Zapowiedziane właśnie przejęcie Euro Banku przez Millennium za 1,83 mld zł to już kolejna tego typu transakcja w ostatnich miesiącach. W kwietniu okazało się, że BGŻ BNP Paribas za 3,25 mld zł kupi część podstawową Raiffeisen Polbanku, a w grudniu rok temu, że Santander Bank Polska kupi za prawie 1,3 mld zł wydzieloną część detaliczną Deutsche Banku Polska. W latach 2011–2018 było 14 takich transakcji i od końca 2010 r. liczba banków komercyjnych w naszym kraju spadła o 15, do 34 na koniec sierpnia. I to prawdopodobnie jeszcze nie koniec.
Bankowcy nie mają złudzeń
Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, przypomina, że o konsolidacji polskiego sektora mówi od dziewięciu lat. – Raz jest ona wolniejsza, raz szybsza. Teraz duży wpływ mają na nią duże wyzwania regulacyjne i technologiczne oraz niska rentowność. Dotyczy to banków, które są w niekomfortowej sytuacji ze względu na niedostatecznie dużą skalę, na zapóźnienie technologiczne i trudności w sprostaniu wymogom regulacyjnym. Przez kilka lat ich przyszłość nie poprawi się gwałtownie, nadal będą miały niski zwrot z kapitału ze względu na swój rozmiar – mówi Jagiełło, wskazując, że mogą tym bardziej mieć trudności z pozyskiwaniem klientów, szczególnie młodych, ze względu na braki w rozwoju technologicznym. Dlatego ich właściciele będą musieli podjąć decyzję – nadal tkwić w takiej sytuacji czy sprzedać bank.
Prezesi wskazują, że za kilka lat na polskim rynku będzie pięć–sześć największych banków uniwersalnych i kilka małych, specjalistycznych. – Niewątpliwie konsolidacja postępuje, choć trudno przewidzieć jej tempo. Nie sądzę jednak, by już za pięć lat sektor był zdominowany przez cztery banki, ale rzeczywiście rynek przejmie niewielka grupa podmiotów – mówi Sławomir Sikora, prezes Citi Handlowego. Uważa jednak, że dla pracowników banków ważniejsza niż konsolidacja będzie automatyzacja i robotyzacja, zmniejszająca liczbę miejsc pracy w sektorze. Z badania Citi wynika, że już przy obecnych technologiach aż 50 proc. miejsc pracy mogłoby zostać zastąpionych automatami.
Konsolidacja ma też wymiar produktowy, w hipotekach pierwsza szóstka banków ma już blisko 90 proc. udziału w nowej sprzedaży. – Rynek kredytowy przyśpieszył, ale liczba uczestniczących w wyścigu banków się zmniejszyła. Dominuje siedmiu–ośmiu graczy, a w niektórych produktach bywa nawet mniej. Grupa pościgowa traci dystans – dodaje Brunon Bartkiewicz, prezes ING BSK.
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, podkreśla, że procesy koncentracyjne na pewno osłabiają konkurencyjność w sektorze, ale są one są nieuniknione, biorąc pod uwagę wysokie obciążenie banków w postaci wysokich wymogów kapitałowych, składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, podatku od aktywów. – Przy niskich stopach procentowych prowadzi to do uzyskiwania niesatysfakcjonującego ROE, niektóre banki będą więc wystawiane na sprzedaż – dodaje Stypułkowski.