Cenieni prezesi po latach odchodzą. Co to oznacza dla inwestorów?

Dobry menedżer otacza się dobrymi współpracownikami. Jeśli odpowiednio długo będą wykonywać swoją pracę, jej owoce powinny być widoczne, ale znaczenie ma też rynek i sytuacja firmy.

Publikacja: 12.04.2021 12:26

Foto: materiały prasowe

Zmiana prezesa to zwykle duże wydarzenie dla spółki. Szczególnie jeśli kierował nią nieprzerwanie przez wiele lat, przypisywano mu spore zasługi lub wręcz utożsamiano go z jej sukcesem. Ostatnio okazało się, że po kilkunastu latach swoje stanowiska zwolnią prezesi Banku Handlowego i Budimeksu, czyli odpowiednio Sławomir Sikora i Dariusz Blocher.

Czas weryfikuje, ale nie zawsze

Co tego typu decyzje oznaczają dla akcjonariuszy? Czy są ludzie niezastąpieni? Jaki faktycznie prezesi mają wpływ na powodzenie firmy? – Głównym ich zadaniem jest wyznaczanie strategii i wizji czy skompletowanie zespołu, który zamieni ideę w rzeczywistość, co umożliwi stopniowe budowanie wartości dla akcjonariuszy i wzrost udziału spółki w rynku. Dobre decyzje prezesa pod tym względem warunkują sukces firmy w większym stopniu, niż to się wydaje. Działa to także jednak w drugą stronę: brak wizji, często zmieniające się pomysły czy rotacja pracowników na kluczowych stanowiskach, to przepis na trwonienie wartości dla akcjonariuszy. Na GPW mamy wiele takich spółek, gdzie bycie menedżerem i liderem jest mylone ze skupieniem się na mikrozarządzaniu, także personalnym, i traktowaniem spółki jako własnego folwarku, gdzie prezes jest nieomylnym panem i władcą, od którego zależy los każdego pracownika. Nie każdy prezes może być Elonem Muskiem czy Steve'em Jobsem. Zwłaszcza gdy brakuje nawet podstawowych kompetencji zarządczych czy intelektualnych – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.

Problem sprawia to, jak zmierzyć efektywność i realny wkład prezesa czy zarządu w rozwój firmy. Analiza samych wyników może dać obraz jak w krzywym zwierciadle. Sytuacja poszczególnych spółek jest zróżnicowana pod względem wielkości i udziałów w rynku, etapie rozwoju, branży, perspektyw, zadłużenia, struktury właścicielskiej, itp. Może się wydawać, że są spółki na tyle dojrzałe, uporządkowane i mające duży udział w rynku, że niewiele trzeba przy nich majstrować. Z drugiej strony może się wydawać, że są firmy o tak trudnej sytuacji, że nawet najlepszy prezes nie będzie w stanie poradzić sobie z ogromem wyzwań (wystarczy porównać sytuację któregoś z czołowych polskich banków z wielkimi problemami Getin Noble wynikającymi z błędów sprzed dekady). Pytanie też o czas, po którym można podjąć się próby oceny wpływu prezesa.

– W zależności od branży jakość zarządzania można ocenić w krótszym terminie, to dotyczyć może spółek handlowych czy przemysłowych, albo w dłuższym, tu może chodzić o quasi-oligopole, branże defensywne czy duże spółki działające w branżach o niskich dynamikach wzrostu. Nie odniesie długoterminowego sukcesu spółka zarządzana przez słabego menedżera. Pomijając oczywiście przypadki, gdy sam rynek nagle przyspieszył ze względu na czynniki zewnętrzne. Najczęściej słaby menedżer otacza się też nie najlepszą kadrą menedżerską, kultura korporacyjna kuleje, wskutek czego najlepsi ludzie odchodzą. Brak wizji odzwierciedla się w spadku jakości oferty spółki czy niedostrzeganiu okazji i warunków rynkowych. W efekcie dochodzi do utraty udziałów w rynku lub popadnięcia w spore tarapaty w czasie kryzysu. Oczywiście jedną z cech dobrego prezesa jest zdolność do dobrej i szybkiej reakcji w sytuacji kryzysowej, ale to jedna z cech i wcale nie taka kluczowa, ponieważ takie sytuacje w wielu firmach zdarzają się bardzo rzadko albo ich waga nie jest duża. Ważniejsze jest skupienie się na codziennym budowaniu wartości i na rzeczach, które temu służą – podkreśla ekspert Millennium DM.

Czy inwestorów powinna niepokoić sytuacja, w której po wielu latach dobrej pracy odchodzi ceniony prezes? Były przypadki, gdy rynek reagował sporą, ale zwykle krótkoterminową przeceną, jak po odejściu Dariusza Pachli, wiceprezesa LPP, czy Dominika Libickiego, prezesa Cyfrowego Polsatu. – W przypadku odejścia cenionego, wieloletniego prezesa lub członka zarządu, wszystko zależy od komunikacji i przeprowadzenia odpowiedniej sukcesji. Jeśli jest to osoba utożsamiana przez inwestorów z sukcesem spółki, to komunikacja takiej zmiany jest kluczowa – uważa Kamil Hajdamowicz, zarządzający w Vienna Life. Firma powinna wyjaśnić, z czego wynika zmiana i przedstawić odpowiednio kompetentnego następcę.

– W przypadku dobrej komunikacji, jak to często bywa, inwestorzy mogą się obawiać, że właściwy kierunek, w którym podąża spółka, zostanie zmieniony. Ale moim zdaniem jest wąskie grono menedżerów, których po prostu trudno zastąpić i w takim przypadku reakcja inwestorów zazwyczaj i tak będzie negatywna. Dużo lepszym procesem jest przeprowadzenie sukcesji tak, aby informacja o odejściu danego menedżera komunikowana była z odpowiednim wyprzedzeniem razem z podaniem nazwiska następcy. Tak bardzo często robią największe globalne spółki, tak wyglądała zmiana prezesa Citibanku w ostatnich miesiącach. Wówczas zachowana jest ciągłość działania i średnioterminowa reakcja jest zazwyczaj neutralna – dodaje Hajdamowicz.

Stabilność powinna być w cenie

Czy długie rządy prezesa są same w sobie dodatkową wartością? Zdaniem naszych rozmówców nie ma tu reguły. – Wszystko zależy od prezesa i firmy. Czy jego długoletnie prezesowanie jest dobre czy nie, widać najlepiej w wynikach czy udziałach rynkowych spółki. Po tych parametrach widać też, kiedy pozytywy takiej sytuacji – znajomość branży i ludzi w spółce, realizacja długoterminowej wizji – stają się mniejsze niż negatywy. W Polsce niewiele jest przypadków do analizy porównawczej. Część długoletnich prezesów spółek to osoby powiązane z akcjonariuszami, nie zawsze więc realizują wizję dobrą dla spółki i czasami przedkładają interes właściciela, bądź – gdy sami mają znaczące pakiety – realizują własną wizję. Nawet gdy nie jest do końca słuszna. W takich spółkach realna kontrola prezesa przez innych akcjonariuszy jest niewielka. Są też tacy, bez których wizji czy pracy firma nie osiągnęłaby swej pozycji. Ciekawostką jest, że w przypadku spółek państwowych najlepiej rozwija się PKO BP, w którym po 2015 r. chyba jako w jedynej spółce państwowej nie wymieniono prezesa – zwraca uwagę Materna. Dodaje, że państwowe firmy, a tu częściej dochodzi do wymiany na głównych stanowiskach, rozwijają się gorzej. – Mają one w większości szczęście, że działają na rynku z dużymi barierami wejścia i nie mają często dużej konkurencji. W normalnych warunkach takie spółki przynosiłyby akcjonariuszom krociowe zyski, korzystając ze swojej pozycji, niestety nie u nas – zaznacza.

Rządzących latami prezesów w spółkach z GPW nie ma zbyt wielu.

Niewielu jest w spółkach z warszawskiej giełdy prezesów, którzy sprawują rządy od wielu lat i nie są głównymi akcjonariuszami tych firm. Z grona potencjalnych kandydatów na starcie odpadają niemal wszystkie spółki kontrolowane przez Skarb Państwa, bo w nich rotacja jest olbrzymia. Wyjątek stanowi Zbigniew Jagiełło, który od października 2009 r. kieruje PKO BP i jego dokonania są doceniane przez inwestorów oraz komentatorów. W firmach z WIG20 na próżno szukać prezesa, który choćby przez połowę tego czasu piastował swą funkcję (nie bierzemy pod uwagę Adama Górala, założyciela i od lat szefa Asseco, ponieważ jest on jednym z czołowych akcjonariuszy). Jednym z rekordzistów jest Piotr Jeleński, prezes Asseco South Eastern Europe, który sprawuje tę funkcję aż od lipca 2007 r. Rok dłużej, od sierpnia 2005 r., Dariusz Mańko kieruje zarządem Grupy Kęty. A z firmą związany jest od 1996 r., gdy został dyrektorem jednego z zakładów. Długo, choć nie aż tak, w fotelu prezesa zasiada Cezary Stypułkowski. Kieruje mBankiem od października 2010 r. (wtedy kredytodawca występował jeszcze pod nazwą BRE Bank). Stypułkowski miał też spory staż w innym banku – w latach 1991–2003 kierował Handlowym. Nieco krócej, choć już ponad siedem lat, Joao Bras Jorge jest prezesem Banku Millennium (przez poprzednie siedem lat zasiadał w jego zarządzie). Wielkie doświadczenie na swoim stanowisku ma też Piotr Sucharski, który od początku 2009 r. piastuje funkcję prezesa Neuki. Jednak z firmą ma jeszcze dłuższe związki: od 2001 r. był dyrektorem finansowym, a od 2005 r. zasiadał w zarządzie.

Spośród spółek z sWIG80 jednym z rekordzistów pod względem długości stażu jest Hoffmann Wojciech, który kieruje Lenteksem od 2011 r. Tak samo długo Grzegorz Zambrzycki stoi na czele zarządu Mennicy Polskiej. Rok dłużej kieruje Wiesław Klimkowski spółką PCC Rokita. Jednak jednym z rekordzistów – biorąc pod uwagę wszystkie spółki z GPW – jest Zbigniew Konieczek. Od czerwca 2001 r. jest prezesem Newagu, z którym zawodowo związany jest od ponad 30 lat. MR

Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Parkiet PLUS
Usługa zarządzania aktywami klientów to nie kiosk z pietruszką
Parkiet PLUS
„Sell in May and go away” – ile w tym prawdy?
Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów