Przede wszystkim wyraźnie umocnił się dolar. Kurs EUR/USD spadł do 1,407 i jest już najniżej od końca lipca. Umocnieniu dolara - jako waluty uznawanej za dobrą na ciężkie czasy - towarzyszyło z kolei osłabienie walut rynków wschodzących, które w odczuciu części inwestorów stają się zbyt ryzykowne (czego najlepszym dowodem jest wyprzedaż akcji w Chinach).
W tej sytuacji nie mógł nie osłabić się złoty. Kurs USD/PLN na nowo zbliżył się do 3. Z kolei notowania EUR/PLN dotarły do 4,184 i są tylko o krok od przebicia ważnego oporu na wysokości 4,186 (szczyt z 11 sierpnia). Gdyby poziom ten został przełamany, byłoby to równoznaczne z wybiciem z konsolidacji, a więc zwiększyłoby się prawdopodobieństwo nieco trwalszego osłabienia złotego.
Zestaw objawów charakterystycznych dla spadku apetytu na ryzyko zwykle zawiera także wzrost cen obligacji na rynkach bazowych. Tak też się wczoraj stało. Rentowność 10-letnich papierów amerykańskich spadła do 3,48 proc. - to poziom najniższy od 21 lipca. Nieco inna jest sytuacja na rynku polskich obligacji. Potaniały jedynie papiery dwuletnie (rentowność wzrosła powyżej 5 proc.).