Rewolucja przeciwko naftowemu socjalizmowi

Wenezuela › Reżim Maduro był utrzymywany w ostatnich latach przy życiu głównie dzięki rosyjskiej i chińskiej pomocy. W końcu zagroził mu upadek.

Publikacja: 03.02.2019 11:18

Juan Guaido, przywódca wenezuelskiej opozycji, ogłosił się tymczasowym prezydentem. Jego władzę uzna

Juan Guaido, przywódca wenezuelskiej opozycji, ogłosił się tymczasowym prezydentem. Jego władzę uznały m.in. USA i Brazylia. Fot. afp

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

Gdy Juan Guaido, 35-letni przywódca wenezuelskiej opozycji, składał 23 stycznia przysięgę jako tymczasowy prezydent Wenezueli, nie został zatrzymany przez bezpiekę podległą konkurencyjnemu, marksistowskiemu prezydentowi Nicolasowi Maduro. Został za to uznany przez USA, Brazylię i wiele innych państw regionu za prawowitą głowę państwa. Gdyby w kraju odbyły się uczciwe wybory, to zapewne zdobyłby sporą większość głosów, w tym poparcie wielu dawnych zwolenników socjalistycznych władz.

Sytuacja w Wenezueli może się oczywiście jeszcze mocno zmienić, ale przed zamknięciem tego wydania „Parkietu" wciąż panowała tam dwuwładza. Maduro miał wsparcie dowództwa sił zbrojnych (które było wcześniej filarem jego reżimu) oraz Rosji, Chin i Turcji. Administracja Donalda Trumpa wprowadziła na początku tygodnia sankcje, na mocy których zajęto wenezuelskie aktywa warte około 7 mld USD i de facto odcięto państwowemu koncernowi naftowemu PDVSA możliwość eksportu ropy do USA. Bank Anglii odmówił ekipie Maduro dostępu do wenezuelskiego złota trzymanego w jego skarbcu. Reżim znajduje się więc w coraz gorszej sytuacji pod względem finansowym, ale nie można wykluczyć, że Rosja czy Chiny będą starały się go ratować swoim kapitałem i „doradztwem" przy tłumieniu protestów opozycji. Rozgrywka może stać się jednak znacznie ostrzejsza. Gdy John Bolton, doradca prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, wychodził z konferencji prasowej poświęconej sankcjom przeciwko Wenezueli, kamery wychwyciły w jego notatniku słowa „5 tys. żołnierzy do Kolumbii".

Agonia gospodarcza

Przyglądając się obecnej rewolucji w Wenezueli, przede wszystkim może przyjść do głowy pytanie: dlaczego bunt nastąpił dopiero teraz?

Prawda jest taka, że protesty przeciwko Maduro zdarzały się na mniejszą czy większą skalę od lat. Często przekształcały się w krwawo tłumione zamieszki. Obecny przywódca opozycji Juan Guaido został ranny podczas protestów w 2017 r. Były one reakcją na decyzję Najwyższego Trybunału de facto odbierającą uprawnienia parlamentowi oraz pozwalającą prezydentowi na stworzenie Zgromadzenia Konstytucyjnego, czyli alternatywnego parlamentu obsadzonego przez jego zwolenników. Maduro wygrał w maju 2018 r. wybory prezydenckie, które jednak nie zostały uznane za uczciwe. W międzyczasie kryzys gospodarczy w Wenezueli się zaostrzał, a ponad 2 mln obywateli uciekły za granicę.

Przejęcie przywództwa nad opozycją przez Guaido sprawiło, że stała się ona śmielsza i skuteczniejsza. Zdała sobie sprawę, że może liczyć na wsparcie administracji Trumpa (zaniepokojonej m.in. doniesieniami o planach stworzenia bazy rosyjskich bombowców strategicznych na jednej z wysp należących do Wenezueli). A na początku stycznia opozycji przybył ważny sojusznik – nowy brazylijski prezydent Jair Bolsonaro. Ten zaciekły antykomunista od razu dał do zrozumienia, że uzna Guaido za prawowitego prezydenta Wenezueli.

Maduro był prezydentem od 2013 r. Dawny motorniczy z metra został następcą pułkownika Hugo Chaveza, który rządził Wenezuelą w latach 1999–2013, czyli do śmierci. Chavez wciąż jest uznawany przez wielu Wenezuelczyków za bohatera, jego rządy kojarzą się im ze wzrostem poziomu życia. Jego „socjalizm XXI wieku" sprowadzał się jednak głównie do rozdawnictwa finansowanego z eksportu ropy. (Trzeba mu jednak oddać sprawiedliwość, że poprzednie, niesocjalistyczne ekipy też opierały rozwój Wenezueli tylko na eksporcie tego surowca.) „Obniżcie ceny ropy do zera, a Wenezuela nie wejdzie w kryzys" – mawiał Chavez. Gdy ceny ropy zaczęły spadać, Wenezuela wpadła jednak w kłopoty, z których Maduro nie potrafił jej wyciągnąć. Obecnie Wenezuela jest jedynym państwem OPEC pogrążonym w depresji.

