Od pięciu lat nie zdobył żadnego trofeum, ostatni wielki sukces odniósł w 2005 roku, wygrywając Ligę Mistrzów z Liverpoolem, ale jego nazwisko wciąż działa na niektórych jak magnes. W 2015 roku Beniteza zatrudnił Real – klub, który stworzył go jako piłkarza i w którym stawiał pierwsze trenerskie kroki. Znany z twardej ręki Hiszpan miał zaprowadzić w szatni porządek, ale gwiazd nie okiełznał. Podpisał trzyletni kontrakt, wytrzymał ledwie pół roku. Bezrobotny długo nie był, jeszcze w trakcie sezonu rękę wyciągnęło po niego Newcastle. Miał uratować drużynę przed spadkiem z Premier League. Zadania nie wykonał, jednak już rok później wrócił z nią na salony. W kolejnych latach zajął 10. i 13. miejsce, jego pracę oceniano pozytywnie, ale postanowił skorzystać z bardziej lukratywnej oferty.
Skok do elity
– Chciałem zostać, ale coraz bardziej było dla mnie jasne, że osoby będące w klubie u władzy nie podzielają mojej wizji – tłumaczył, dodając, że większe zaufanie znalazł za Wielkim Murem.
– Ten projekt pojawił się w idealnym dla mnie momencie – twierdzi Hiszpan. I choć zastrzega, że miał w życiu ciekawsze propozycje, trudno oprzeć się wrażeniu, że jak zwykle chodzi o pieniądze. W Chinach zarobi dwa razy więcej niż w Anglii. I to w klubie, który jest średniakiem tamtejszej Super League. Dalian Yifang będzie mu płacić rocznie ponad 13 mln euro. W Premier League wyższą pensję ma tylko Pep Guardiola w Manchesterze City (18 mln).
Benitez nie będzie pierwszym trenerem z Europy, który znalazł przystań w Dalian. Najbardziej znanym był zwolniony przed kilkoma miesiącami Niemiec Bernd Schuster. Jego następca, Choi Kang-hee, był już 17. szkoleniowcem w krótkiej, bo liczącej zaledwie dziesięć lat historii klubu. Dwukrotny zwycięzca azjatyckiej Ligi Mistrzów z Jeonbuk Hyundai Motors i były selekcjoner reprezentacji Korei Południowej zrezygnował po niecałych pięciu miesiącach. Jeśli Benitez zdoła wypełnić 2,5-letni kontrakt, zostanie absolutnym rekordzistą. Na razie wskoczył do finansowej elity.
Zarabiają więcej niż Zidane
Według rankingu „France Football" w minionym sezonie spośród 20 najlepiej opłacanych trenerów na świecie aż czterech pracowało za Wielkim Murem. Prowadzący Evergrande Kanton Fabio Cannavaro (siódmy na liście – 15 mln) i selekcjoner reprezentacji Chin Marcello Lippi (dziewiąty – 13 mln) pobierali wyższe wynagrodzenie niż Zinedine Zidane (7,5 mln), który w ostatnich latach dokonał z Realem rzeczy wydawało się niemożliwej, wygrywając trzykrotnie z rzędu Ligę Mistrzów.