Emocje wzbudziły dane norweskiego urzędu skarbowego za 2016 rok dotyczące przychodów znanych osób. Johaug zarobiła wtedy 3 mln koron norweskich (300 tys. euro), a jej majątek wzrósł o kolejne 10 mln (1 mln euro). Choć w drugiej połowie roku nie mogła startować, zostawiła w tyle Marit Bjoergen czy byłego premiera Norwegii, a obecnie szefa NATO, Jensa Stoltenberga. Jak wyliczył dziennik „Expressen", brak premii za zwycięstwa w sezonie 2016/2017 nie przeszkodził Johaug w uzyskaniu siedmiokrotnie wyższych dochodów niż najlepsza szwedzka biegaczka Stina Nilsson.
Było to możliwe dzięki mądrym inwestycjom. Za ponad milion euro sprzedała swoją markę odzieżową. Paradoksalnie, informacja o dopingowej wpadce przysporzyła jej klientów. „Ludzie wręcz rzucili się na jej produkty" – pisał norweski dziennik ekonomiczny „Dagens Naeringsliv". Sprzedaż ubrań projektowanych przez Johaug rosła we wszystkich krajach skandynawskich oprócz Finlandii – stamtąd ubrania zostały wycofane już dzień po ogłoszeniu dyskwalifikacji.
Johaug mogła sobie pozwolić, by za 2 mln euro kupić luksusową posiadłość z widokiem na fiord w pobliżu ośrodka narciarskiego w Holmenkollen. Stać ją było nawet na to, by odrzucić atrakcyjną ofertę reklamową. Maltańska firma zajmująca się internetowym hazardem i zakładami bukmacherskimi proponowała jej ponad milion koron za kilka miesięcy współpracy w roli ambasadora. Miała już jednak dość kłopotów. Hazard jest w Norwegii niedozwolony, o czym boleśnie przekonał się piłkarz John Arne Riise, zawieszony przez federację piłkarską.
Narty od Bjoergen
– Zobaczyłam, że istnieje świat poza nartami, że można sobie poradzić bez tego, co dotąd było sensem twojego życia – opowiadała Johaug. Rywalizacji jej jednak brakowało. Gdy w kwietniu ubiegłego roku dyskwalifikacja dobiegła końca, przyznała z ulgą: wreszcie mogę się uśmiechać. To był symboliczny moment, bo ze sceny zeszła wówczas inna gwiazda norweskich biegów Marit Bjoergen (w marcu urodzi drugie dziecko). Młodszej koleżance podarowała narty, na których odnosiła największe sukcesy. – Wszyscy wiemy, jak szybko na nich biegała, więc teraz w przypadku porażki nie będę miała wymówki, że miałam gorszy sprzęt niż rywalki – żartowała Johaug.
Powrót do Pucharu Świata miała imponujący. Już w pierwszym starcie – na 10 km klasykiem w Ruce – pokonała o ponad 20 sekund Charlotte Kallę. Później było jeszcze lepiej. Wygrała wszystkie długie biegi, w jakich wzięła udział (było ich osiem, ze sprintu zrezygnowała).
– Muszę gorąco podziękować rodakom. Bardzo mocno wspierali mnie w tym trudnym czasie – podkreśliła Johaug. Dwa lata samotnej pracy nad formą, naznaczone śmiercią jej dwóch bliskich koleżanek, również biegaczek narciarskich, Vibeke Skofterud (zginęła w wypadku na skuterze wodnym) i Idy Eide (zatrzymanie akcji serca), były próbą charakteru.