Rolą dziennikarzy jest weryfikowanie źródeł i informowanie o ważnych dla rynku sprawach, a taką niewątpliwie jest danina solidarnościowa, której zresztą wprowadzenia teoretycznie wymaga od krajów członkowskich Komisja Europejska. Trudno więc mieć pretensje o sam artykuł na jednym z branżowych portali, tym bardziej że dementi Ministerstwa Klimatu i Środowiska nie było jakoś bardzo zdecydowane. Mówiło ono o tym, że w sprawie podatku od nadmiarowych zysków od branży węglowej i naftowej Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie prowadzi prac. Nie znaczy to, że konsultacje nie były prowadzone ani że w przyszłości prace nie będą prowadzone. Nie można zatem wykluczyć powrotu do tego tematu.

Ale od początku. 1 lutego pojawił się artykuł mówiący o tym, że nieoficjalne konsultacje ze spółkami już się rozpoczęły, a projekt może być przedstawiony dosyć szybko. I faktycznie, zważając na to, że rząd chce dogadywać się z KE, aby odblokować środki z KPO, wdrażanie zaleceń Komisji jest racjonalne. Na razie rząd uderzył tylko w spółki energetyczne, wprowadzając pułap maksymalny dla cen prądu i podatek od przychodów powyżej niego. Zapewne więc coś jest na rzeczy, a ostatnie informacje płynące z Orlenu o planach budowy dużej liczby SMR-ów kosztujących kilkaset miliardów złotych mogą być też postrzegane w kategoriach chęci obrony przed dodatkowym podatkiem. Z całej sytuacji można wysnuć wniosek, że pewne ryzyko takiego podatku jest, ale aktualne pozostaje pytanie, która strona okaże się silniejsza. Teoretycznie przewagę ma rząd, który może argumentować, że jest to wymóg podyktowany przez Brukselę. Ale z drugiej strony mamy rok wyborczy i coraz mniej czasu na przeprowadzenie takiej operacji. Z punktu widzenia poparcia wyborczego jest to coś dużo mniej kuszącego niż np. dłuższe wakacje kredytowe lub jakieś dodatki socjalne, więc pewnie im bliżej będzie wyborów, tym ryzyko wprowadzenia windfall taxes będzie coraz mniejsze.

W gąszczu informacyjnej spekulacji najtrudniejszą sytuację mają jednak inwestorzy. W zeszłym roku już plany tzw. podatku Sasina, z których później się wycofano, mogły nadszarpnąć portfel niejednego giełdowego gracza. Dodatkowo pewnie wielu z nich zechciało poczekać na wyjaśnienie sytuacji, stojąc na uboczu rynku, przez co uciekł im rajd byków z ostatniego kwartału zeszłego roku. Teraz z kolei plotki hamują rozpędzającą się giełdę, choć wciąż WIG zalicza bardzo udany początek roku. I pewnie dla szerokiego rynku temat windfall taxes w dłuższej perspektywie nie będzie tak istotny, zwłaszcza że dotyczy tylko nielicznych spółek z GPW. Istotne będzie to, jak przebiega walka z inflacją i czy lądowanie gospodarki jest na tyle miękkie, by obecne niskie wyceny małych i średnich spółek rynek mógł postrzegać jako okazyjne. Niemniej dla krótkoterminowych nastrojów i szukania pretekstów do korekty takie informacje mają duże znaczenie, a niestety możliwość ich przewidzenia jest praktycznie żadna.