W relacji do euro złoty był najmocniejszy do połowy września, kiedy to polska waluta zaczęła tracić po ogłoszeniu dużego deficytu na przyszły rok. Wiele z polskich gospodarstw domowych ucieszy zapewne również fakt, iż złoty zyskuje podobnie do franka szwajcarskiego – tutaj notowania spadły do 2,7140.

O ile w pierwszej połowie tygodnia polska waluta zyskiwała za sprawą silnego odbicia na globalnych rynkach akcji i powrotu notowań EURUSD w okolice 1,50, o tyle dzisiejsze umocnienie stoi teoretycznie w sprzeczności z sytuacją na globalnych rynkach, gdzie giełdowe wzrosty zatrzymały się na barierze 1100 pkt. indeksu S&P500, zaś EURUSD cofnął się poniżej 1,49.

Umocnienia polskiej waluty nie należy wiązać z publikowanymi dziś rano w Europie danymi. Były one bowiem generalnie raczej rozczarowujące. PKB w strefie euro wzrósł mniej niż oczekiwano (0,4% q/q), słabsze były dane o PKB z węgierskiej gospodarki (-7,2% R/R). Nieco lepiej było w Czechach (-4,1% R/R), jednak tam z kolei słabsze były dane o sprzedaży detalicznej (-7,6% R/R). Co zatem sprawiło, że złoty zyskał? Prawdopodobnie część inwestorów w Londynie uznała, iż waluty naszego regionu są niedowartościowane – złoty zyskuje bowiem w towarzystwie czeskiej korony i forinta i zasadniczo bez innych walut rynków wschodzących. Nie oznacza to, że teraz notowania złotego nie będą uzależnione od globalnych rynków, mogą po prostu lepiej reagować na informacje z zewnątrz.

Przemysław KwiecieńGłówny EkonomistaX-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.