Jak można było się spodziewać nie była to dobra sesja dla złotego, który od samego rana tracił na wartości. Warunki znowu dyktował rynek długu, gdzie po tygodniu wzrostu cen obligacji przyszła realizacja zysków częściowo wywołana porządkowaniem portfeli inwestycyjnych funduszy. W rezultacie eurozłoty wzrastał z 4,31 na otwarciu europejskiego handlu do 4,35 po południu, jednak przed wieczorem zdołał wrócić w rejon 4,32, co tylko potwierdza tezę, że piątkowe wahania nie zmieniają obrazu polskiej waluty. Złoty pozostaje niedoszacowany, ale silnie podatny na wahania rynkowego sentymentu, co oznacza, że o ile utrzymywać się będzie klimat niezaburzony gwałtownymi skokami awersji do ryzyka, o tyle złoty powinien systematycznie zyskiwać na wartości.
Na potencjalne osłabienie w ramach realizacji zysków skazany był w piątek amerykański dolar, gdyby nie komentarze z Fed. Członek zarządu Rezerwy Federalnej Jeremy Stein zasugerował, że wrzesień może być tym miesiącem, kiedy FOMC powinno rozważyć ograniczenie programu skupu aktywów. Zaznaczył jednak, że decyzja musi być uwarunkowana ogólną poprawą sytuacji gospodarczej, a nie bazować tylko na ostatnich danych. Komentarz Steina potwierdza silną zależność od systematycznego postępu ożywienia gospodarczego, ale co ważniejsze było to pierwsze od dłuższego czasu bezpośrednie wskazanie na wrześniowe posiedzenie Fed. Po serii gołębich wypowiedzi przedstawicieli Fed jastrzębio brzmiąco słowa Steina (kilka godzin później powtórzone przez Jeffreya Lackera z Richmond) dały wsparcie dolarowi i wcześniejsza „ucieczka" EUR/USD od poziomu 1,30 została zaprzepaszczona.
Początek nowego miesiąca to jak zwykle wysyp indeksów aktywności przemysłu. W nocy opublikowano odczyty z Chin, gdzie indeks rządowy wykazał na stagnację w sektorze w czerwcu, podczas gdy prywatna ankieta zasugerowała najsłabszy wynik od 9 miesięcy. Odczyt indeksu PMI dla polskiego przemysłu okazał się lepszy od prognoz (49,3 przy prognozie 48,3), jednak wskaźnik nadal utrzymuje się poniżej 50, co oznacza kurczenie się sektora. Dalej raporty ze strefy euro (wszystkie przed 10:00) będą tylko rewizją wstępnych szacunków sprzed dwóch tygodni, a zdecydowanie największą uwagę skupi indeks ISM z USA (16:00), gdyż w najbliższych dniach dane ze Stanów Zjednoczonych będą traktowane jako prognostyk dla działań Fed.
EUR/PLN:
Poziom 4,30 na EUR/PLN wciąż pozostaje tak blisko, a jednak tak daleko. Indeks PMI dla polskiego przemysłu powinien zostać neutralnie przyjęty przez rynek, z kolei wahania sentymentu po publikacji ISM z USA mogą mieć wyraźny wpływ na złotego. Oczekujemy dziś wahań w przedziale 4,30-4,35.