Fed trzyma rynki w niepewności

Niejednoznaczne i niespójne sygnały płynące ze strony przedstawicieli rezerwy federalnej nadwerężyły cierpliwość inwestorów i doprowadziły do wzrostu zmienności na rynkach finansowych.

Publikacja: 18.09.2016 12:07

Fed, któremu szefuje Janet Yellen, w środę będzie decydował o poziomie stóp procentowych w USA. Ryne

Fed, któremu szefuje Janet Yellen, w środę będzie decydował o poziomie stóp procentowych w USA. Rynek spodziewa się podwyżki raczej dopiero w grudniu.

Foto: Archiwum

O kierunku ruchu na giełdach przesądzić może środowe posiedzenie Fedu. Przed nim na rynkach panuje spory galimatias, częściowo będący wynikiem licznych niejednoznacznych i niezbyt spójnych wypowiedzi przedstawicieli rezerwy federalnej, a częściowo wynikający z rozbieżności jastrzębich sygnałów z danymi napływającymi z amerykańskiej gospodarki.

Raczej nie podniosą, ale mogą pogrozić

Mimo to szacowane ostatnio na zaledwie 12 proc. prawdopodobieństwo wrześniowej podwyżki stóp procentowych wskazuje, że inwestorzy mają jasny pogląd na to, co się stanie w środę. A jeśli tak, to jak tłumaczyć zdecydowane pogorszenie nastrojów przejawiające się w sporych spadkach na większości rynków oraz dawno niewidzianym rozchwianiu notowań? Niepewność wiąże się dopiero z grudniowym posiedzeniem Fedu, w przypadku którego szanse na zaostrzenie polityki szacowane są na około 50 proc. Do grudnia jeszcze sporo czasu, więc skąd te nerwy? Prawdopodobnie spora część emocji wiąże się ze zbliżającymi się wyborami, których wynik równie trudno przewidzieć, jak decyzje Fedu. Z jednej strony mamy do czynienia z niespodziewanymi kłopotami zdrowotnymi Hillary Clinton, której zwycięstwo wiązałoby się z większą przewidywalnością zarówno w sferze polityki, jak i ekonomii. Z drugiej są niepokojące szacunki dotyczące tego, jakie skutki dla amerykańskiej i światowej gospodarki mogłyby przynieść decyzje Donalda Trumpa.

O ile na temat tego, czego się boją inwestorzy, można jedynie spekulować, o tyle skalę tego strachu można poznać bez problemu, obserwując sytuację na rynkach finansowych. Problem, jak zwykle, jest z prognozą. W poprzedni piątek, po jastrzębiej wypowiedzi Erica Rosengena, S&P 500 zaliczył 2,5-proc. zniżkę, czyli największy ruch od czasu szoku po referendum w Wielkiej Brytanii. Już w miniony poniedziałek znaczna część tego spadku została odrobiona dzięki zupełnie przeciwstawnej opinii Lael Brainard.

Wtorek i środa przyniosły pogłębienie spadkowej tendencji, która została powstrzymana w czwartek dzięki rozczarowującym danym o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej, łagodzącym obawy Rosengrena, dotyczące niebezpieczeństwa przegrzania amerykańskiej gospodarki. Łączny bilans strachu dla S&P 500 z ostatnich dni wynosi minus 1,7 proc., a w szczytowym momencie sięgał minus 2,7 proc. Indeks giełdy we Frankfurcie stracił w tym czasie 3 proc., w czym pewien udział miało rozczarowanie brakiem działań Europejskiego Banku Centralnego. Niemal 4 proc. stracił od 6 września MSCI Emerging Markets, ale spadek zatrzymał się na poziomie technicznego wsparcia.

Perturbacje nie ominęły rynku długu. Rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich w ciągu kilku dni skoczyła z 1,54 do 1,72 proc., wybijając się z trwającego od połowy lipca zakresu wahań zawierającego się między 1,5 a 1,6 proc. Pęknięcie obligacyjnej bańki uznawane jest za największe zagrożenie dla rynków finansowych. Trudno jednak przypuszczać, by rezerwa federalna miała zamiar do tego dopuścić. Na tym tle wyjątkowym spokojem charakteryzowały się w ostatnich dniach notowania dolara. Ten stan także można łatwo wytłumaczyć niepewnością powstrzymującą inwestorów przed podejmowaniem ryzykownych decyzji.

Ropa pod presją, miedź zyskuje

Ostatnie dni przyniosły odwrócenie sytuacji sprzed tygodnia, gdy notowania ropy szły w górę, a miedź broniła się przed spadkami. W ciągu pierwszych czterech dni minionego tygodnia ceny amerykańskiego surowca WTI zniżkowały o ponad 4 proc., schodząc poniżej 44 USD za baryłkę i docierając do poziomu poprzedniego dołka z pierwszych dni września. Powodem tych spadków były tym razem nie cotygodniowe dane o zapasach, ale prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej wydłużające spodziewany termin osiągnięcia równowagi podaży i popytu.

