Pytaniem pomocniczym jest, w jakim stopniu dwutygodniowy paraliż administracji publicznej obniżył tempo wzrostu gospodarczego w IV kwartale oraz jak bardzo zahamowana została skłonność do ponoszenia wydatków przez amerykańskie gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa? Od przyszłego tygodnia wznowieniu ulegną publikacje rządowych raportów gospodarczych, choć pierwsza seria będzie dotyczyć jeszcze sytuacji na wrzesień a pierwsze wskazania skutków zamknięcia prac agencji rządowych mogą dostarczyć dopiero indeksy ISM, które poznamy dopiero na początku listopada.
W międzyczasie uwaga skupi się na wypowiedziach przedstawicieli Fed w kontekście, jak paraliż administracji zmienia ich podejście do redukcji programu QE3. Wczoraj Charles Evans z Fed z Chicago (gołąb) stwierdził, że „shutdown" ma „oczywisty" negatywny wpływ na wzrost gospodarczy w czwartym kwartale, ale uciekł o odpowiedzi na wpływ sytuacji na program skupów aktywów. Bardziej otwarta była jastrzębia Esther George z Kansas City, zdaniem której Fed powinien już normalizować politykę monetarną i będzie głosować za redukcją QE3 na następnym posiedzeniu 29-30 października. Kolejnych wskazówek mogą dostarczyć dzisiejsze wystąpienia, choć z uwagi na ich późną porę, nie będą miały wpływu na piątkowe notowania. Maraton otwiera o 19:00 członek zarządu Fed Daniel Tarullo (gołąb), o 20:00 ponownie wystąpi Charles Evans, o 21:40 szef nowojorskiego oddziału Fed William Dudley (gołąb), a o 22:30 wypowie się członek zarządu Jeremy Stein (jastrząb). Gra w „Co zrobi Fed?" na nowo się rozkręca.
EUR/PLN:
Można dyskutować, czy wczorajszy wzrost EUR/PLN do 4,1750 to bardziej „sprzedawanie faktów" po „kupowaniu plotek", czy szeroka aprecjacja EUR (co zapewne nie w smak tym, którzy doszukują się ujemnej korelacji z EUR/USD). Analizując otoczenie rynkowe, trudno doszukać się powodów, dla których w krótkim terminie złoty miałby tracić. W czwartek opór na 4,1750 spełnił swoje zadanie; dziś możliwe zejście do 4,15.
EUR/USD: