Według ostatecznych danych, jakie napłynęły dzisiaj rano przemysłowy PMI w strefie euro wyniósł w marcu 46,8 pkt. wobec 46,6 pkt. podawanych w pierwszym odczycie (choć to i tak słabo w porównaniu z 47,9 pkt. w lutym). W dużej mierze to wynik danych z Niemiec (49,0 pkt.) i Francji (44,0 pkt.) – pytanie, jednak czy jest z czego się cieszyć. Po zamieszaniu na Cyprze uwaga rynków znów zwróciła się w stronę peryferiów Eurostrefy. Na celowniku inwestorów znalazły się Hiszpania, Włochy i Grecja, jako potencjalne ogniska problemów w tym roku. W pierwszym przypadku mamy spekulacje – podał je wczoraj Reuters powołując się na źródła rządowe – dotyczące obniżki prognoz PKB na ten rok przez rząd Mariano Rajoy'a. Sprawdzają się, zatem ostrzeżenia z jesieni ub.r., kiedy to było jasne, iż oczekiwania zapisane w budżecie są mało realne. Teraz gospodarka może się skurczyć o 1 proc. w 2013 r., co automatycznie wymusza na rządzie negocjacje z Komisją Europejską związane z uniknięciem procedury nadmiernego deficytu. Podobne informacje napłynęły w ubiegłym tygodniu z Włoch – tam jednak dodatkowym problemem jest coraz większa niepewność polityczna. Misja utworzenia rządu przez lidera centrolewicy ostatecznie się nie udała i trudno wierzyć, że inaczej będzie z Radą Mędrców, którą zamierza teraz powołać prezydent Napolitano. Perspektywa kolejnych wyborów w tym roku, które mogą tylko wzmocnić siły antynunijne (Berlusconi i Grillo), a także wspomniane słabe perspektywy makroekonomiczne, zwiększy tylko prawdopodobieństwo cięć ratingów, co przełoży się na wyższy koszt obsługi zadłużenia. I nie liczmy na to, że ECB uruchomi w takiej sytuacji program OMT, bo nie jest to możliwe bez uprzedniej prośby rządu danego kraju.
Zresztą kwestia posunięć Europejskiego Banku Centralnego będzie przedmiotem dodatkowych spekulacji na rynku w kontekście czwartkowego posiedzenia ECB. Szanse na cięcie stóp procentowych o 25 p.b. są niewielkie, ale takie oczekiwania najpewniej znów się pojawią w kontekście słabych perspektyw dla peryferiów, a także ostatnich słabszych danych z Niemiec.
Gorsze odczyty makro to jednak nie tylko domena strefy euro. Wczoraj rozczarowały dane z USA – indeks ISM dla przemysłu spadł w marcu do 51,3 pkt. z 54,2 pkt. w lutym. Po słabych wskaźnikach regionalnych było to jednak częściowo do przewidzenia. Tym samym nie musi to oznaczać, iż piątkowe dane Departamentu Pracy USA przyniosą podobny wynik. Niemniej jutrzejsze ADP o godz. 14:15 będzie śledzone z dużą uwagą (oczek. 200 tys. etatów).
Dzisiaj uwagę zwrócą jeszcze ostateczne dane nt. zamówień na dobra trwałego użytku za luty o godz. 16:00 (wstępne odczyty były pozytywne), zamówienia w przemyśle o tej samej porze, oraz wystąpienia dwóch członków FED (z Minneapolis i Atlanty) odpowiednio o godz. 19:00 i 19:30. Nie powinno to jednak odwrócić rodzącej się kolejnej fali umocnienia dolara.
Na EUR/USD widać, że strona popytowa na euro nie wykorzystała faktu naruszenia poziomu 1,2842 po słabym odczycie ISM wczoraj. Rysująca się wciąż wtorkowa świeca dzienna nie wygląda najlepiej – duży knot od góry. Nie wykluczone, że jeszcze dzisiaj spróbujemy się zamknąć w strefie 1,2800-1,2815, co tylko potwierdzi słabość rynku i pretekst do ruchu na nowe minima w tym tygodniu – test rejonu 1,2660-1,2700.