Pieniądz wcale nie rządzi światem

Najważniejszych transakcji w życiu dokonujemy na rynkach, na których ceny odgrywają drugoplanową rolę. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy, że mamy do czynienia z rynkiem.

Publikacja: 21.09.2016 14:25

Pieniądz wcale nie rządzi światem

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

Gdy chcę kupić 100 akcji jakiejś giełdowej spółki, składam w swoim domu maklerskim odpowiednie zlecenie. Zostanie ono zrealizowane, jeśli jest ktokolwiek chętny sprzedać taki pakiet walorów po cenie nie wyższej niż maksymalna, jaką jestem skłonny zapłacić. Jeśli chętnych nie ma, muszę zaoferować wyższą cenę. Giełda to niemal podręcznikowy przykład rynku towarowego (commodity market), czyli takiego, na którym cena jest jedynym parametrem decydującym o tym, czy transakcja dochodzi do skutku, czy nie. Niemal, bo dziś wskutek upowszechnienia tzw. handlu wysokich częstotliwości (HFT) na wielu giełdach realizacja zamiarów inwestorów uzależniona jest np. od tego, czy dysponują odpowiednio szybkim łączem. Nie zmienia to jednak faktu, że kupno akcji jest dość proste. Nie muszę szukać potencjalnego sprzedawcy, nie muszę przekonywać go, że dobrze zaopiekuję się papierami, które mi sprzeda, nie muszę też wiedzieć, czy on sam się z nimi należycie obchodził. Krótko mówiąc, nie potrzebne są żadne umizgi. Zmieniająca się cena zrównuje popyt z podażą.

Nie wszystko można kupić

Tego rodzaju rynkom podręczniki ekonomii poświęcają najwięcej uwagi. Wiele rynków działa jednak inaczej. Powiedzmy, że potrzebuję nerki do przeszczepu. Nigdzie na świecie, z wyjątkiem Iranu i być może kilku innych egzotycznych jurysdykcji, organów nie można legalnie kupić, niezależnie od oferowanej ceny. Mogę przekonać któregoś z bliskich, żeby oddał mi jedną ze swoich nerek, ale istnieje duże ryzyko, że nie będzie między nami zgodności tkankowej. W takiej sytuacji mój wspaniałomyślny dawca może oddać swoją nerkę komuś, u kogo ma ona szansę się przyjąć, pod warunkiem że ja z kolei otrzymam organ od jego dawcy. Taką parę trzeba jednak najpierw znaleźć, a krzyżową wymianę mogą – nomen omen – pokrzyżować obawy jednego z dawców, że podda się nefrektomii (operacja usunięcia nerki), a jego bliski nie otrzyma przeszczepu, bo drugi dawca się wycofa. Operacje musiałyby więc zostać przeprowadzone symultanicznie, co wymagałoby czterech sali operacyjnych i czterech zespołów chirurgów. A to kolejna komplikacja.

W tym przypadku cena nie decyduje o tym, kto może liczyć na transplantację. Właściwie nie odgrywa żadnej roli. Rynków, na których cena nie jest jedyną determinantą wyniku transakcji, a kojarzenie stron odbywa się na innych zasadach, jest więcej. Najważniejszych w życiu transakcji dokonujemy właśnie na rynkach nietowarowych, często nie zdając sobie nawet sprawy, że obcujemy z rynkami. „Z rynkami kojarzącymi (ang. matching market – red.) mamy do czynienia ilekroć nie możemy po prostu wybrać sobie tego, co chcemy (nawet jeśli nas na to stać), ale musimy także zostać wybrani" – tłumaczy w „Who Gets What – and Why" („Kto co dostaje i dlaczego") Alvin E. Roth. „To rynki kojarzące determinują, do jakich szkół uczęszczamy, gdzie znajdujemy zatrudnienie, a nawet z kim się pobieramy" – przekonuje.

Autor tej wydanej w ubiegłym roku książki, obecnie profesor na Uniwersytecie Stanforda, to największy autorytet w dziedzinie matching markets i ich projektowania. Za opracowanie i zastosowanie w praktyce teorii stabilnej alokacji na rynkach kojarzących Roth został w 2012 r. wraz z z Lloydem Shapleyem uhonorowany ekonomicznym Noblem (formalnie: Nagrodą Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii). Mimo to jego nazwisko nie jest powszechnie znane, nawet wśród zainteresowanych ekonomią. W odróżnieniu od wielu innych laureatów tej prestiżowej nagrody, Roth nie zabiera głosu w bieżących debatach ekonomicznych. Nie dowiemy się od niego, jakie były przyczyny kryzysu finansowego, jak uratować strefę euro przed rozpadem ani dokąd doprowadzi świat polityka ujemnych stóp procentowych. Wąska i techniczna z pozoru dziedzina, którą się zajmuje, jest jednak fundamentem ekonomii. To przecież nauka o efektywnej alokacji rzadkich zasobów, a temu służą właśnie rynki. Fundamentalna jest też „Who Gets What and Why", choć jest to książka przystępna nawet dla laika.

Rynek wolny od reguł nie jest wolny

Roth opisuje dziesiątki rynków kojarzących, najwięcej miejsca poświęcając tym, w których projektowaniu uczestniczył. A współtworzył m.in. system dopasowujący absolwentów uczelni medycznych do stażów i rezydentur w szpitalach oraz mechanizmy łączące uczniów i szkoły średnie w kilku amerykańskich metropoliach. Jednym z jego największych osiągnięć jest NEPKE, działający od 2004 r. Program wymiany nerek w Nowej Anglii, który stał się wzorcem dla wielu innych tego rodzaju programów w USA. NEPKE rozwiązał wspomniany problem logistyczny, który wiąże się z krzyżowymi przeszczepami. Zamiast kojarzyć pary dawca–biorca, organizuje całe łańcuchy niesymultanicznych operacji, które zapoczątkowuje dawca niesparowany z biorcą (ofiara wypadku lub wolontariusz). Jego nerka trafia to osoby potrzebującej transplantacji, która ma swojego dawcę. Ten ostatni nie ponosi więc ryzyka, że podda się nefrektomii, a jego bliski zostanie bez pomocy.

