Ta poprawa jest jednak zbyt mała, by już teraz uznać, że mamy do czynienia ze znaczną przewagą optymistów. Różnica między udziałem optymistycznie nastawionych respondentów a udziałem tych, którzy spodziewają się pogorszenia koniunktury w horyzoncie kolejnych sześciu miesięcy, wynosi tylko 10 pkt proc. To mało, a historia pokazuje, że może być znacznie większa.
Skoro optymizm nie jest duży, a mamy przecież wciąż do czynienia z trendem wzrostowym, wnioskować można, że nadal to obóz byków ma większą szansę na sukces. Kierunek trendu to jedno, ale właśnie ostrożność uczestników rynku jest przesłanką, by uznać, że szczyt zwyżki jest jeszcze przed nami. Zatem nadal zakładamy, że obecnie trwa faza relatywnie płytkiej korekty po wcześniejszych silnych zwyżkach i trend będzie wznowiony, co zaobserwujemy w chwili pojawienia się nowych maksimów trendu.
W sferze makroekonomii w tym tygodniu będzie spokojniej. W poniedziałek uwagę zwracają jedynie dane o niemieckiej produkcji przemysłowej. Ubiegłotygodniowe dane o zamówieniach w przemyśle pozytywnie zaskoczyły, a więc teraz czas na dobre dane o produkcji. Poza tym w strefie euro pojawi się wskaźnik Sentix, a wieczorem poznamy najnowsze dane o dynamice kredytu konsumenckiego w USA.
We wtorek będzie okazja poznać chińskie oraz niemieckie dane o wyniku wymiany handlowej z zagranicą.
W środę nasza uwaga może skupić się na informacji z Chin o tamtejszej inflacji, a w trakcie sesji opublikowana zostanie dynamika jednostkowych kosztów pracy (dane wstępne za II kwartał). Przed zamknięciem notowań w Warszawie będzie jeszcze okazja poznać dane o zmianie stanu zapasów amerykańskich hurtowników.