Akcje
Inwestorzy w Warszawie nie mają w ostatnich tygodniach zbyt wielu powodów do radości. Niemoc rodzimego rynku na tle rosnących indeksów na dojrzałych giełdach jest zapewne dla wielu graczy mocno frustrująca. Problem polega na tym, że jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę zagranicznych inwestorów, którzy od dłuższego czasu omijają nie tylko nasz, ale i inne rynki wschodzące. Czwartkowa sesja pewnie niewiele tu zmieni. Mimo wszystko za sprawą rozkręcającego się sezonu publikacji wyników emocji nie zabraknie. Raporty za I kwartał przedstawią m.in. PKN Orlen, BZ WBK i Millennium. Choć analitycy już od dawna zapowiadali, że raporty nie będą przyjemną lekturą dla inwestorów, zawsze mogą się pojawić niespodzianki.
Wczoraj dzięki mobilizacji kupujących na finiszu notowań uniknęliśmy kolejnej frustrującej przeceny. Ale odbicie zawdzięczamy prawie wyłącznie spółkom surowcowym z PKN Orlen na czele. Pozostałe blue chipy w większości znalazły się pod kreską. Niewielkim zainteresowaniem graczy tradycyjnie cieszyły się małe i średnie spółki. Dna wciąż nie mogą znaleźć akcje Petrolinvestu, które potaniały o 13 proc.
Waluty
Złoty z powodu danych makro tracił do głównych walut kolejny dzień. Tym razem przyczyną przeceny polskiej waluty są zaskakująco słabe dane z niemieckiej gospodarki. Negatywnym zaskoczeniem dla rynku był pierwszy od pięciu miesięcy spadek wskaźnika IFO obrazującego kondycję naszego zachodniego sąsiada. Po południu za euro płacono 4,15 zł, a dolar wyceniany był po 3,19 zł.
Surowce
Ceny ropy naftowej podobnie jak rynki akcji obrały kurs na północ, odrabiając wtorkowe spadki. Patrząc na zachowanie rynku surowców w ostatnich tygodniach, należy to traktować jako zwykłe odreagowanie. Słabsze dane z największych światowych gospodarek potwierdzają, że odwrót inwestorów od rynku surowców znajduje uzasadnienie w pogarszających się fundamentach. Wczoraj do inwestorów dotarły kolejne mało optymistyczne wieści: aktywność sektora przemysłu Chin spowolniła z powodu spadku zamówień eksportowych i wspomnianego wskaźnika IFO. Pod koniec dnia za baryłkę ropy w Londynie płacono prawie 101 USD po wzroście o 0,5 proc.