Rynek mieszkaniowy zalała fala gotówki wycofywanej z nisko oprocentowanych lokat. Z szacunków Open Finance wynika, że w 2017 r. Polacy kupili za oszczędności ok. 50 tys. nowych lokali w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu, Gdańsku, Gdyni i Łodzi. Ceny mieszkań nie rosną jednak tak gwałtownie jak w czasie poprzedniej hossy dziesięć lat temu. Nie da się już zbić majątku z dnia na dzień. Część inwestorów rozgląda się za lokalami biurowymi i handlowymi.
Długi horyzont
– Nieruchomości to dobra, ale długoterminowa lokata kapitału – podkreśla Dariusz Książak, prezes firmy Emmerson Evaluation. – Ze względu na ograniczoną płynność, w porównaniu z innymi rodzajami inwestycji, nie są najlepszym wyborem dla osób, które chcą szybko obracać gotówką. Nie przez przypadek profesjonalne fundusze specjalizujące się w inwestycjach na rynku nieruchomości, dokonując zakupów, określają czas inwestycji na pięć–osiem lat.
Dariusz Książak podkreśla, że najmniejsze zyski z wynajmu, ale relatywnie największe bezpieczeństwo, zapewnia rynek mieszkaniowy. Lokale usługowe i handlowe przynoszą wyższe stopy zwrotu, ale przy większym ryzyku.
Jak twierdzi Kamil Wrotniak, dyrektor ds. nieruchomości w spółce Hygge Home, błędem jest myślenie, że z inwestycją w każdą nieruchomość wiąże się zadowalający zysk.
– Podobnie jak przy akcjach, obligacjach i innych aktywach, zakup mieszkania wymaga odpowiedniej analizy rynku – podkreśla Kamil Wrotniak. – Początkującym inwestorom polecam zakup mieszkania na wynajem. Próg wejścia w inwestycję jest niższy, a ryzyko poważnego błędu mniejsze.