W rezultacie coraz niżej jest także para USDPLN, pomimo gołębiej postawy RPP, która wczoraj nie zmieniła poziomu stóp. W USA nadal mamy polityczny spektakl, który naszym zdaniem potrwa jeszcze dwa tygodnie.
Draghi nie spełnił oczekiwań
Oczekiwania przed konferencją EBC były spore. Po zaskakującej decyzji FOMC rynki oczekiwały reakcji ECB. Były spekulacje odnośnie kolejnego LTRO lub innych narzędzi – niekoniecznie wprowadzenia, ale chociaż zaznaczenia takiej możliwości.
Tymczasem Draghi zasugerował, iż na moment obecny nie ma potrzeby wykorzystywania tych narzędzi. Dziennikarze dawali prezesowi wiele okazji do osłabienia euro pytając o silne euro i niską inflację, lecz Draghi – bardziej lub mniej świadomie – odrzucił te gesty pomocy. Wspomnienie, iż wysoki kurs euro obniża inflację to za mało aby zmienić sentyment rynku.
Warto podkreślić, iż na rynku stopy procentowej nic się nie zmieniło – oczekiwania na przyszłe ruchy EBC są dokładnie takie jak przed konferencją. Z tego punktu widzenia euro nie powinno było zyskać względem dolara. Jednak na chwilę obecną inwestorzy na rynku walut nie mają żadnego pretekstu aby kupować amerykańską walutę. Shutdown osłabi wzrost w USA (z konsekwencjami dla QE), EBC jest zbyt mało stanowczy, raport ADP był przeciętny. Nadal oczekujemy, iż w tym roku zobaczymy EURUSD na poziomie 1,32, ale wcześniej możemy mieć retest wiosennych szczytów (1,3709).
Słabsze dane z Europy, słabszy ADP
O ile Draghi nie zaszkodził notowaniom euro, mogą to zrobić dane. Dziś poznajemy finalne odczyty indeksów PMI dla sektora usług w strefie euro, ale także pierwsze odczyty dla Hiszpanii i Włoch. Ten pierwszy już znamy – hiszpański indeks cofnął się poniżej bariery 50 pkt. do 49 pkt. i jest 2 pkt. niżej niż oczekiwano. Jeśli dane z Włoch (9:43) również rozczarują, inwestorzy kupujący ostatnio chętnie wspólną walutę mogą mieć temat do przemyśleń.