Pod dużą presją znalazły się waluty i obligacje krajów emerging markets. Mocno spadły notowania złota, zyskiwały miedź i cynk oraz – co w perspektywie spodziewanej podwyżki stop procentowych przez Fed nie powinno dziwić – amerykański dolar. Po raz pierwszy od wielu tygodni pojawiły się odpływy z funduszy dedykowanych emerging markets.
Jedną z najsłabszych walut w regionie jest złoty, którego notowania do dolara są najniższe od 14 lat. Bardzo słabo zachowały się też obligacje, których rentowności od końca tygodnia urosły o 20–30 pkt baz. w segmencie pięciu i dziesięciu lat. Żadnego wsparcia dla rynku długu nie przyniósł bardzo słaby wzrost PKB za trzeci kwartał.
Rynki finansowe zaczęły wyceniać luźną politykę fiskalną prezydenta elekta Donalda Trumpa, co powinno sprzyjać amerykańskiej gospodarce, przyczynić się do wzrostu inflacji, a jednocześnie wypychać rentowności obligacji wyżej. I tu powstają wątpliwości – jaka skala luzowania będzie możliwa do zrealizowania i w jakim czasie, i czy będzie ona prawidłowo zaadresowana? Pamiętajmy, że diabeł tkwi w szczegółach, a tych szybko nie poznamy. Tymczasem zbliżają się nie mniej interesujące wydarzenia w Europie – referendum we Włoszech (4 grudnia) i posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Mimo zbliżającego się końca roku na rynkach powinna pozostać duża zmienność. Proszę zapiąć pasy.