Na początku marca jedynym elementem tej układanki, który pozostaje aktualny, są wysokie wartości indeksów giełdowych gospodarek wysoko rozwiniętych. Sytuacja nie zmieniła się właściwie jedynie z tej perspektywy.
Największa zmiana to odzyskanie wigoru przez dolara i odskoczenie rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbowych USA z okolic kilkutygodniowych minimów o kilkanaście punktów bazowych i do 2,50 proc. W konsekwencji wyraźnie przeceniono również surowce. Jeszcze w ubiegłym tygodniu załamała się zwyżka cen miedzi. Następnie od długoterminowych maksimów wyraźnie odpadł kurs ropy. Pod silną presją znalazły się też wrażliwe na wahania nastrojów towary rolne, zwłaszcza kawa i cukier. Silniejszy dolar, przygaszona premia za ryzyko polityczne i wyższe rentowności długu – trudno o bardziej niesprzyjające środowisko dla metali szlachetnych. Kurs złota i srebra długo opierał się tym niekorzystnym tendencjom, ale w końcu doszło do mocnego załamania. Zmienia ono krótkoterminowe perspektywy tej grupy – o kontynuacji zwyżki na moment należy zapomnieć. Dobrym momentem na odnowienie długiej ekspozycji może być już połowa marca: po posiedzeniu Fedu i na finiszu kampanii prezydenckiej we Francji. Natomiast już teraz atrakcyjne wydają się ceny cukru, kawy czy kukurydzy. Jednocześnie pozostajemy negatywnie nastawieni przede wszystkim do perspektyw soi oraz bawełny.
Załamanie cen surowców przemysłowych i energetycznych jest o tyle istotne, że wcześniej to właśnie spółki wydobywcze i paliwowe były siłą napędową zwyżek. Teraz ich rolę, zwłaszcza w Europie, przejął sektor finansowy. Duża w tym zasługa pierwszych sondaży wskazujących na przewagę Macrona nad Le Pen w I turze francuskich wyborów prezydenckich. Biorąc pod uwagę napięty kalendarz polityczny w Europie, sceptycznie podchodzimy do możliwości kontynuowania rajdu przez indeksy. Zresztą surowce to niejedyna klasa ryzykownych aktywów, która wypadła z łask inwestorów. Podobny los spotkał świat emerging markets (choć trudno taki wniosek wysnuć, patrząc na pozytywne nastroje na GPW). W czasie gdy WIG20 rósł, Kospi, MICEX, Hang Seng czy Bovespa albo ostro zawróciły, albo pogłębiły wcześniej rozpoczęte zniżki. Podobnie wyraźny zwrot dokonuje się właśnie w notowaniach walut emerging markets. Oznacza to nie tylko (nieznacznie) słabszego złotego, ale przede wszystkim potężną przecenę tureckiej liry. ¶