Rynki kojarzące są jednak wszędzie. Prestiżowe uczelnie mają więcej chętnych niż miejsc, a mimo to nie podnoszą czesnego do momentu, aż popyt na ich usługi edukacyjne zrówna się z podażą. Przeciwnie, chcą mieć nadmiar kandydatów, aby móc wybrać najlepszych, których z kolei muszą przekonać, aby nie wybrali innej uczelni, która także chętnie ich przyjmie. Podobnie funkcjonuje rynek pracy, ale też np. nieskomplikowany z pozoru rynek gastronomiczny. Może to zaobserwować każdy, kto bywa w okolicach skrzyżowania ulic Marszałkowskiej i Królewskiej w Warszawie. Działa tam pewna naleśnikarnia, przed którą zawsze stoi kolejka klientów. Z jakiegoś powodu właściciel restauracji nie podnosi cen posiłków w porze największego ruchu, aby zrównać liczbę klientów z liczbą miejsc przy stolikach i zmaksymalizować w ten sposób przychody, jak podpowiada standardowa teoria ekonomii.

W „Who Gets What and Why" Roth tłumaczy, co przesądza o tym, że niektóre rynki są skuteczne, a inne zawodzą. Oczywiście, każdy rynek ma swoje uwarunkowania, ale kilka uniwersalnych warunków sukcesu można znaleźć. Rynki muszą być przede wszystkim gęste, ale nie zatłoczone, szybkie, ale nie za szybkie, oraz bezpieczne i wiarygodne. Muszą też umożliwiać obieg informacji i sygnałów, wysyłanych przez uczestników, ale jednocześnie nie dopuszczać do powstania szumu informacyjnego (kolejka przed restauracją to właśnie sygnał od właściciela do klientów, że oferuje dobre jedzenie – sygnał lepszy niż zwykła reklama, tonąca w informacyjnym szumie). Cała trudność w projektowaniu rynków polega na tym, że brak jednej z tych cech może sprawić, że rynek traci pozostałe.

Gdyby uczestnicy rynku lekarskiego nie ufali, że izba clearingowa łącząca absolwentów uczelni i szpitale jest skuteczna, mieliby pokusę zawierania umów poza tym systemem. Ale wtedy izba nie mogłaby być skuteczna: nie tworzyłaby tzw. stabilnych powiązań (powiązanie jest stabilne, gdy absolwent nie może znaleźć takiego szpitala, w którym pracę ceniłby bardziej niż w tym, do którego został przypisany, a który jednocześnie chciałby go zatrudnić bardziej, niż tych absolwentów, którzy zostali do niego przyporządkowani). Widząc, że rynek zawodzi, niektóre szpitale próbowałyby zatrudnić najlepszych studentów, zanim ukończą szkołę, co zmuszałoby inne placówki do takich samych praktyk. W efekcie szpitale nie miałyby pewności, że z dobrego studenta będzie dobry lekarz, a studenci nie mogliby świadomie wybrać specjalizacji ani miejsca pracy. Jeden z bardziej spektakularnych przypadków zawodności rynku Roth znalazł w historii Arundów, plemienia australijskich aborygenów. Arundowie, jako lud poligamiczny, borykali się z niedoborem kandydatek na żonę. Ojciec nowo narodzonego chłopca, jeśli chciał mu dać szansę na założenie rodziny, musiał przekonać ojca nowo narodzonej dziewczynki, aby przyrzekł mu... swoją pierwszą wnuczkę. Córka była już bowiem przyrzeczona, zanim się urodziła.

Ten przykład ilustruje, że odwieczny spór apologetów wolnego rynku z etatystami i interwencjonistami jest bezprzedmiotowy. „Kiedy mówimy o wolnym rynku, nie powinniśmy myśleć o rynku, na którym każdemu wszystko wolno, tylko raczej o rynku z dobrze zaprojektowanymi regułami, dzięki którym sprawnie on funkcjonuje. Swobodnie działający rynek jest niczym swobodnie obracające się koło, które potrzebuje osi i naoliwionych łożysk" – pisze Roth. Rynki, nawet gdy powstają z inicjatywy uczestników, bez jakiejkolwiek ingerencji państwa, nigdy nie są wolne od wszelkich reguł, choćby norm kulturowych. Posiadają więc projekt, który można doskonalić, aby rynek jak najlepiej zaspokajał potrzeby uczestników – czyli dawał im poczucie wolności. Taka działalność, choć leseferystom może się kojarzyć z centralnym planowaniem, nie ma z nim nic wspólnego.

[email protected]

CV

Alvin E. Roth (ur. 1951 r.) jest ekonomistą specjalizującym się w teorii gier. Od kilku lat wykłada na Uniwersytecie Stanforda, w latach 1998–2012 był profesorem na Uniwersytecie Harvarda, wcześniej zaś na Uniwersytecie w Pittsburghu. W 2012 r., wraz z Lloydem Shapleyem, został uhonorowany Nagrodą Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii. Komitet Noblowski docenił ich pracę nad teorią stabilnej alokacji oraz projektowaniem rynków. Roth wyróżnia się spośród ekonomistów zorientowaniem na praktykę. Projektując system łączący dawców i biorców nerek w Nowej Anglii, zyskał miano ekonomisty, który ratuje życie.

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza