Opublikowane po południu dane o utrzymującej się nadwyżce w bilansie handlowym pozwoliły jednak podjąć próbę pogłębienia porannych dołków i późnym popołudniem za euro trzeba było płacić już tylko 4,22 zł. Drożał też wczoraj polski dług, przy czym najmocniej spadały rentowności obligacji 5- i 10-letnich. Te pierwsze wyceniane były w środę stopą 3,88 proc., drugie 4,56 proc. W obu przypadkach to ponad 30 punktów bazowych mniej niż jeszcze tydzień temu. Polski dług zyskiwał mimo rekordowo wysokich rentowności bunda.

Na wczorajszej aukcji niemiecki rząd sprzedał 10-letnie obligacje, akceptując ceny najniższe od prawie 2 lat. Na tańsze w porównaniu z majowymi wycenami, w przypadku najdłuższych terminów wykupu nawet o kilkanaście procent, polskie obligacje znajdują się kolejni chętni. Coraz więcej inwestorów akceptuje scenariusz, w którym stopy procentowe NBP nie zmienią się jeszcze przez kilkanaście miesięcy. Tego zdania jest też polski rząd, który, jak zakomunikował wczoraj wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk, nie spodziewa się wzrostu stóp w 2014 r. W ostatnich dniach rynek wspiera też fakt, że zagraniczni gracze przestali zmniejszać swoje obligacyjne pozycje, których saldo jeszcze w sierpniu spadało o blisko 5 mld zł.