Brak presji inflacyjnej w strefie euro, widoczne ryzyka dla perspektyw wzrostu gospodarczego, akomodacyjna polityka pieniężna wesprze ożywienie, bank jest gotowy do działania, w tym do obniżek stóp procentowych. Szybki rzut oka na wczorajsze publikacje makroekonomiczne wystarczy, aby zgodzić się z gołębim nastawieniem prezesa. Lepszy od oczekiwań odczyt indeksu PMI dla przemysłu strefy euro w grudniu (52,7, prog. 52) to przede wszystkim zasługa rozpędzającej się gospodarki Niemiec, gdzie ekspansja przemysłu jest najsilniejsza od połowy 2011 r. (PMI: 54,2, prog. 53). Ale już w przypadku drugiej gospodarki bloku, Francji, przemysł nie jest w stanie powrócić do wzrostu nieprzerwanie od początku ubiegłego roku (ostatni PMI: 47,1). W poniedziałek nie otrzymaliśmy danych z Hiszpanii i Włoch, ale bazując na wynikach za listopad można stwierdzić, że sytuacja jest co najwyżej neutralna (Włochy: 51,4, Hiszpania: 48,6).  Euforia przy danych na temat październikowej nadwyżki w bilansie handlowym strefy euro (14,5 mld EUR, ponad dwa razy więcej niż rok temu) momentalnie gaśnie, gdy okaże się, że wysoki odczyt to skutek spadku importu świadczący o słabości popytu wewnętrznego, podczas gdy dynamika eksportu pozostaje lekko dodatnia.

Gospodarka strefy euro potrzebuje odważnych decyzji ze strony EBC, inaczej zaprzepaszczony zostanie powrót do ożywienia po 6 kwartałach braku wzrostu. Uporczywie silne euro (pomimo ostatniej obniżki stóp procentowych) tylko pogarsza sytuację i chociażby temu bank centralny powinien przeciwdziałać. Obecną pasywność EBC można tłumaczyć przejściowym charakterem aprecjacji EUR w związku ze ściąganiem kapitału do strefy euro przez europejskie banki komercyjne dla wzmocnienia bilansu przed zaplanowanym na 31 grudnia przeglądem jakości aktywów. Ale po nowym roku wzrośnie prawdopodobieństwo, że EBC zacznie luzować politykę pieniężną, a nawet niewykluczone jest wprowadzenie ujemnej stopy depozytowej, co z pewnością będzie szkodzić unijnej walucie. To jednak już temat przyszłego kwartału, choć nie zmienia to faktu, że im wyżej euro poszybuje w ostatnich dniach grudnia, tym boleśniejszy będzie późniejszy upadek.

EUR/PLN: Gdyby nie całe zamieszanie wokół polityki monetarnej Fed, EUR/PLN już dawno przebywałby poniżej 4,16 i ten poziom pozostaje celem dla kursu w krótkim terminie. Pytanie, czy przy wciąż mało sprzyjającym sentymencie popyt z zagranicy będzie na tyle silny, aby sprowadzić kurs chociażby poniżej 4,17?

EUR/USD: Na eurodolarze sytuacja bez zmian. Do czasu, aż nie poznamy jutrzejszej decyzji FOMC, testowanie barier na 1,3690 i 1,3833 wydaje się mało prawdopodobne, a nawet jeśli wystąpi, to będzie nierozstrzygające w kontekście przyszłego kierunku.

Konrad Białas