O godzinie 16:10 kurs USD/PLN testował poziom 3,0206 zł, EUR/PLN 3,9660 zł, a CHF/PLN 3,1742. Wczoraj na zamknięciu było to odpowiednio 3,0377 zł, 3,9828 zł i 3,1894 zł.
Bank Gospodarstwa Krajowego, którego aktywność na rynku walutowym tradycyjnie kojarzona jest z działaniami Ministerstwa Finansów i sprzedażą walut ze środków europejskich, w środę intensywniej niż w poprzednich dniach sprzedawał euro, informowali cytowani przez agencje Reutera dealerzy. Przy utrzymującej się w okresie międzyświątecznym niewielkiej płynności rynku oraz braku impulsów z rynków bazowych, gdzie panuje marazm, taka aktywna postawa w znaczący sposób wpływała na notowania złotego.
Nie jest wykluczone, że w ostatnich dniach roku Bank Gospodarstwa Krajowego dalej będzie sprzedawał waluty, spychając ich kursy w dół. Ten czynnik ma jednak tylko krótkoterminowy wpływ. Oczekuje się, że sprzedaż walut jest wymianą środków z Unii Europejskiej.
Przeprowadzenie tego procesu w końcówce roku wiązane jest z próbą wzmocnienia złotego, żeby w ten sposób zmniejszyć wartość zadłużenia zagranicznego Polski i uniknąć przekroczenia progu ostrożnościowego na poziomie 55% PKB. Taka interpretacja oznacza, że już w pierwszych dniach stycznia ten czynnik przestanie mieć znaczenie. Stąd też wartość prognostyczna obecnych ruchów na polskich parach jest znikoma.
W czwartek zostaną opublikowane dane o saldzie rachunku bieżącego Polski w III kwartale, chiński indeks PMI, indeks Chicago PMI oraz tygodniowe dane o nowych bezrobotnych w USA. W sytuacji kiedy BGK sprzedaje euro na rynku, czynniki te tracą na znaczeniu.