Zwolnienie blokady w Europie

Pozytywne nastroje na światowych parkietach, a szczególnie w Europie, spowodowały szał „mikołajkowych" zakupów także na warszawskiej giełdzie. Co się dzieje?

Aktualizacja: 06.02.2017 13:09 Publikacja: 13.12.2016 10:06

Zwolnienie blokady w Europie

Foto: GG Parkiet

Wynik włoskiego referendum, jako wyraz kontestacji dotychczasowego ładu politycznego, wpisuje się niewątpliwie w tegoroczny ciąg ważnych dla świata wyborów. Podobnie zresztą jak reakcja rynków finansowych na to wydarzenie. Po Brexicie inwestorzy dochodzili do siebie przez kilka dni. Po zwycięstwie Donalda Trumpa strach minął po kilku godzinach, natomiast okres nerwowości po głosowaniu we Włoszech można już było liczyć w minutach. Tak wyraźna demonstracja siły na giełdach jest dobrą prognozą na kolejne tygodnie.

Na nowojorskiej giełdzie już dwukrotnie w tym roku (i to w najmniej oczekiwanych momentach) pokaz mocy rynku akcji skutkował ustanowieniem nowych rekordów. Co istotne, zarówno lipcowy, jak i listopadowy wzrost indeksów okazał się trwały dzięki temu, że objął duże grono spółek i sektorów. Również „mikołajkowej" fali zwyżek, która tym razem najwidoczniejsza była w Europie, nie należy ignorować. Tak jak zakończenie okresu politycznej niepewności w USA bez względu na rezultat wywołało powyborczą euforię na Wall Street, tak na Starym Kontynencie rozstrzygnięcie politycznych rozgrywek w Austrii i we Włoszech od Frankfurtu po Madryt uwolniło nagromadzone pokłady optymizmu. Nawet warszawska giełda, a szczególnie spółki z indeksu WIG20, dała się ponieść tej fali.

Trzeba jednak przyznać, że początek listopada, z najdłuższą nieprzerwaną serią spadków indeksu S&P500 od 1980 roku, nie zapowiadał wielkich fajerwerków w końcówce roku. Na szczęście ten sygnał rynkowej słabości został szybko zanegowany. Pierwszym pozytywnym symptomem był niewidziany od ponad 30 lat 14-sesyjny wzrost ceny miedzi. Chwilę później Russell 2000, indeks małych spółek w USA, zanotował ciąg zwyżek nieobserwowany od 1996 roku. Co istotne, 20 lat temu tego typu zwyżka nie była bynajmniej końcem giełdowej euforii na amerykańskim rynku akcji, ale dowodem na drzemiącą w nim siłę. Nic nie stoi na przeszkodzie, by tak było i dziś.

Widoczna od trzech tygodni poprawa sentymentu giełdowych graczy w USA, choć wyraźna, nie musi automatycznie oznaczać rychłego końca zwyżek. Co prawda znacząca przewaga rynkowych byków nad niedźwiedziami jest zazwyczaj dobrym wskaźnikiem kontrariańskim sugerującym ostrożność w pogoni za uciekającymi w górę indeksami, jednak nie zawsze warto spieszyć się z obstawianiem rychłego końca zwyżek. Wzrost optymizmu inwestorów indywidualnych na nowojorskim parkiecie podobny do obecnego miał poprzednio miejsce we wrześniu 2010 roku. Wtedy hossa trwała jeszcze przez kolejne pół roku, i to pomimo utrzymujących się cały czas dobrych nastojów giełdowych graczy. Dlaczego to było możliwe? Inwestorzy zostali mocno doświadczeni zarówno przez gwałtowną wyprzedaż z maja 2010 roku (flash crash), jak i szok związany z nabierającym rumieńców kryzysem zadłużeniowym w strefie euro. W rezultacie ich zaangażowanie w akcje zostało na tyle ograniczone, że odbudowa pozycji musiała zająć sporo czasu.

