Obserwowana korekta eurodolara jest dość niemrawa, co w krótkim terminie nie stawia kupujących w zbyt dobrym świetle. Jeżeli jednak spojrzymy szerzej na wykres tej pary, to środowa wyprzedaż nie zmieniła znacząco jej obrazu technicznego.
Powszechnie utożsamia się ostatnią falę osłabienia euro z wypowiedziami szefa Bundesbanku, które odczytano jako przyzwolenie jastrzębiego skrzydła EBC na obniżkę stóp procentowych. Pytanie tylko, czy taka obniżka zmieniłaby układ sił w „wojnie walutowej", jaką toczą cztery największe banki centralne. Przy prowadzonych przez Fed, Bank Japonii oraz Bank Anglii programach skupu aktywów, ewentualna obniżka stóp w Eurolandzie jest jak pistolet na kapiszony przy wyrzutni rakiet. Tym, co odstrasza inwestorów od euro, nie jest luźna polityka pieniężna, ale problemy gospodarcze, z jakimi boryka się strefa euro. W tym kontekście obniżka stóp mogłaby przełożyć się na umocnienie euro.
To co według niektórych przemawia przeciwko dalszym wzrostom eurodolara, to słaby sentyment na rynku akcji, jednak w dobie QE3 i dyskusji nad jego zakończenia dodatnia korelacja pomiędzy EUR/USD a indeksami nie jest już tak oczywista. Podsumowując, chociaż w krótkim terminie atak na 1,30 i zejście poniżej tego poziomu jest jeszcze możliwe, to zbyt wcześnie, aby obwieszczać koniec wzrostów EUR/USD.