Impulsem do tego (co nieczęsto się zdarza) były czynniki krajowe. Inwestorzy sprzedawali obligacje w reakcji na wzrost obaw przed podwyżką stóp procentowych na listopadowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, po tym gdy Ministerstwo Finansów przedstawiło prognozy mocnego wzrostu inflacji w październiku. Resort szacuje, że inflacja wyniosła 0,6 proc. m./m.

oraz 2,9 proc. r./r., wobec odpowiednio 0,6 i 2,5 proc. we wrześniu. Prognozy te zaskoczyły rynek. Wprawdzie nie zrobiły one dużego wrażenia na Elżbiecie Chojnej-Duch i Andrzeju Kaźmierczaku z RPP, ale już Jan Winiecki uważa, że trzeba poważnie się zastanowić nad podwyżką stóp jeszcze w tym roku. Oczekiwania na zaostrzenie polityki pieniężnej wspierała również publikacja październikowego indeksu PMI dla polskiego przemysłu. Nieoczekiwanie wzrósł on do 55,6 pkt, notując najwyższy poziom od 77 miesięcy. Rynek prognozował, że indeks ten spadnie do 53,9 pkt z 54,7 pkt we wrześniu.

Publikacja PMI istotnie wsparła złotego. Obok umocnienia euro w relacji do dolara (para ta wróciła powyżej bariery 1,40) był to podstawowy czynnik stojący za jego aprecjacją. Pod koniec notowań kurs USD/PLN testował poziom 2,8090 zł, a EUR/PLN 3,9440 zł.Dziś czynniki krajowe powinny przestać się liczyć. Notowania złotego będzie kształtować reakcja na wyniki posiedzenia FOMC, a także innych czołowych banków centralnych.