W czwartek za euro trzeba było zapłacić ponad 4,27, a za dolara prawie 3,30 zł. W relacji do euro środowe osłabienie było największą dzienną zmianą kursu od sierpnia ub.r., a ruch został potwierdzony ponadprzeciętnymi obrotami. Krajowa waluta traciła od samego rana w środę, ale osłabienie nabrało tempa po publikacji danych o PKB. Odczyt za I kwartał był niski, ale zgodny z oczekiwaniami (0,5 proc. r./r.), najbardziej zmartwiła jednak rewizja odczytu za ostatni kwartał ubiegłego roku. Dokładne obliczenia GUS wskazują, że ostatecznie wzrost polskiej gospodarki napędzany ciągle wyłącznie eksportem netto wyniósł 0,7 proc., a nie jak wcześniej szacowano 1,1 proc. Takie dane potwierdzają, że RPP jeszcze przed wakacjami może rozważyć kolejne obniżki stóp. Mimo wzrostu prawdopodobieństwa dla takiego scenariusza na wartości tracił krajowy dług. Podobnie jak na rynkach bazowych rentowności polskich obligacji rosły. Rentowność amerykańskich 10-letnich treasuries dotarła w środę do 2,22 proc., a więc powyżej poziomu obserwowanego ostatnio w kwietniu 2012 r. Wydaje się, że po pokonaniu 100-tygodniowej średniej ruchomej rynek powinien próbować wywalczyć nawet poziom 2,60 proc. Przeceny polskiego długu nie zatrzymały informacje z Ministerstwa Finansów – według stanu na koniec maja udało się sfinansować 80 proc. tegorocznych potrzeb pożyczkowych, a podaż obligacji w wakacje będzie ograniczona.