Kurs EURUSD przebił w końcu wsparcie na 1.1270 i zniżkował maksymalnie do 1.1185. Dolar umocnił się również wobec złotego, a kurs USDPLN wzrósł do 3.70. Wczoraj złoty tracił wobec większości głównych walut (w tym wobec franka, który podrożał do 3.89), jednak nie wobec euro. Kurs EURPLN spadł do najniższego poziomu od lipca ubiegłego roku (4.1450), na co wpływ oprócz słabego euro mogła mieć publikacja wyników styczniowego głosowania RPP. Zaledwie dwóch z dziesięciu członków opowiedziało się bowiem za obniżą stóp, podczas gdy w poprzednich miesiącach było ich czterech.

Dziś czeka nas kolejna porcja danych z USA, w postaci rewizji PKB za IV kw. ubiegłego roku (14:30), indeksu Chicago PMI za luty (15:45) oraz indeksu podpisanych umów kupna domów za styczeń (16:00). Ze strefy euro natomiast poznamy wstępny odczyt inflacji z Niemiec za luty (14:00 – od rana jednak spływać będą dane z poszczególnych landów). Ponadto czeka nas sporo wystąpień publicznych przedstawicieli Fed, w tym m. in. posiadających obecnie prawo do głosu Billa Dudleya oraz Stanleya Fishera. Z rodzimej gospodarki poznamy również rewizję danych o PKB za IV kw. ubiegłego roku (10:00), nie powinny one jednak mieć większego wpływu na notowania złotego.

Wczorajsze umocnienie dolara rozpoczęło się od słów Jamesa Bullarda z Fed, który zasugerował, że stwierdzenie o cierpliwości powinno zostać usunięte z komunikatu już na marcowym posiedzeniu. Katalizatorem wzrostu siły dolara stały się natomiast późniejsze dane o inflacji bazowej, która w styczniu w USA wzrosła z 0.0 do 0.2% w ujęciu miesięcznym, czyli silniej niż zakładał konsensus rynkowy (0.1%). W ujęciu rocznym pozostała natomiast na poziomie 1.6%, czyli zgodnie z konsensusem. Wzrost inflacji bazowej pozwala z optymizmem patrzyć na kształtowanie się dynamiki cen w przyszłości, na co również, w trakcie telewizyjnego wywiadu uwagę zwrócił James Bullard. Dane te więc nieco podniosły prawdopodobieństwo podwyżki stóp jeszcze w czerwcu tego roku. W tej kwestii więcej być może dowiemy się z dzisiejszych wystąpień członków Fed.

W trakcie sesji azjatyckiej poznaliśmy prawdziwy wysyp danych z Japonii. Ogólnie wypadły one nieco gorzej od oczekiwań, w tym przede wszystkim inflacja bazowa w styczniu spowolniła z 2.5 do 2.2% r/r, przy konsensusie 2.3%. Konsensusom rynkowych prognoz nie dorównały również dane o bezrobociu (3.6%, kons. 3.4%) i sprzedaży detalicznej (-2.0%, kons. -1.3% r/r). jedynym pozytywnym odczytem była natomiast produkcja przemysłowa, która w styczniu wzrosła o 4.0%, przy oczekiwanych 2.7% r/r. Ogólnie dzisiejsze dane sugerować mogą niską presję inflacyjną oraz słaby popyt wewnętrzny, a co za tym idzie wyższe prawdopodobieństwo dodatkowych działań stymulujących japońską gospodarkę. Jednak biorąc pod uwagę słowa gubernatora Banku Japonii o tym, że dla władz monetarnych najważniejszy jest dłuższy trend a nie pojedyncze odczyty, dzisiejsze dane tak na prawdę nie zmieniają znacznie perspektyw dla polityki BoJ. Jen w zasadzie nie zareagował na te dane, co widać chociażby w notowaniach EURJPY i GBPJPY. Lekkie spadki USDJPY natomiast związane są raczej z korektą wczorajszego umocnienia dolara (co widać na pozostałych parach dolarowych).

Szymon Zajkowski, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A