Tylko, czy one coś zmienią ? Grecka saga zaczyna się rozkręcać i znów staje się pretekstem do spadków euro. Na nastroje wpływają też informacje nt. możliwej nacjonalizacji jednego z hiszpańskich banków już w najbliższy piątek. Z kolei czynnik francuski, o którym tak rozpisywały się wczoraj media, rzeczywiście nie ma większego znaczenia.
We wczorajszym raporcie (http://bossafx.pl/popup.jsp?layout=fx_popup&page=ap&news_id=30385&news_cat_id=3031) zwracałem uwagę, iż wygrana Francois Hollande'a w wyborach prezydenckich stanie się dopiero poważnym problemem w sytuacji, kiedy socjalistom udałoby się zdobyć władzę po zaplanowanych na czerwiec wyborach do parlamentu. Inaczej, większość radykalnych pomysłów będzie blokowana, a agencje ratingowe rzeczywiście (tak jak teraz zapowiadają) nie będą miały mocnych argumentów do zmiany francuskiego ratingu. Nie oznacza to jednak, że rynek nie będzie podatny na różnego rodzaju plotki – z gruntu fałszywe, ale czy większość traderów ma czas na dogłębną analizę? Liczy się przecież czas reakcji na informację... Dzisiejszy Wall Street Journal zwraca uwagę, iż socjaliści mogą mieć spory kłopot po czerwcowych wyborach – szanse na zdobycie takiej liczby mandatów, aby rządzić samodzielnie są minimalne, a z kolei do koalicji nie kwapi się zbytnio mocno-lewicujący front Jean-Luc Melenchona (twierdząc, że socjaliści są za mało radykalni), a największym problemem (dla wszystkich stron) może stać się dość dobry wynik nacjonalistycznego ugrupowania Marine Le Pen – o takiej koalicji nikt nie chce obecnie dyskutować. Jakie można, zatem postawić wnioski? Socjaliści mogą zostać zmuszeni do stworzenia szerokiej koalicji z prawicą Sarkozy'ego, co sprawi, że obawy przed radykalizacją polityki Francois Hollande'a okażą się bezzasadne – to moje zdanie. To, czy Hollande rzeczywiście zamierza dokonać zmian w nowym pakcie fiskalnym akcentując poza oszczędnościami także dbanie o wzrost gospodarczy, może okazać się już w ciągu najbliższych dwóch-trzech tygodni. Wczoraj przedstawiciele irlandzkiego rządu otwarcie przyznali, iż jest to dla nich dość istotna kwestia, biorąc pod uwagę termin społecznego referendum w kwestii paktu – 31 maja.
Tym samym o wiele ważniejszym czynnikiem dla rynków będą w najbliższym czasie wydarzenia w Grecji i Hiszpanii. Antonis Samaras, lider Nowej Demokracji, która zdobyła najwięcej głosów w wyborach do parlamentu, zrezygnował z dalszych negocjacji nt. budowy koalicji rządowej już po kilku godzinach widząc dość twarde stanowiska opozycji – kluczem jest tutaj niechęć do kontynuacji procesu reform. Zresztą już wcześniej w kuluarach padały głosy, że wszystko zaczyna zmierzać ku rozpisaniu kolejnych wyborów, do czego może dojść najpóźniej za 3 tygodnie. Grecy poszliby, zatem do urn ponownie w czerwcu. Czy jednak nowe rozdanie byłoby korzystne? Mogłoby się przecież okazać, że Nowa Demokracja i PASOK otrzymają jeszcze mniej głosów, niż teraz – z każdym dniem frustracja Greków przecież narasta. Teraz proces budowania gabinetu zacznie lider lewicowej SYRIZY, Alexis Tsipras. Szanse na zbudowanie przez niego koalicji są niskie – we wczorajszym komentarzu
(http://bossafx.pl/popup.jsp?layout=fx_popup&page=ap&news_id=30395&news_cat_id=3031)
zwracałem uwagę, że nikt nie będzie chciał rozmawiać z faszyzującym Złotym Świtem. Niemniej Tsipras może chcieć wykorzystać najbliższe godziny do zdobycia medialnego rozgłosu i poprawy swojej pozycji przed czerwcowymi wyborami. I tego rynki mogą się obawiać – kolejny pas niczemu dobremu nie wróży. Grecy teoretycznie nie potrzebują pieniędzy do początku lipca, ale to tylko dwa miesiące, a czas biegnie szybko... Z kolei inwestorzy dobrze pamiętają, iż grecka saga potrafi się mocno zaznaczyć w rynkowych notowaniach.