Początek sesji przyniósł dalszy wzrost cen krajowych obligacji skarbowych. Na porannym fixingu rentowność pięciolatki ustalono na 2,78 proc., a dziesięciolatki na 3,49 proc. – odpowiednio 5 i 3 punkty niżej niż we wtorek późnym popołudniem. Polskie papiery wyraźnie wspierał umacniający się bund, którego rentowność przed południem znalazła się na poziomie 0,21 proc. Przed południem na wartości zyskiwał też złoty. Kurs EURPLN spadł do 4,4040, a za dolara trzeba było płacić dwa grosze mniej niż we wtorek. Sytuacja uległa zmianie około południa. Jak podał Reuters, Europejski Bank Centralny chce ułatwić bankom dostęp do pożyczek papierów, które skupuje z rynku w ramach polityki luzowania. Zainteresowanie płaceniem za europejskie obligacje wśród inwestorów natychmiast spadło, a rentowność bunda podskoczyła o 4 punkty bazowe. Kolejne ciemne chmury nad długiem zebrały się po południu. Wyraźnie lepsze niż oczekiwano dane zza oceanu przesunęły rentowności o kolejne kilka pkt baz. w górę. Zamówienia na dobra trwałe w październiku wzrosły o prawie 5 proc., ożywiając dyskusję o inflacji i podwyżkach stóp w USA. Szanse na podwyżkę w grudniu wyceniane były wczoraj na 100 proc., na kolejną w I półroczu 2017 już na 44 proc. Pod koniec środowej sesji cena obligacji serii DS0727 spadała o ponad 1 proc. w porównaniu z otwarciem. Za dolara znów trzeba było płacić 4,20, za euro 4,43.