Jego zdaniem może być to pewien problem, który prowadzi do utrzymywania stóp procentowych na niskim poziomie przez bank centralny (z czego później trudno jest wyjść).. Dodał jednak, że nie ma dowodów, że taki stan stwarza ryzyka dla stabilności finansowej. Przyznał też, że polityka wspierania wzrostu gospodarczego powinna wykraczać poza działania banku centralnego, a skupić się też na stymulacji fiskalnej ze strony rządu. Głos zabrał też Jeffrey Lacker z oddziału FED w Richmond, który w zasadzie powtórzył swoje argumenty na rzecz podwyżki stóp – odnosząc się do oczekiwanych jutro danych Departamentu Pracy stwierdził, że nawet wzrost etatów o ponad 100 tys. jest sygnałem siły rynku pracy. Australia: Bilans handlowy zmniejszył się w sierpniu do 2.010 mln AUD, a wcześniejsze dane zrewidowano do -2.121 mln AUD z -2.410 mln AUD. Oczekiwano figury na poziomie -2.300 mln AUD. Eurostrefa: Zamówienia w niemieckim przemyśle spadły wzrosły w sierpniu o 2,1 proc. r/r (szacowano 1,6 proc. r/r). Szwajcaria: Inflacja CPI wypadła we wrześniu poniżej oczekiwań spadając o 0,2 proc. r/r wobec -0,1 proc. r/r w sierpniu (szacowano 0,0 proc. r/r).

Naszym zdaniem: Czwartkowy handel upłynie pod znakiem oczekiwania na jutrzejsze, istotne dane Departamentu Pracy. Opinie wygłoszone przez wiceprezesa FED na seminarium naukowym o spadku poziomu tzw. naturalnej stopy procentowej mogą wpisywać się w obawy rynku dotyczące kształtu długoterminowej krzywej stóp procentowych – teoretycznie im będzie ona bardziej wypłaszczona, tym gorzej dla dolara – chyba, że jego siła będzie wynikać ze słabości innych banków centralnych, lub wydarzeń prowadzących do wzrostu awersji do ryzyka (problemy Deutsche Banku, wygrana Trumpa w wyborach prezydenckich itp.). Do czego zmierzam? Prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w grudniu nadal pozostaje relatywnie duże (60 proc. wg. CME FEDWatch), a jutrzejsze dane Departamentu Pracy raczej tego nie odwrócą. Niemniej rynki zawsze starają się patrzeć bardziej długofalowo, a tu za chwilę może się okazać, że FED znów może się ociągać z kolejnym ruchem (po grudniowej podwyżce).. Dla dolara nie jest to dobra informacja w sytuacji, kiedy na koszykach BOSSA USD, czy też FUSD mocujemy się z kluczowym oporem. Niemniej i to warto zaznaczyć – nie widać sygnałów mogących świadczyć o tym, że teraz mamy szczyt na USD i sytuacja może się radykalnie odwrócić w ciągu najbliższych kilku(nastu) dni.

Dzisiaj w kalendarzu mamy dane Challenger nt. przyszłych zwolnień (godz. 13:30), które mogą mieć znaczenie, jeżeli będą wyraźnie słabe (w sierpniu odczyt wyniósł 32,19 tys.), a o godz. 14:30 tradycyjnie dane nt. cotygodniowego bezrobocia. W przypadku USD liczyć się, zatem będzie wspomniany jutro odczyt Departamentu Pracy, a także komentarze po drugiej debacie telewizyjnej pomiędzy Clinton, a Trumpem, jaką zaplanowano na niedzielę 9 października. Warto też zerkać na informacje wokół Deutsche Banku – paradoksalnie spekulacje, jakoby niemieckie władze prowadziły nieformalne rozmowy ws. zmniejszenia kary nałożonej przez amerykański Departament Sprawiedliwości, mogą sugerować, że wcześniejsze plotki o jej redukcji do 6 mld USD z 14 mld USD mogą być przedwczesne. A jak wkrada się niepewność, to już gorzej. Zwłaszcza, że cytowany przez agencję Reuters artykuł sugeruje, że konieczność częściowej nacjonalizacji Deutsche Banku byłaby dla rządu Angeli Merkel fatalnym rozwiązaniem przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Dzisiaj ważny dzień też dla EUR/USD. O godz. 13:30 poznamy zapiski z ostatniego posiedzenia ECB, które mogą wiele wnieść do ostatnich rynkowych plotek związanym z możliwym ograniczaniem skali programu skupu aktywów po marcu 2017 r. Wydaje się, że raczej wskażą na to, że na taką dyskusję jest jeszcze za wcześnie. Oczywiście nie zgasi to całkiem rynkowych spekulacji, ale nie pomoże też euro. Na wykresie EUR/USD widać, że wczorajszy powrót ponad poziom 1,12 nie okazał się być trwały. W efekcie notowania będą nadal ciążyć w stronę istotnego wsparcia przy 1,1120-40, które może być testowane jutro w kontekście publikacji danych z USA.

Dzisiaj uwagę przyciąga spadek AUD/USD. O tym, że Antypody mogą być na wstecznym biegu zwracaliśmy uwagę dwa dni temu. Od tego czasu NZD/USD przełamał istotne wsparcie na 0,72 (pomogły w tym słabsze dane z aukcji mleka, ale bardziej słowa zastępcy szefa RBNZ, który dał do zrozumienia, że bank centralny dobrze komunikuje rynkowi swoje zamiary zwiększając tym samym oczekiwania, co do cięcia stóp na początku listopada). Słabość AUD może być pokłosiem sytuacji na NZD, ale i nie tylko. Teoretycznie dzisiejsze dane makro nt. sierpniowego deficytu handlowego są dobre, ale komunikat RBA sprzed dwóch dni pozostawił tak naprawdę uchylone furtki do dalszych działań (część uczestników rynku zdaje się, że miała nadzieję, iż RBA pod przewodnictwem nowego prezesa Lowe będzie nieco „mniej gołębi"). Słabość AUD może być też wynikiem pewnego pozycjonowania się rynku pod debatę Clinton-Trump, jaka jest zaplanowana na niedzielę (lepsze wiatry dla Trumpa będą oznaczać ryzyko problemów dla Chin i zarazem AUD). Analiza techniczna AUD/USD pokazuje, że notowania próbują powracać do wnętrza naruszonego wcześniej 3-letniego kanału spadkowego. Na wykresie tygodniowym mamy tzw. objęcie bessy (czarna świeca przykrywa białą), które jeżeli się utrzyma, to da sygnał do testowania w kolejnych dniach linii wzrostowej trendu rysowanej od początku b.r., jaka przebiega przy 0,7490.

Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