Skokiem w zimę

Narciarstwo klasyczne nie może narzekać na brak sponsorów i dotacji z budżetu, ale przekłada się to tylko na sukcesy skoczków. W Lahti trwają właśnie mistrzostwa świata.

Publikacja: 25.02.2017 15:54

Skoczkowie rozbudzili wielkie nadzieje.

Skoczkowie rozbudzili wielkie nadzieje.

Foto: Archiwum

We wtorek, tuż przed wylotem polskiej reprezentacji do Finlandii, Polski Związek Narciarski (PZN) ogłosił podpisanie umowy sponsorskiej z Renault. Francuska firma będzie przez dwa lata wspierać federację, w tym czasie odda jej do dyspozycji 25 samochodów. To już kolejny kontrakt w ostatnich latach. Strona internetowa PZN od dawna wygląda jak koszulki ligowych siatkarzy, sporo na niej reklam i to poważnych firm: Lotos, Grupa Azoty, Tauron, 4F. Widać, że związek korzysta z koniunktury. Jakie są tego wyniki?

Urodzaj w skokach

Adam Małysz właśnie w Lahti wywalczył pierwszy w karierze złoty medal na mistrzostwach świata – na skoczni normalnej. Działo się to w szczycie małyszomanii, w 2001 roku. Skoczek z Wisły mimo niesprzyjających warunków ustanowił rekord skoczni. To były czasy, kiedy w polskich skokach był Małysz, a za nim – na tym poziomie – nikogo. Istniały obawy, że po zakończeniu kariery najpopularniejszego wówczas polskiego sportowca będziemy oglądać dalekie skoki Austriaków, Finów, Niemców, a o Polakach jak przed Małyszem znów będzie cicho.

Polska reprezentacja na tegoroczne MŚ w Lahti liczy sześciu skoczków. Jest wśród nich dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi i mistrz świata z Val di Fiemme (2013) Kamil Stoch, są triumfatorzy indywidualnych zawodów Pucharu Świata – Piotr Żyła, Maciej Kot, Jan Ziobro i w drużynie Dawid Kubacki oraz Stefan Hula. W PŚ nie przebili Małysza, bo łącznie wygrali 26 razy, podczas gdy skoczek z Wisły aż 39, ale nie zmienia to faktu, że w polskich skokach nadal panuje urodzaj.

Sponsorzy pokochali skoki

Dyscyplinę użyźniła małyszomania i tradycje, choć to nie najważniejsze i niejedyne składniki obecnego sukcesu. Skokami jako najchętniej oprócz piłki nożnej oglądaną dyscyplinę (15 mln widzów konkursu olimpijskiego w Salt Lake City w 2002 roku) szybko zainteresowali się sponsorzy. Początkowo sprowadzał ich nieżyjący już menedżer Małysza, Edi Federer, potem przyciągał już PZN.

Liczyło się nie tylko doraźne działanie, ale również długofalowy plan. W 2005 roku do akcji wkroczył Lotos. Paliwowa firma wspólnie z PZN stworzyła Narodowy Program Rozwoju Skoków Narciarskich „Szukamy następców mistrza". Młodzi zawodnicy mogli startować w zawodach pod egidą Lotosu, kluby dostawały kosztowny w tej dyscyplinie sprzęt, wsparcie otrzymała też kadra juniorów, w której jeszcze w czasach Małysza pojawili się Stoch, Żyła, Kubacki... Dzięki temu powstał system, który zagwarantował dopływ zawodników i właściwą selekcję.

Ten korzystny dla obu stron związek biznesu ze skokami nie ogranicza się tylko do Lotosu. Kiedy kariera Małysza wkraczała w końcową fazę, 4F – nieznana firma z Wieliczki postanowiła wesprzeć polskiego mistrza. To był strzał w dziesiątkę. W jej barwach skoczek zdobył jeszcze jeden medal mistrzostw świata – w Oslo (2011) i wygrał zawody PŚ w Zakopanem. Od tej pory firma na stałe związała się z PZN i polskim sportem. Dziś ubiera reprezentację olimpijską, nie tylko polską, bo także łotewską i serbską.

Dyrektor Małysz

Sukcesy Małysza pobudziły też inne inicjatywy służące rozwojowi dyscypliny. Dzięki jego sukcesom z pieniędzy państwowych i samorządowych zmodernizowano skocznię w Wiśle Malince, na której od 2013 roku odbywają się regularnie konkursy PŚ. Obiekt nosi im. Adama Małysza. W tym roku dwa zwycięstwa, przy pełnych trybunach i biletach wyprzedanych na kilkanaście dni przed rozpoczęciem zawodów, odniósł Kamil Stoch. W centrum Wisły przebudowana została skocznia dla dzieci, gdzie pierwsze skoki oddawał Małysz. Jest jednym z najbardziej nowoczesnych tego typu obiektów przeznaczonych dla juniorów w Europie. Trochę bardziej opornie idzie przebudowa legendarnej Wielkiej Krokwi w Zakopanem, ale PŚ pod Tatrami jest organizowany i przyciąga tłumy, nawet gdy nie wygrywają Polacy. W polskim sporcie to dziś zawody kultowe, jedyne w swoim rodzaju.

W skokach udało się też stworzyć nie tylko solidną bazę, ale właściwie dobierać ludzi. Chyba dlatego inne federacje wciąż bardziej zasobne niż polska, w XXI wieku nie wykonały tak wyraźnego jakościowego skoku. Dobrze to widać w tym sezonie. Dyrektorem sportowym w związku został Adam Małysz, na którego nawet dorośli zawodnicy ze znaczącym dorobkiem wciąż patrzą z uznaniem i traktują go jako niekwestionowany autorytet.

Nowy trener Stefan Horngacher, którego nie było tak łatwo wyrwać Austriakom, tchnął w zespół skoczków nowego ducha. Przed laty prowadził kadrę juniorów, która ze Stochem, Żyłą, Pawłem Urbańskim i Wojciechem Toporem zdobyła srebrny medal na MŚ juniorów w Rovaniemi w 2005 roku. Jego asystentem jest m.in. Zbigniew Klimowski, pierwszy trener Stocha. Łukasz Kruczek najpierw się uczył u Heinza Kuttina, potem Hannu Lepisto, by samemu objąć kadrę. Właśnie pod ręką Kruczka Stoch zdobywał złote medale w Soczi i Val di Fiemme.

Kowalczyk bez następców

Skoki mają się dobrze. A biegi? Justyna Kowalczyk pierwsze zwycięstwo w PŚ odniosła 10 lat temu w Otepaa. Do dziś wygrywała 50 razy, czterokrotnie zdobywała Kryształową Kulę. Na MŚ wywalczyła osiem medali, w tym dwa złote (Liberec, 2009). Jest dwukrotną mistrzynią olimpijską – z Vancouver (2010) i Soczi (2014). Powoli kończy karierę, a następczyń i następców nie widać. W Lahti startują trzy Polki i czterech Polaków, ale szanse na medal wciąż ma tylko Kowalczyk. Po innych można się spodziewać miejsca w trzeciej, czwartej dziesiątce, to wszystko. Na mistrzostwach juniorów próżno szukać polskich biegaczy w czołówce.

Pieczę nad narciarstwem biegowym również sprawuje PZN. Kowalczyk podkreślała, że jej konkurencja musi żyć w cieniu skoków i biegom poświęca się mniej uwagi. Ale w 2010 roku, na fali sukcesów zawodniczki z Kasiny Wielkiej PZN wzorem skoków również w tej dyscyplinie wprowadził program dla dzieci i młodzieży pod hasłem „Bieg na Igrzyska" sponsorowany przez Grupę Azoty i firmę AK-Pol.

W tym roku odbyło się 10 zawodów pucharowych w tym cyklu, oprócz tego rozgrywana jest liga regionalna. Przez siedem lat działania programu uczestniczyło w nim 300 zawodników z 97 klubów. Juniorzy otrzymali 665 sztuk wysokiej jakości sprzętu. Medale najlepszym wręcza od czasu do czasu sama Justyna Kowalczyk, ambasadorka programu. To dopiero początek projektu, trudno więc już teraz spodziewać się po nim efektów.

Być może mimo stworzenia podwalin systemu, sporych pieniędzy, będzie trudniej o takie rezultaty jak w skokach. W narciarstwie biegowym, dyscyplinie wydolnościowej, więcej zależy od indywidualnych parametrów fizycznych. Trzeba też dłużej czekać na sukces, bo najlepsze rezultaty osiąga się po 25. roku życia. To także konkurencja, w której na świecie rywalizuje więcej zawodników, tym samym trudniej się przebić. W Polsce problemem też są trasy biegowe, często ślady do nart są niszczone przez zwykłych spacerowiczów, co niedawno pokazała na profilu społecznościowym Kowalczyk. Nie pomagają też coraz cieplejsze zimy.

Najgłębszy kryzys przeżywa narciarstwo alpejskie. W tej dyscyplinie pojawili się sponsorzy, grupy młodzieżowe, jedna z nich szkolona przez Andrzeja Bachledę, ale nie zanosi się na to, że pojawi się jego następca. Tym bardziej wypada więc docenić to, co w ostatnich latach stało się z polskimi skokami i szanować Justynę Kowalczyk.

[email protected]

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza