To ciągle stosunkowo niewiele w porównaniu ze skokiem z poziomu 1,20 w końcu lipca. Z punktu widzenia analizy technicznej korekta spadkowa przypomina coś w rodzaju formacji flagi, która zgodnie z teorią jest jedynie przystankiem na drodze do znacznie wyższych poziomów.
Oznak zmiany średnioterminowego trendu nie widać na razie również na rynku złotego. Kurs EUR/PLN tkwi między wsparciami na wysokości ostatnich dołków (4,026 –4,047), a górką z 5 września (4,215). Dopóki kurs nie przebije tego drugiego poziomu, dopóty będą nadal szanse na kontynuację trendu spadkowego rozpoczętego w czerwcu.
W tle trwa dyskusja na temat polityki pieniężnej. Wczorajsze nieco słabsze od oczekiwań dane o sprzedaży detalicznej (rok do roku urosła o 5,8 proc.) wzmogły jeszcze spekulacje na temat obniżki stóp procentowych na przyszłotygodniowym posiedzeniu RPP. Radzie coraz trudniej będzie opierać się presji związanej ze słabnącym wzrostem gospodarczym. Pytanie brzmi raczej nie „Czy?", tylko „Kiedy?".
Tymczasem koszty pieniądza obniżył drugi raz z rzędu Narodowy Bank Węgier, znów zaskakując tym rynek.