W kolejny czwartek WIG20 był o 12 proc. wyżej niż tydzień wcześniej, a WIG wzrósł w tym czasie o prawie 10 proc. To może być zaskakujące, ale wśród głównych indeksów kilkudziesięciu najważniejszych rynków akcji na świecie nie było w tym okresie żadnego, który mógłby się pochwalić większym wzrostem.
Prawie równie wysokim wzrostem mógł się pochwalić w okresie minionych pięciu sesji turecki XU100. Giełda rosyjska nie odważyła się od 25 lutego na wznowienie notowań.
Trudno się dziwić tym lękom, bo na przykład notowane w Londynie GDR (międzynarodowe kwity depozytowe na akcje – red.) największego rosyjskiego banku czyli Sbierbanku, które jeszcze w październiku ubiegłego roku kosztowały 21,5 USD dziś miały cenę poniżej 5 centów.
Czy siła polskiego i tureckiego rynku akcji z ostatnich dni to zapowiedź rychłej klęski wojskowej Rosji, z której cieszą się już jej sąsiedzi? Ta klęska na długie lata zmniejszyłaby zapewne zagrożenie dla nich ze strony Rosji i zdecydowanie wzmocniła regionalną pozycję obu krajów. Chyba jednak za wcześnie jeszcze na okrzyki „Putin caput".
W zestawieniu dwutygodniowych stóp zwrotu WIG wcale nie błyszczy (-6,87 proc.), chociaż turecki XU100 już tak (+0,5 proc.). Ale może sytuacja na froncie nie jest rzeczywiście tragiczna: WIG-Ukraine, który wczoraj silnie spadł do najniższego poziomu od 2015 roku, w czwartek po południu odbijał w górę o ponad 17 proc. No, ale to na razie tylko jedna sesja i chyba za wcześnie jeszcze, by dzielić skórę na rosyjskim niedźwiedziu.