Od 2005 r. Manchester United jest własnością amerykańskiej rodziny Glazerów. Za klub zapłaciła 790 mln funtów, dziś jest on wart 3 mld funtów. Zdaniem Sky Sports, żeby w ogóle zaczęto negocjacje na temat sprzedaży, oferta musiałaby opiewać na co najmniej 4 mld funtów. Dla księcia Mohammada bin Salmana to żaden problem. 33-letni następca saudyjskiego tronu jest pierwszym wicepremierem kraju, przewodniczącym rady ds. gospodarczych i rozwoju oraz ministrem obrony, ale przede wszystkim jedną z najbogatszych osób na świecie. Majątek jego rodziny wycenia się na 850 mld funtów.
Kupno klubu piłkarskiego to część szerszej polityki Arabii Saudyjskiej, która ostatnio zainwestowała m.in. w Formułę 1 i wrestling. General Sports Authority, czyli odpowiednik ministerstwa sportu, już jakiś czas temu nawiązał strategiczną współpracę z United. W marcu, w ramach przygotowań do mundialu w Rosji, z drużyną trenował Mohammad al-Sahlawi, napastnik saudyjskiej reprezentacji.
Plotki na temat przejęcia klubu przez szejków wzmogły wizyty Avrama Glazera na Bliskim Wschodzie. W przyszłym tygodniu znów wybiera się on do Rijadu – na konferencję, w której wezmą udział bankierzy i inwestorzy z całego świata.
Kibice podzieleni
Informacja o możliwej zmianie właściciela podzieliła kibiców. Jedni nie kryliby zadowolenia z odejścia Glazerów, przeciwko polityce których nieraz protestowali. Inni ostrzegają, że klub stałby się zabawką w rękach bogaczy i będzie wymieniany w jednym rzędzie z Chelsea (Roman Abramowicz), Manchesterem City (szejkowie z Abu Zabi) i Paris Saint-Germain (szejkowie z Kataru), czyli rywalami, z których dziś tak bardzo szydzą.