Według jej najnowszego raportu przewaga podaży będzie się utrzymywać niemal przez cały przyszły rok, a sytuacja zacznie się poprawiać dopiero w jego drugiej połowie. Agencja zwraca uwagę na wyraźne zmniejszenie tempa wzrostu zużycia surowca w III kwartale, najniższe od dwóch lat. Zawodzą między innymi wcześniejsze rachuby, zakładające duży popyt ze strony Indii. Z kolei OPEC w raporcie zwraca uwagę na rosnącą podaż z krajów spoza tej organizacji i kontynuację tej tendencji w przyszłości. Potwierdzeniem tej tezy były najnowsze informacje o planach zwiększenia eksportu ropy przez Libię i Nigerię. Trudno ocenić, czy te informacje skłonią kraje OPEC i niektóre państwa spoza kartelu, na przykład Rosję, do zawarcia porozumienia w sprawie zamrożenia czy ograniczenia produkcji. Jeśli nie dojdzie do tego w trakcie wrześniowego posiedzenia OPEC, trudno będzie się spodziewać zwyżki cen ropy. W wariancie optymistycznym można zakładać wahania w przedziale od 40 do 50 USD za baryłkę. Analitycy Goldman Sachs sugerują, że zakres od 45 do 50 USD może stanowić poziom równowagi przez dłuższy czas.

Cenom miedzi pomogły z kolei lepsze od spodziewanych dane z Chin dotyczące wzrostu produkcji przemysłowej oraz inwestycji w największych aglomeracjach. W sierpniu dynamicznie zwiększyła się także podaż pieniądza, a wartość nowych kredytów zwiększyła się dwukrotnie mocniej niż miesiąc wcześniej, co może świadczyć o poluzowaniu polityki władz w tym zakresie. W efekcie notowania kontraktów na miedź do minionego czwartku zwyżkowały o 3,5 proc., wybijając się górą z kilkutygodniowego marazmu.

Mimo słabszych danych ze Stanów Zjednoczonych, sygnalizujących przesunięcie terminu podwyżki stóp procentowych oraz wyraźnie gołębiej wypowiedzi Lael Brainard z zarządu Fedu notowania złota poszły w dół, przełamując w czwartek poziom 1320 USD za uncję i zbliżając się do dołka z końca sierpnia. Od niedawnego lokalnego szczytu cena kruszcu spadła o prawie 3 proc.

Duże spółki wciąż w niełasce

Nadal utrzymuje się rozdźwięk w zachowaniu blue chips i pozostałych segmentów warszawskiego parkietu. W miniony poniedziałek WIG20 znalazł się niebezpiecznie blisko 1700 punktów. W ciągu dnia w krytycznym momencie zaledwie 20 punktów brakowało do dołka z początku lipca, a od niego już tylko krok do styczniowego minimum. Na razie zagrożenie zostało oddalone, ale obawy wciąż są jak najbardziej aktualne. Indeks nerwowo reaguje na każdy negatywny sygnał płynący z otoczenia, a na rodzimym podwórku niewiele czynników zachęca do kupowania akcji największych firm.

Z wyjątkiem mBanku walory spółek sektora finansowego dość spokojnie zareagowały na informację Narodowego Banku Polskiego, który koszty ustawy „spreadowej" oszacował na kwotę prawie dwukrotnie wyższą niż podana przez autorów projektu oraz wypunktował jego wady. Istnieje obawa, że problem wróci wraz z rozpoczęciem sejmowej procedury i ponownie zepchnie w dół notowania banków.

Niewiele dobrego można się spodziewać po firmach z branży energetycznej. Deklaracje przedstawicieli rządu, zarówno dotyczące „misyjnego" charakteru ich działalności, jak i polityki dywidendowej, pozbawiają inwestorów złudzeń w kwestii ich roli i miejsca w szeregu. Przy takim postawieniu sprawy może być trudno znaleźć chętnych do budowania kapitału, który energetyce z pewnością będzie potrzebny.

Ostatnie dni nie były też najlepsze dla paliwowo-surowcowych potentatów, z wyjątkiem PGNiG, niepewna sytuacja na giełdach towarowych także nie zachęca do kupowania ich akcji. W tych warunkach zaledwie 0,5-proc. spadek WIG20 w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia i tak można uznać za sukces byków. Tym bardziej jest nim utrzymanie wskaźnika szerokiego rynku nieznacznie powyżej 47 tys. punktów, mimo niewielkiej zniżki jego wartości.

Indeks średnich spółek w poniedziałek co prawda na moment znalazł się poniżej 3900 punktów, ale w trakcie kolejnych sesji zdołał straty odrobić. Korekta w jego przypadku jest na razie symboliczna, podobnie jak w segmencie najmniejszych firm. Choć nie brakuje nerwowych sytuacji, widać jednak, że szybko znajdują się chętni do kupowania taniejących akcji, co powstrzymuje przecenę.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie