Złoto to jedna z najbardziej intrygujących klas aktywów. Potwierdzają to także wydarzenia bieżącego roku. Po gwałtownym wystrzale w I półroczu w ostatnich miesiącach cena szlachetnego metalu dla odmiany mocno się skorygowała. W obu przypadkach traderzy zdawali się kompletnie zaskoczeni takim obrotem spraw. Skok cen startował w warunkach zniechęcenia, zaś korekta rozpoczęła się, gdy na rynku kontraktów terminowych spekulanci mieli niemal rekordowe długie pozycje (które ostatnio zostały oczywiście mocno zredukowane). W dalszej części zastanawiamy się nad trzema wybranymi kwestiami, które decydują o inwestycyjnej atrakcyjności złota. Nie jest to oczywiście lista wyczerpująca, bo w grę wchodzą – przynajmniej na krótką metę – także rozmaite czynniki specyficzne, jak popyt na kruszec w Indiach lub zakupy banków centralnych.
Korzyści z dywersyfikacji portfela
Historycznie ceny szlachetnego metalu cechowały się zupełnym brakiem korelacji z cenami np. amerykańskich akcji. A to z punktu widzenia tzw. teorii portfelowej spora zaleta, mogąca oznaczać korzyści z dywersyfikacji. W tabeli prezentujemy historyczne wyniki.
Zauważmy, że dokładnie w połowie spośród ostatnich dziesięciu lat lepsze stopy zwrotu dawało złoto, a w drugiej połowie – akcje. Przykładowy portfel złożony w połowie ze złota i akcji cechował się bardzo systematycznymi wynikami. Jego średnia stopa zwrotu okazała się nieco lepsza zarówno od kruszcu, jak i akcji. Największe korzyści z dywersyfikacji widać jednak, jeśli chodzi o zmienność/ryzyko. Tzw. odchylenie standardowe było w przypadku portfela aż o 1/3 niższe (!) niż w przypadku obu klas aktywów. Można to wyrazić także w nieco inny sposób: portfel 50/50 potrzebował zaledwie roku, by odrobić z nawiązką najgorsze straty, podczas gdy indeks giełdowy potrzebował na to aż cztery lata, zaś złoto nie zdołało jeszcze w ogóle odrobić strat z lat 2013–2015.
Tego typu korzyści z dywersyfikacji pozwalają traktować kruszec jako ważny składnik portfela, zwłaszcza że w poprzednich czterech latach ciągle przegrywało rywalizację z akcjami (czas na zmianę układu sił?).
Złoto jest ciągle dość drogie?
Złoto w porównaniu z akcjami i obligacjami ma jedną zasadniczą wadę – nie przynosi żadnych dochodów, czyli pieniędzy, które można by reinwestować w celu pomnażania majątku. Brak dochodów ma dodatkową konsekwencję – w odniesieniu do złota nie da się zastosować wyceny dochodowej, czyli wskaźników typu cena/zysk, stopa dywidendy czy też rentowność (yield). Szlachetny metal można jednak próbować wycenić na inne sposoby, zastanawiając się, co można za niego kupić. Dobrym przykładem jest porównanie z cenami nieruchomości. Sprawdziliśmy, jak w ciągu dziesiątek lat wyglądał współczynnik złoto/domy w USA, a konkretnie: ile uncji kruszcu było potrzebnych do zakupu typowego domu? Im więcej uncji, tym relatywnie tańsze było złoto. Jak pokazujemy na wykresie, współczynnik złoto/domy odbiega o ok. 25 proc. od historycznej wieloletniej średniej. Innymi słowy, złoto jest o 25 proc. droższe, niż było przeciętnie w przeszłości względem cen domów.