Wielu polskich inwestorów jest już w trakcie długiego weekendu lub tuż przed nim, ograniczając swoją aktywność. Aktywność globalnych inwestorów w kolejnych dniach będzie jednak bardzo duża. Ostatnie dane ekonomiczne wskazują na silne spowolnienie gospodarki strefy euro. Obniżka stop procentowych przez ECB jest więc tylko kwestią czasu. Dane ekonomiczne z gospodarki amerykańskiej wskazują natomiast na stopniowe ożywienie. Retoryka Fedu będzie więc zdecydowanie inna, chociaż o zakończeniu QE nie może być na razie mowy. Fundamenty sugerują więc umocnienie dolara wobec euro. W rzeczywistości jednak ta oczywista strategia zupełnie się nie sprawdza. Wtorkowy wzrost EUR/USD ponownie wyrzucił z pozycji krótkoterminowych graczy, ustawiających się pod nadchodzący dysonans retoryki  ECB–Fed.

Zmiany na rynku złotego trudno jest wiązać z pogorszeniem nastrojów na globalnym rynku. Wydaje mi się, że rosnący kurs EUR/USD na rynku globalnym, przekładający się na spadek USD/PLN, zachęcił szereg inwestorów do kupowania tanich dolarów. I to właśnie popyt na dolary wygenerował  presję na złotego. Na koniec wtorkowej sesji EUR/PLN był kwotowany na poziomie 4,1630, podczas gdy USD/PLN na 3,1620.