Dziś z Polski na rynek napłyną dane o produkcji przemysłowej w lipcu oraz zostanie opublikowany wskaźnik cen producentów (PPI). Prognozy przewidują spadek inflacji producentów do 3,8% r/r z 4% r/r miesiąc wcześniej. Produkcja przemysłowa natomiast według prognoz zmniejszyła się w lipcu o 3,2% r/r, co oznaczałoby poprawę w porównaniu z czerwcem, kiedy to zanotowała ona spadek o 4,3% w stosunku rocznym. Wynik ten, pomimo że ujemny, i tak będzie prezentował się bardzo korzystnie na tle naszego regionu, silnie uzależnionego od eksportu do krajów „starej” Unii Europejskiej. Popyt ze strony wysokorozwiniętych gospodarek UE uległ zdecydowanemu zmniejszeniu w wyniku kryzysu, co też odbiło się negatywnie na produkcji przemysłowej krajów-eksporterów – w najgorszym okresie produkcja w Czechach i na Węgrzech zniżkowała nawet o ponad 25% r/r. Polska gospodarka natomiast zależy w głównej mierze od popytu wewnętrznego, który utrzymuje się na stabilnym poziomie, dzięki czemu udało się nam ograniczyć spadek produkcji.
Dobre dane, jakie w ostatnim czasie napływają z Polski, wskazują na duże prawdopodobieństwo umocnienia złotego w średnim i długim terminie. W momencie, w którym na globalnym rynku finansowym nastąpi ponowna poprawa nastrojów oraz ich stabilizacja, inwestorzy będą bardziej skłonni lokować swój kapitał w bardziej ryzykowne aktywa, ale również zapewniające jak najwyższą stopę zwrotu. W tym momencie Polska gospodarka, jako rynek wschodzący, a jednocześnie stosunkowo stabilny, powinna cieszyć się dużym powodzeniem. W krótkim terminie jednak dobre dane makro nie powinny mieć wpływu na notowania złotego – słabszy sentyment na świecie, powstrzymuje bowiem uczestników rynku przed podejmowaniem jakichkolwiek większych inwestycji.
Odreagowanie, jakie obserwowaliśmy podczas wczorajszej sesji w notowaniach EUR/USD, doprowadziło kurs tej pary walutowej do poziomu 1,4170. Po ruchu tym, w trakcie dzisiejszej sesji azjatyckiej wartość euro względem dolara powróciła w okolice poziomu 1,4100. Wczorajszą zwyżkę kursu EUR/USD zatrzymała, przebita w poniedziałek, linia miesięcznego trendu wzrostowego, która obecnie stała się dość istotnym oporem. Nieudana próba powrotu ponad jej poziom może dać sygnał do większych spadków kursu euro względem dolara. Najbliższym istotnym celem w takiej sytuacji byłaby psychologiczna bariera 1,4000. Na koniec dzisiejszych notowań w Azji eurodolar spadał w ślad za tamtejszymi giełdami.
Wczoraj na światowych parkietach obserwowaliśmy częściowe odreagowanie poniedziałkowych spadków. Najważniejsze światowe indeksy giełdowe powróciły w pobliże dolnych ograniczeń przedziałów wahań, z których wybiły się dołem na początku tygodnia. Nie powiodły się próby trwałego powrotu ponad te wartości, co podobnie jak w przypadku notowań EUR/USD, zwiększa prawdopodobieństwo większych spadków.
Spadki, jakie miały miejsce pod koniec dzisiejszej sesji na azjatyckich giełdach, dały impuls do umocnienia jena (który zwykle zyskuje na wartości, gdy na rynkach wzrasta awersja do ryzyka). Kurs GBP/JPY odbił się od kilkunastodniowej linii trendu spadkowego, kształtującej się obecnie w pobliżu poziomu 157,00 i odnotował zniżkę do 155,00. W najbliższym czasie kurs tej pary walutowej będzie prawdopodobnie zmierzał w kierunku dołków z poniedziałku, usytuowanych w pobliżu 154,00.