Wczoraj nie brakowało potencjalnych impulsów, które mogłyby nadać złotemu nowej dynamiki. I to zarówno z Polski, jak i ze świata. Główny Urząd Statystyczny opublikował wrześniowe dane o produkcji przemysłowej (11,8% R/R; prognoza 11%) i cenach produkcji sprzedanej przemysłu (4,3% R/R; prognoza 4,3%). Czołówka banków z Wall Street publikowała raporty finansowe za III kwartał. Wszystko to zaś uzupełniała publikacja niemieckiego indeksu ZEW oraz danych z amerykańskiego rynku nieruchomości.
Nieoczekiwanie jednak wydarzeniem dnia stała się najpierw decyzja Ludowego Banku Chin o podwyższeniu stóp procentowych, a później informacja o problemach Bank of America w związku z odkupem obligacji zabezpieczonych hipoteką. Doniesienia z Chin wczoraj zmroziły inwestorów. Wywołany nimi wzrost awersji do ryzyka przełożył się na wyprzedaż złotego. Późniejsze doniesienia nt. Bank of America postawiły natomiast przysłowiową kropkę nad i.
Kurs [b]USD/PLN[/b] zamknął dzień na poziomie 2,8858 zł, a EUR/PLN na 3,9670 zł. Dzień wcześniej było to odpowiednio 2,8098 zł i 3,9210 zł. Na wykresach obu par zostały wykreślone długie białe świece. Tak wyraźne osłabienie polskiej waluty niesie określone konsekwencje techniczne. Dolar ma obecnie otwartą drogę do testu strefy podażowej 2,94-2,98 zł. Euro ostatecznie zanegowało zeszłotygodniowe wybicie dołem z dwumiesięcznej konsolidacji i powinno wrócić do wahań w przedziale 3,91-4,00 zł.
Środowy poranek upływa pod znakiem korekty wczorajszej przeceny, w ślad za analogicznym zachowaniem [b]EUR/USD[/b]. O godzinie 9:00 za dolara trzeba było zapłacić 2,8747 zł, a euro kosztowało 3,9650 zł. W kolejnych godzinach polska waluta będzie pozostawała pod wpływem zmian EUR/USD oraz zmian nastrojów na rynkach globalnych. Te ostatnie będą kształtowały wyniki kwartalne spółek z Wall Street. Istotnego wpływu na notowania nie będzie natomiast miała publikacja wrześniowych wskaźników inflacji bazowej. Narodowy Bank Polski opublikuje te dane o godzinie 14:00.
Marcin R. Kiepas