Wenezuelski PKB spada nieprzerwanie od 2014 r. Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2018 r. zniżkował prawdopodobnie o 18 proc., a w tym roku spadnie jeszcze o 5 proc. Inflacja sięgnęła w zeszłym roku 1 mln proc., a w tym może wynieść nawet 10 mln proc. Gdy Chavez obejmował władzę w 1999 r., za 1 dolara płacono 0,547 wenezuelskich boliwarów. Boliwar był walutą obowiązującą od 1879 r., którą jednak zastąpiono w 2008 r. boliwarem fuerte. Gdy w 2013 r. prezydentem został Maduro, płacono 26 boliwarów fuerte za 1 USD. W zeszłym roku kurs skoczył do 6 mln boliwarów fuerte za 1 dolara, więc 20 sierpnia 2018 r. stworzono nową walutę: boliwara soberano. Na początku tego tygodnia zdewaluowano jej oficjalny kurs do 3,2 tys. boliwarów soberano za 1 USD. Pensja minimalna wynosi w Wenezueli 18 tys. boliwarów soberano, więc można za nią kupić mniej niż 9 dolarów. Ale litr subsydiowanego paliwa jest wciąż po 2 boliwary. O ile więc Wenezuelczycy cierpią na niedożywienie (w 2017 r. średnio stracili na wadze po 12 kg), o tyle nie narzekają na drogie paliwo. Oczywiście jeśli odstoją swoje w wielkiej kolejce i jeśli benzyna dojedzie na stację, a nie zostanie np. przemycona do Kolumbii i sprzedana z ogromnym przebiciem. Według danych projektu Encovi odsetek osób żyjących w ekstremalnej biedzie w Wenezueli zwiększył się z 23,6 proc. w 2014 r. do 61,2 proc. w 2017 r. Eksperci z Uniwersytetu Simona Bolivara szacowali zaś ogólny odsetek biednych na 87 proc. w 2017 r. Ale rzecz jasna nie wszyscy zbiednieli pod rządami Maduro. W 2015 r. „Diario las Americas" donosił, że Maria Gabriela Chavez, (wówczas 35-letnia) córka prezydenta Hugo Chaveza, ma w bankach w różnych krajach obu Ameryk i w Andorze aktywa warte aż 4,2 mld USD. Czyniłoby to ją wówczas najbogatszą kobietą w Wenezueli. Opozycja twierdzi, że za rządów Chaveza i Maduro rozkradziono 300 mld USD państwowego majątku, ale nie przedstawia szczegółowych wyliczeń.

Przyjaciele i wrogowie

Obecna wenezuelska rewolucja stanowi wielki problem nie tylko dla grupy oligarchów powiązanych z socjalistyczną władzą. Dla Rosji i Chin oznacza ona zarówno geopolityczną porażkę, jak i potencjalną utratę konkretnych inwestycji.

Chińskie państwowe banki w latach 2007–2016 przyznały Wenezueli łącznie 62,2 mld USD pożyczek, czyli więcej niż jakiemukolwiek innemu krajowi Ameryki Południowej. W latach 2005–2015 chińskie spółki zainwestowały zaś w Wenezueli łącznie 19,2 mld USD. W latach 2016–2018 te inwestycje powiększyły się o dodatkowe 1,8 mld USD, choć było oczywiste, że Wenezuela jest już praktycznie bankrutem, a jej gospodarka się rozpada. – Chiny wspierały Maduro zarówno z powodów gospodarczych, jak i geopolitycznych ze względu na napięcia w relacjach z USA – twierdzi Victor Mijares, politolog z kolumbijskiego Uniwersytetu Andów. Władze w Caracas mają wciąż do spłacenia Chińczykom około 20 mld USD.

Według Agencji Reutera w latach 2016–2017 rosyjskie instytucje rządowe oraz państwowy koncern naftowy Rosnieft udzieliły Wenezueli pożyczek i linii kredytowych opiewających na łącznie 17 mld dolarów. Rosja była drugim po Chinach największym sponsorem reżimu Maduro. Uzyskiwała w zamian m.in. udziały w projektach naftowych państwowego wenezuelskiego koncernu PDVSA. W grudniu 2016 r. Rosnieft uzyskał 49,9 proc. amerykańskiej spółki Citgo należącej do PDVSA. Był to zastaw za długi. Wenezuela była też rosyjskim sojusznikiem politycznym (np. uznała Abchazję i Osetię Płd. za niepodległe państwa) i kupowała duże ilości rosyjskiej broni. – Bez wsparcia Putina opozycja miałaby o wiele łatwiejsze zadanie z obaleniem Maduro – uważa Vladimir Rouvinski, ekspert od stosunków międzynarodowych na kolumbijskim Uniwersytecie Icesi.

Opozycja zapowiada, że nie będzie honorowała kontraktów podpisanych przez PDVSA z Rosnieftem. Może również nie spłacić długów zaciągniętych w Moskwie i Pekinie, argumentując to ogólną sytuacją gospodarczą w kraju. Nic dziwnego więc, że w ostatnich dwóch tygodniach pojawiły się doniesienia o rosyjskich najemnikach lecących z pomocą reżimowi Maduro i o rosyjskim Boeingu 777, który ma wywieźć do Moskwy 20 ton złota ze skarbca Banku Centralnego Wenezueli.

Niezależnie od tego administracja Trumpa musi mieć satysfakcję, że wkrótce może się zawalić jeden z bastionów rosyjsko-chińskich wpływów w Ameryce Południowej. Prezydencki doradca John Bolton nie ukrywa, że to tworzy doskonałą okazję do wejścia amerykańskich firm naftowych do Wenezueli. Mimo publicznie deklarowanej wrogości na linii Waszyngton–Caracas USA były dotąd największym odbiorcą wenezuelskiej ropy. Handel Wenezueli z USA wzrósł o 9 proc. w 2018 r. mimo ciężkiego kryzysu gospodarczego. Socjalizm socjalizmem, ale biznes to biznes.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza