczerpało zwyżkowy potencjał. W każdym razie, nawet w kontekście siły monetarnej stymulacji pójście FTSE 100 w stronę majowego szczytu byłoby wydarzeniem zasługującym na głębszą refleksję.

Fed ma czas

Do wrześniowego posiedzenia Rezerwy Federalnej pozostało jeszcze sporo czasu i nie zabraknie okazji do spekulacji na temat tego, co i kiedy może się stać w amerykańskiej polityce pieniężnej. Do czekania oraz interpretowania kolejnych danych makroekonomicznych i wypowiedzi przedstawicieli Fedu inwestorzy zdążyli się już przyzwyczaić. Do tego stopnia, że czwartkowa sesja, poprzedzająca publikację danych o liczbie nowych miejsc pracy, zakończyła się zmianami wartości indeksów rzędu dwóch setnych procent.

Żonglerka sygnałami płynącymi z gospodarki, rynku pracy, inflacji i sytuacji na rynkach finansowych to w gruncie rzeczy codzienność. Interesującym jej urozmaiceniem może być planowane już na 25–27 sierpnia sympozjum w Jackson Hole. Trudno przewidzieć, czy do tego czasu cokolwiek zdoła wyrwać amerykańskie indeksy z trendu bocznego, obowiązującego już od niemal miesiąca. Sezon publikacji raportów finansowych nie zdołał rozruszać rynku. Zniżkujące notowania ropy naftowej nie wywołują już popłochu wśród inwestorów, z wyjątkiem posiadaczy akcji części spółek zajmujących się poszukiwaniem i wydobywaniem tego surowca, których wartość w ostatnich miesiącach poszła w dół o 60–80 proc. Wall Street ze stoickim spokojem przygląda się pełnej rumieńców kampanii prezydenckiej i wygląda na to, że zareaguje dopiero w ostatniej jej fazie lub po ogłoszeniu wyników wyborów. Nie należy jedynie zapominać, że kampania jest też jednym z czynników rzutujących na działania Fedu.

Europa w sosie własnym

Na głównych giełdach europejskich sytuacja w ostatnich dniach była nieco bardziej dynamiczna niż za oceanem. Po trzytygodniowej zwyżce przyszedł czas na korektę. W ciągu pierwszych czterech sesji minionego tygodnia DAX zniżkował o nieco ponad 1 proc., a CAC40 stracił 2 proc. Indeks z Frankfurtu zawrócił już w poniedziałek, po dotarciu do kwietniowego lokalnego szczytu. Do ataku na poziom 10 500 pkt zabrakło bykom siły i w kolejnych dniach musiały się bronić przed spadkiem poniżej 10 200 pkt. Reakcja na decyzje Banku Anglii była niejednoznaczna. Do momentu jej ogłoszenia DAX zyskiwał ponad 1 proc., po czym w kolejnych godzinach znalazł się blisko środowego zamknięcia, by zakończyć dzień zwyżką o 0,6 proc. Podobnie było w Paryżu, z tą różnicą, że CAC40 rozpoczął poniedziałkowy odwrót już po osiągnięciu poziomu z 24 czerwca, odbijając się od spadkowej linii trendu, trwającego od drugiej połowy kwietnia. Na obu głównych parkietach nie widać wyraźnej chęci do zwyżki. We Frankfurcie ostatnie dni upłynęły pod znakiem sporej przeceny akcji Commerzbanku i Deutsche Banku oraz Volkswagena i Lufthansy.

Gorsza część Europy, czyli giełdy grecka, włoska i hiszpańska, po kilku tygodniach marazmu poddała się nieco głębszej, sięgającej 2–3 proc. spadkowej korekcie, szukając ratunku w czwartek i wykorzystując do tego decyzję Banku Anglii.

Emerging markets jak złoto

Odzwierciedlający koniunkturę na rynkach wschodzących MSCI Emerging Markets od trzech tygodni trzyma się poziomu najwyższego od sierpnia 2015 r. ani myśląc oddać zdobyczy osiągniętych w tym roku. Co prawda dynamika trwającej od stycznia zwyżki wyraźnie wyhamowała, ale nic nie wskazuje na to, by miało dojść do załamania tej tendencji, utrzymującej się nawet mimo spadków na rynkach surowcowych.

Najwyraźniej inwestorzy nie boją się ryzyka lub, co bardziej prawdopodobne, nad niechęcią do ryzyka przeważa determinacja w pogoni za zyskami, których próżno szukać na bardziej bezpiecznych rynkach. Co prawda z deklaracji rosnącej grupy zarządzających funduszami wynika, że są oni skłonni szukać tych zysków w papierach dłużnych krajów rozwijających się, ale jak widać i akcje są nie do pogardzenia.

Co ciekawe, zwyżce aktywów emerging markets towarzyszy wzrostowa tendencja cen złota, które od pewnego czasu odzyskuje status bezpiecznej przystani. Wbrew pozorom ta zbieżność nie wskazuje na schizofreniczny stosunek inwestorów do ryzyka, lecz wynika z luźnej polityki pieniężnej głównych banków centralnych świata oraz braku wiary w rychłą podwyżkę stóp procentowych przez Fed. Początek sierpnia przynosi powrót notowań złota do poziomu najwyższego od miesiąca i sygnalizuje możliwość kontynuacji zwyżki.

W Warszawie coraz ciekawiej

Wraz z rozbrajaniem kolejnych lokalnych czynników ryzyka coraz wyraźniejszej poprawie ulega sytuacja na naszym parkiecie. Po zapowiedzi łagodnej wersji demontażu funduszy emerytalnych doczekaliśmy się nieortodoksyjnej próby rozwiązania kwestii kredytów we frankach. Nawet jeśli w obu przypadkach obawy nie zostały w pełni rozwiane, to przynajmniej zmniejszyła się presja wynikająca z niepewności, a rozłożenie negatywnych konsekwencji w czasie też jest istotnym elementem łagodzącym.

Euforia najbardziej widoczna była rzecz jasna w notowaniach akcji banków, ale wpłynęła także na ogólny obraz rynku. W ciągu pierwszych czterech sesji minionego tygodnia WIG Banki zyskał 8,6 proc. i był to największy skok tego indeksu od 2011 r. Wskaźnik największych spółek wzrósł prawie o 3,5 proc., zyskując miano najlepiej zachowującego się indeksu na świecie. Jednak z pokonaniem poziomu 1800 punktów miał pewne kłopoty i nie wiadomo, jak by się skończyły, gdyby nie wsparcie z Banku Anglii.

W każdym razie droga do dalszej zwyżki powinna być łatwiejsza, tym bardziej że w czwartek stawka blue chips mocno zyskujących na wartości nie ograniczała się tylko do spółek sektora finansowego. Indeks szerokiego rynku, mimo nieco skromniejszej zwyżki, znalazł się na poziomie najwyższym od maja. Siłę potwierdziły także wskaźniki małych i średnich spółek, również docierając do lokalnych szczytów z kwietnia i maja. W tej sytuacji nawet chwilowa realizacja zysków nie powinna stanowić większego zagrożenia. Nasz parkiet zyskał szansę odrobienia zaległości względem pozostałych giełd, choć oczywiście wsparcie otoczenia bardzo by mu pomogło.

Wiele wskazuje na to, że byki mogą też liczyć na pozytywne impulsy płynące z publikacji raportów finansowych firm, a niespodzianek podobnych do tej, jakiej dostarczył Stalprodukt, będzie więcej niż tych mniej przyjemnych.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie