Warszawskie indeksy mają za sobą kilka bardzo udanych miesięcy. Wielu obserwatorów uważa, że nastał już dobry moment na większą korektę. Czy marcowa zadyszka indeksów może oznaczać, że nasz rynek dojrzał już do korekty?
Mamy do czynienia z płaską korektą po fali dynamicznych zwyżek głównych indeksów, co bardziej wygląda jak przystanek po okresie dynamicznych zwyżek. Nastroje na krajowym rynku cały czas jednak pozostają dobre i inwestorzy nie przejawiają szczególnie dużej ochoty do pozbywania się akcji. Pretekstem do pogłębienia korekty mógłby być jakiś mocny negatywny impuls z zewnątrz. Tymczasem sytuacja na pozostałych rynkach na razie bardziej sprzyja akumulowaniu akcji, niż realizacji zysków. Dlatego nie nastawiałbym się na jakąś mocną korektę w krótkim terminie. Sytuacja na największych światowych giełdach jest dość stabilna, choć np. amerykańskie akcje są stosunkowo drogie. Nie można jednak mówić o znacznym przewartościowaniu polskiego rynku jako całości.
Z waszej strategii na 2017 rok wynika, że druga połowa roku będzie słabsza dla GPW. Skąd takie oczekiwania?
O ile w najbliższych miesiącach nie spodziewamy się głębszej korekty, o tyle w drugiej części roku rynek powinien już do niej dojrzeć. Warto mieć na uwadze, że o nastrojach na rynkach w większym stopniu decydować będzie polityka z uwagi na wybory w Niemczech i we Francji. Każde z tych wydarzeń może być dobrym pretekstem dla rynków do rozpoczęcia odwrotu. Jednak podobnie jak w przypadku przeceny po Brexicie rynek powinien odrobić straty. Niemniej druga połowa roku zapowiada się jako bardziej wymagająca dla posiadaczy akcji.
Jak więc wygląda nasz rynek akcji pod kątem atrakcyjności wycen? Czy po ostatniej fali zwyżek jest już drogo?