Ubiegły tydzień, choć w przypadku S&P 500 pierwszy spadkowy od sześciu, wystawia być może mocniejsze świadectwo tego, że wzrosty za oceanem zaczęły się robić niezdrowe niż kilka poprzednich. Rynek z olbrzymią łatwością przeszedł do porządku dziennego nie tylko nad bardzo słabymi danymi o sprzedaży detalicznej (błyskawicznie zlekceważonymi jako efekt złej pogody), ale przede wszystkim nad wyraźnie wyższymi od prognoz i niepokojącymi w swojej strukturze publikacjami CPI oraz PPI. W obu przypadkach źródłem niespodzianki nie były komponenty najbardziej zmienne, ale przede wszystkim ceny usług, co sugeruje, że także preferowana miara inflacji Fed (bazowe PCE) będzie o 0,1–0,2 pkt proc. wyższa, niż wcześniej się spodziewano.

Giełdy na razie nie widzą problemu w coraz bardziej oddalających się obniżkach stóp procentowych, ale prędzej czy później w naszej ocenie będą musiały go znaleźć – przy wyprzedzającym wskaźniku cena/zysk dla S&P 500 w okolicy 20,5 bliski początek cyklu wydawał się głównym argumentem za podtrzymaniem wycen w Nowym Jorku. Obecnie pozostał jeden – rewolucja AI.

Dotychczasowy przebieg sezonu wynikowego przyniósł naszym zdaniem mieszany obraz jej siły, w całej czołówce naprawdę wymierne rezultaty przynosząc głównie w Meta Platforms. W środę poznamy jednak raport spółki wartej już więcej niż Alphabet i Amazon, a gdyby poważnie brać niektóre hiperoptymistyczne wyceny z ostatnich dni, potencjalnie cenniejszej niedługo niż Apple i Microsoft. Goldman Sachs twierdzi, że jej obecny raport będzie najważniejszym na rynku od lat.

Nie zagłębiając się w coraz częstsze w ostatnim czasie porównania Nvidii do Cisco z roku 2000, które na razie są w naszej ocenie nieadekwatne (spółka musiałaby być mniej więcej trzy razy droższa, by dorównać jego wycenom ze szczytu bańki internetowej), wystarczy powiedzieć, że gdy oficjalnie spodziewany wzrost przychodów ma wynosić powyżej 200 proc. rok do roku w zakończonym oraz następnym kwartale, „dużych” kilkadziesiąt procent w kolejnych kwartałach, a wreszcie znormalizować się w latach 2026–2027 w okolicy 20 proc. r./r., wiele rzeczy może pójść nie tak. Nie bez powodu rynek opcji wycenia 11-proc. zmienność notowań spółki podczas czwartkowej sesji. W teorii prognozy mówią o wzroście zysków o około 700 proc. r./r. Ale jaki jest rzeczywisty konsensus, skoro wartość spółki wzrosła o niemal połowę od początku roku, a prognozy uległy dość ograniczonym zmianom? W ostatnich dwóch kwartałach zyski okazywały się o 20–30 proc. lepsze, niż sugerowali analitycy. Czy pobicie oficjalnych oczekiwań o 5–10 proc. nie zostanie uznane za porażkę? Wszystkiego dowiemy się po środowym zamknięciu sesji. W obecnym otoczeniu wydaje się, że nawet najmniejsze potknięcie Nvidii może stać się katalizatorem do sporej korekty NASDAQ.