Teraz mamy do czynienia z podobną sytuacją. Ciągłe ryzyko polityczne (czy to w USA, czy w Europie) oraz globalna słabość sektora finansowego skutecznie zniechęciły inwestorów do rynku akcji. Miejsca do zwiększenia udziału akcji w portfelach funduszy jest równie dużo jak gotówki pozostającej w dyspozycji zarządzających. Proces odwracania tych proporcji może trochę potrwać. Wsparcie dla odbudowy portfeli akcyjnych może przyjść z najmniej oczekiwanej strony. Dotychczasowa alternatywa dla „ciągle wahającego się" rynku akcji, czyli rynek „zawsze zarabiających" obligacji skarbowych, pokazała właśnie swoje nieco bardziej ryzykowne oblicze. Ostatni wzrost rentowności sugeruje, że możemy doświadczyć co najmniej powtórki z 2013 roku, kiedy to dochodowość dziesięcioletnich obligacji rządu Stanów Zjednoczonych w ciągu kilku miesięcy wzrosła z 1,5 proc. do 3 proc. Co ważne, trzy lata temu powodów do takiego ruchu było znacznie mniej niż dziś, gdy Fed ewidentnie jest na ścieżce podnoszenia kosztu pieniądza, a inflacja coraz wyraźniej zaczyna wygrywać z królującą do tej pory deflacją.

Niemal pewna grudniowa podwyżka stóp procentowych przez Komitet Otwartego Rynku w USA nie będzie ani pierwszą, ani ostatnią w obecnym mocno rozciągniętym w czasie cyklu. Choć trudno jest porównywać poprzednie procesy zacieśniania polityki pieniężnej do obecnego, to jednak wydaje się, iż ryzyko, że decyzje podejmowane przez Fed w najbliższych kwartałach zdołają podciąć skrzydła hossie na Wall Street, jest wyolbrzymione. Dopóki reakcje amerykańskiego banku centralnego są mocno spóźnione względem wzrostu wynagrodzeń, zatrudnienia czy inflacji, dopóty monetarny hamulec nie powinien zatrzymać trendu wzrostowego na rynku akcji.

Ze względu na efekt bazy, czyli odnoszenie rocznej zmian cen np. paliw do dołka odnotowanego w pierwszym kwartale 2016 roku, w najbliższych miesiącach wzrost inflacji będzie mocno bił po oczach. Trudno w takich okolicznościach liczyć na dużo niższe rentowności obligacji. Dlatego obecne turbulencje na rynku papierów skarbowych, choć przyspieszone deklaracjami rekordowego fiskalizmu w wykonaniu nowego prezydenta USA, i tak miałyby miejsce. Podobnie jak umocnienie amerykańskiej waluty. Zresztą wzrost wartości dolara w ostatnich tygodniach nie jest jeszcze na tyle imponujący ani długotrwały, żeby oczekiwać rychłej zmiany tego trendu. Liczba pozycji spekulacyjnych premiujących walutę USA np. względem euro jest wciąż daleka od rekordowej. Dlatego scenariusz dojścia do parytetu 1:1 USD/EUR w najbliższych miesiącach jest jak najbardziej realny, szczególnie przy rozbieżnych tendencjach w polityce pieniężnej (wykres 1).

Jakie to może mieć konsekwencje dla europejskich parkietów? Relatywna słabość euro będzie niewątpliwie atutem dla licznie reprezentowanego segmentu eksporterów, czy to na giełdzie w Paryżu, czy we Frankfurcie. Już raz, gdy w pierwszych tygodniach 2015 roku DAX wzrósł o blisko 30 proc., wykorzystując podobną przesłankę, Europa pokazała, że nie należy lekceważyć efektu walutowego. Nie jest to oczywiście jedyny warunek zwyżek na Starym Kontynencie. Bo mogło do nich dojść, niezbędne są dalsze zwyżki (lub przynajmniej brak spadków) na Wall Street, jak i niezłe dane napływające z gospodarek w Europie oraz ożywienia w handlu międzynarodowym.

Z napływem dobrych informacji, świadczących o lekkim ożywieniu w strefie euro, mamy do czynienia już dziś. Wymiana handlowa oficjalnie pozostaje w stagnacji, choć widać już sygnały świadczące o poprawie. W Szanghaju, największym chińskim porcie, wzrosła skala obsługi kontenerowców oraz tonaż transportowanych surowców, podobnie jak ceny frachtu. Również port w Los Angeles w październiku pochwalił się rekordową liczbą rozładowanych kontenerów. Amerykański konsument, największy światowy odbiorca produktów z Europy, w dalszym ciągu jest w dobrej kondycji i nic nie wskazuje na to, że taka sytuacja może się zmienić. Inwestycyjna zapaść, jaka objęła cały świat w reakcji na surowcową bessę, ma się najwyraźniej ku końcowi, czego potwierdzeniem mogą być rosnące ceny ropy, miedzi, węgla i stali. Ważnym sygnałem są też deklaracje Donalda Trumpa, epatującego planem uczynienia Ameryki „ponownie wielką". Żeby to osiągnąć, potrzeba mnóstwa tzw. dóbr kapitałowych, które jak do tej pory były masowo importowane do USA między innymi z Europy. Jeśli nowy prezydent nie wprowadzi ceł, na potencjalnej inwestycyjnej hossie w Ameryce skorzystają wszyscy.

Biorąc pod uwagę powyższe czynniki, warunki ku temu, żeby europejskie parkiety zaczęły pogoń za bijącą rekordy Wall Street, niewątpliwie istnieją. Patrząc na zachowanie indeksów akcji w pierwszym tygodniu grudnia, można założyć, że niemoc władająca w ostatnim półroczu giełdami w Paryżu i Frankfurcie najwyraźniej już się skończyła (wykres 2). Wraz z rozstrzygnięciem włoskiego referendum polityczny niedźwiedź mogący zmienić kształt Europy zapadł w zimowy sen i powtórnie przebudzi się wiosną. Daje to krótkie okienko na odreagowanie utraconej siły względem amerykańskich indeksów.

Zdjęcie politycznej blokady z europejskich giełd może spowodować, że zwyżki, nawet jeśli nie będą porównywalne z pamiętną hossą z I kwartału 2015 roku, i tak przyniosą inwestorom wystarczające zadośćuczynienie za długi okres korekty i trendu bocznego. Należy oczywiście pamiętać, że inwestowanie na giełdach w grudniu i styczniu, czyli w statystycznie najlepszym okresie roku, nie stanowi gwarancji sukcesu. Boleśnie mogliśmy się o tym przekonać w pierwszych tygodniach tego roku. Na razie nie widać jednak na horyzoncie czynników ryzyka, które mogłyby popsuć humory inwestorów w czasie świąt i sprowadzić ich boleśnie na ziemię, tuż po Nowym Roku.

Pozytywne nastroje na światowych parkietach, a szczególnie w Europie, spowodowały szał „mikołajkowych" zakupów także na warszawskiej giełdzie. Nie trzeba się specjalnie wysilać, żeby dostrzec w tym gwałtownym ożywieniu spółek z indeksu WIG20 rękę zachodnich inwestorów. Trochę to trwało, zanim sygnał wygenerowany wcześniej przez ceny miedzi zadziałał zgodnie z dotychczasową korelacją i zdołał przebudzić segment dużych spółek w naszym kraju (wykres 3). Jako pretekst to „zwolnienia blokady" w Polsce posłużyło zarówno zakończenie politycznej niepewności w strefie euro, jak i niespodziewanie pozytywna wymowa ogłoszonej na początku miesiąca przez agencję S&P aktualizacji oceny ratingowej polskich obligacji. Silne niedoważenie naszego kraju w portfelach zagranicznych funduszy i relatywnie tania waluta, zwiększająca atrakcyjność warszawskiego parkietu, zrobiły swoje.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza