Wyniki wyborów są bardzo ważne dla rynków finansowych, zadecydują bowiem o tym, jaka będzie dalsza polityka gospodarcza i monetarna w USA. To z kolei będzie mieć wpływ na całą gospodarkę światową. Po wstrząsie, jaki kilka dni temu wywołał szef FBI, ogłaszając, że agencja dotarła do nowych e-maili mogących mieć związek z zakończonym w lipcu br. śledztwem dotyczącym używania przez Hillary Clinton prywatnego serwera, równie zaskakujące okazało się ogłoszenie w niedzielę przez Jamesa Comeya, iż wspomniane e-maile nie są podstawą do wznowienia śledztwa. Informacje te bardzo pozytywnie wpłynęły na rynki finansowe. Oprócz ogólnie widocznej poprawy nastrojów na giełdach umocnił się amerykański dolar, a także wyraźnie rosły w poniedziałek rentowności amerykańskich obligacji (o 3–5 pb).
Większe prawdopodobieństwo wygranej Clinton oznacza – w ocenie inwestorów – nie tylko bardziej przewidywalną politykę gospodarczą, ale także podwyżkę stóp procentowych przez Fed w grudniu. Poprawa globalnego sentymentu powinna była teoretycznie przyczynić się do umocnienia polskiej waluty, ale waga wyborów w USA na to nie pozwoliła. Złoty w stosunku do euro poruszał się w przedziale 4,32–4,34, w stosunku do USD podążał w kierunku 3,92, w stosunku do CHF – w kierunku 4,02. Rentowność polskich papierów rządowych, podobnie jak na rynkach bazowych, rosła (o ok. 1 pb).